Książki

Zaczytana Madusia: „Zmierzch Wschodu” Yasheng Huang – recenzja

Trafiają czasem do mnie takie książki, których zrecenzowanie zajmuje mi strasznie dużo czasu. Najczęściej wiąże się to z jej objętością i powagą tematu, co właśnie miało miejsce w przypadku wiele mówiącego tytułu „Zmierzch Wschodu. Jak Chiny stały się potęgą i czy grozi im upadek”. Książka jest naprawdę bardzo dobra, ale dla przypadkowego czytelnika, niezainteresowanego zupełnie historią i polityką, okaże się zdecydowanie zbyt trudna. Sama chwilami gubiłam się w gąszczu dynastii, dat i pojęć, ale jest to lektura, której warto poświęcić czas. To prawdziwa kopalnia wiedzy!

Wydawnictwo „Prześwity” nie wydaje słabych książek, dlatego po interesujące mnie tytuły i zagadnienia sięgam w ciemno. Nie są to jednak lektury na jeden raz, są to pozycje niezwykle szczegółowe, które należy przyswajać wyjątkowo dokładnie. Stąd też samo czytanie zajęło mi około trzech miesięcy, bo musiałam robić sobie krótsze i dłuższe przerwy. W zależności od tematu i nastroju.

Chiny i ich pozycja w świecie interesują mnie od zawsze, ale tak naprawdę niewiele wiem na ich temat. Zupełnie inny krąg kulturowy sprawia, że większość nazw, zwyczajów czy chociażby imion (nie mówiąc już o języku, będącym dla mnie absolutnie niezrozumiałymi obrazkami) brzmi obco i ciężko je z czymkolwiek powiązać. Dlatego też książkę „Zmierzch Wschodu” czytałam bardzo uważnie, żeby przypadkiem nie stracić wątku. Mnogość szczegółów sprawia, że cały czas należy utrzymywać niezwykle wysoki poziom skupienia, żeby w pełni zrozumieć to, co autor ma na myśli. A sporo ma tych myśli, oj sporo.

Nie jest to klasyczna opowieść o poszczególnych dynastiach, jest to bardziej takie kompendium wiedzy o sile chińskiego państwa, które w znacznej mierze wyprzedzało Europę. Gdy u nas rozpadało się Cesarstwo Rzymskie, tam panowały wielkie dynastie, a poziom odkryć i działania administracyjne państwa stały na niezwykle wysokim poziomie. Europa potrzebowała wieków, żeby sama znaleźć się na podobnym.

Ciekawe są także wątki mówiące o tym, dlaczego Chiny w pewnym momencie przestały się rozwijać, stanęły w miejscu i pozwoliły się przegonić społeczności europejskiej. Autor w naprawdę rzetelnie opisuje chiński system keju – egzamin służby cywilnej, który w sposób niebagatelny wpłynął na kształt kraju. Mocno skupia się także na konfucjanizmie, kolejnym niezwykle ważnym aspekcie budowania państwowości. Dowiadujemy się jak mocno ograniczał on kreatywność i rozwój sprowadzając się jedynie do klepania nikomu niepotrzebnych formułek, niemających większego znaczenia dla kogokolwiek.

To właśnie ten brak kreatywności, to ujednolicenie wszystkiego i wszystkich może być powodem i zarazem odpowiedzią na pytanie zadane w tytule książki. Jak dla mnie autor nieco zbyt mało skupia się na czasach współczesnych, na rządach Xi Jinpinga, które powielają w większość popełnione już błędy. Pytanie brzmi czy historia się znów powtórzy czy tym razem zakończenie będzie inne? Myślę, że po lekturze tej książki będziecie w stanie sami sobie na nie odpowiedzieć i obstawiać czy Wasze przeczucia się spełnią. Polecam wszystkim miłośnikom polityki, a wiem, że trochę Was tu jest. 😉

/*współpraca barterowa z wydawnictwem Prześwity/ dziękuję za egzemplarz do recenzji

Leave a Reply

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *