Książki

Zaczytana Madusia: „Zagadka West Heart” Dann McDorman – recenzja

Pojawił się ostatnio interesujący trend na pisanie kryminałów przełamujących barierę autor-czytelnik. Coraz częściej zdarzają się bezpośrednie zwroty do osoby czytającej, nakierowujące na ważne kwestie czy po prostu stwarzające wrażenie luźnej gadki. Przyznam szczerze, że ciągle jest mi się ciężko do niego przekonać i stąd też wynikają moje nieco mieszane uczucia w stosunku do książki „Zagadka West Heart”. Zagadka jest interesująca, ale czy wykonanie też? Czytajcie koniecznie dalej.

Początek jest całkiem znośny, dałam się wkręcić tej historii i polubiłam nawet naszego detektywistycznego przewodnika – Adama McAnnisa. To kolejny bohater z przeszłością, niezwykle trudną, acz mocno wypieraną ze świadomości, o czym świadczą jego nocne krzyki i koszmary. Na zlecenie nieznanego nam kontrahenta przybywa do klubu myśliwskiego West Heart, odizolowanego i niezwykle ekskluzywnego, który od razu wydaje się być miejscem idealnie stworzonym jako tło zbrodni. A tych będzie kilka, bowiem każdy w klubie ma swoje tajemnice. A te tajemnice mają jeszcze własne tajemnice i większość się ze sobą łączy i w ogóle jest ciekawie.

Oczywiście jest też burza, która w pewną lipcową noc odcina klub od innych miejsc, bohaterowie są zdani tylko na siebie. Szukanie śladów w takim miejscu i czasie nie jest prostym zadaniem, więc czasem musimy pomagać Adamowi, samodzielnie szukając odpowiednich wskazówek czy tropów. Niekoniecznie dobrych.

„Zagadka West Heart” ma całkiem intrygujących bohaterów, powiązanych ze sobą od kilku pokoleń, ciągnących za sobą grzechy wcześniejszych pokoleń. Pod przykrywką dobrych manier kryją się naprawdę niesmaczne kwestie, o których dzisiaj nikt nie chce mówić głośno, nawet jeśli ciągle jest im wierny.

Wyjątkowo ciężko jest mi jednoznacznie ocenić ten tytuł, mam bardzo ambiwalentne uczucia w stosunku do niego. Historia sama w sobie jest naprawdę ciekawa i podobałaby mi się bardzo, gdybym tylko była w stanie rozszyfrować zakończenie. Nie do końca chyba zrozumiałam o co biega, także wpływa to mocno na moją słabszą ocenę.

Da się jednak zauważyć, że przynajmniej autor doskonale się bawił przy pisaniu swojej książki – ilość wtrąceń, zmian tematów czy odnośników do klasycznych kryminałów naprawdę sobie wrażenie. Sporo dowiemy się o samej królowej kryminałów, jak i najsłynniejszych dziełach tego gatunku, ale Dannowi McDormanowi daleko jeszcze do najlepszych. Nie skreślam go jednak na przyszłość, może się jeszcze wyrobi. 😉

/*współpraca barterowa z wydawnictwem Czwarta Strona/ dziękuję za egzemplarz do recenzji.

Leave a Reply

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *