Zaczytana Madusia: „Saga o ludziach ziemi. Tom trzeci. Wieczorne gody” Anna Fryczkowska – recenzja przedpremierowa
Są takie historie, które muszę zostać opowiedziane. I chociaż na pierwszy rzut oka wydają się być zupełnie zwyczajne, niepozorne i bez fajerwerków, to po pewnym czasie okazuje się, że zostaną w naszym serduszku. Takie właśnie odczucia miałam w stosunku do pierwszych dwóch tomów „Sagi o ludziach ziemi” autorstwa Anny Fryczkowskiej. Trzeci tom i zarazem ostatni, którego premiera będzie miała miejsce w najbliższą środę (25.09.2024), utwierdził mnie w przekonaniu, że naprawdę warto sięgnąć po tę trylogię. Szczególnie, że oparta jest na prawdziwych wydarzeniach z historii rodzinnej autorki. To samo już zachęca do lektury! A cóż jeszcze – czytajcie dalej!
„Wieczorne gody” są przepiękną klamrą splatającą całą historię, obejmującą cały dziewiętnasty wiek. Jest to niezwykła opowieść o trzech pokoleniach rodziny Józwiaków mieszkających na malowniczych Kujawach. Tam właśnie rzucił im los, a oni dzielnie stawili mu czoła. Ostatni tom nie jest już poświęcony ciągłej walce o przetrwanie, obecnie czasy są już nieco łaskawsze. Nie zmienia to jednak faktu, że bohaterowie ciągle z czymś się borykają.
W trzecim tomie najmocniej wybrzmiewają wątki feministyczne, chociaż żadna z bohaterek nie użyłaby tego właśnie słowa. Osią powieści jest tym razem Marianna, którą spętały więzy małżeńskie z dużo starszym mężem. Oprócz niego, w życiu kobiety pojawia się teściowa, która wespół ze swoim synem chce wychować dziewczynę na cichą i bezwolną. Marianna ma rodzić dzieci, zajmować się domem i milczeć, wszak baby głosu nie mają. Kobieta poddaje się biernie losowi, mimo początkowej chęci walki z zaściankową obyczajnością – wszystko jednak się zmienia, gdy nagle zostaje wdową. I jest nią na swoich własnych warunkach.
Cała okolica jednak nie daje jej żyć, rodzina ciągle namawia ją do powtórnego zamążpójścia, bo jak to może być gospodarstwo bez mężczyzny, a baba bez chłopa, sama przecież sobie nie poradzi. Na przekór wszystkim Marianna jednak daje radę, chociaż jest w tej walce osamotniona, nikt jej nie wspiera, na czele z dziećmi. Kobieta stawia na swoim i wiedzie niezależny żywot. Oczywiście do czasu, gdy pojawia się w jej życiu pewien niepokorny chłopak z rodziny Józwiaków, który także miesza w zastanych chłopskich obyczajach. Śledzenie perypetii tego duetu, czy to razem czy osobno, to wyjątkowo interesująca lektura.
Z każdej strony „Sagi o ludziach ziemi” czuć prawdziwą czułość i wielki szacunek do ziemi. Żywot człowieka jest jak warkocz, pleciony razem z porami roku i poddający się działaniu natury. Jest to piękna opowieść, pełna malowniczych krajobrazów, dostrzegająca drobiazgi, które w codziennym pędzie życia przegapiamy, pomijamy i zupełnie ich nie doceniamy. Bohaterowie z pokorą przyjmują swój los, a ci, którzy pragną coś zmienić, traktowani się z wielką nieufnością. W historii świata nie brakuje przypadków tych, którzy chcieli iść dalej, wejść wyżej i zobaczyć co, jak i dlaczego działa. To oni są motorem rozwoju, doceniani zwykle po wielu latach.
Niezwykle podobają mi się ciekawostki towarzyszące każdemu rozdziałowi na początku – dowiedziałam się z nich sporo interesujących rzeczy, chociaż najbardziej uderzyła mnie ta o Marii Curie-Skłodowskiej i jej romansie z żonatym kolegą po śmierci męża. Mimo iż to ona nie miała żadnych zobowiązań, to wszystkie gromy po odkryciu romansu spadły na nią. Mężczyzna był niewinny, wszystko jest winą kobiety – ten wątek pojawia się również w świecie malutkiej Izbicy Kujawskiej, chociaż Marianna ma w sobie więcej siły niż Maria i przeciwstawia się takiemu traktowaniu. To pokazuje, jak wielką odpowiedzialność ponoszą zawsze kobiety. I mimo upływu czasu takie historie nadal się zdarzają.
Bardzo się cieszę, że Anna Fryczkowska podzieliła się z czytelnikami historią swojej rodziny – takich ciepłych opowieści zdecydowanie nam potrzeba. A ponieważ wielkimi krokami zbliża się jesień, a wraz z nią długie i ciemne wieczory, to ta trylogia będzie idealną towarzyszką tych szarych chwil. Na pewno ogrzeje Wasze serduszka równie ciepło jak chyboczący płomień świecy na wietrze i wywoła czuły uśmiech na ustach. Nie wahajcie się i koniecznie poznajcie historię rodziny Józwiaków. Będziecie zachwyceni równie mocno jak ja.
/*współpraca barterowa z wydawnictwem W.A.B./ dziękuję za egzemplarz do recenzji.