Blogmas: dzień 17. – 7 gier na udany wieczór.
Ostatni weekend przed Świętami właśnie się rozpoczął. Nie wiem czy Wam też tak czas szalenie szybko biegnie, ale mnie ostatnio dni po prostu przemykają tak błyskawicznie, że ledwo wyrabiam się ze wszystkim, co sobie założyłam. 😉 Trochę przez ostatnie dni mało pisałam, ale dzisiaj już wracam z kolejnym tasiemcowym tematem. Święta to zdecydowanie czas rodzinnych spotkań, więc fajnie je sobie umilić grając wspólnie w różne gry. I na tym chciałabym się dzisiaj skupić, prezentując Wam siedem gier, które mogą sprawić, że wieczór będzie udany. 🙂
1) Agricola – trzymamy się porządku alfabetycznego, toteż pierwsze miejsce zajmuje nasz najnowszych nabytek. Szukaliśmy fajnej planszówki, Tomasz przeglądał różne fora i opinie, aż wreszcie wybór padł na Agricolę. Kupiliśmy ją i przeleżała na półce kilka ładnych miesięcy. ;p Po odpakowaniu bowiem zaczęliśmy czytać instrukcję i zdecydowanie nas przerosła, więc zrezygnowaliśmy z prób na pewien czas. W końcu stwierdziliśmy, że głupio, żeby tak leżała, zmobilizowaliśmy się i przy pomocy filmików na jutubie rozegraliśmy pierwszą partię. Było ciężko, ale szybko się okazało, że nie taka gra straszna jak ją instrukcja maluje. ;p W dwie osoby gra się bardzo przyjemnie, możliwa jest jednak rozgrywka na więcej osób (max. 5) oraz samemu, ale tego nie próbowaliśmy. Generalnie gra bardzo przyjemna, dużo elementów strategicznych w sobie ma (przy czym trzeba umieć szybko zmieniać plany, gdy się okaże, że przeciwnik zabrał to, na co właśnie miałeś ochotę) i potrafili umilić wieczór. 😉
2) Carcassonne – jedna z moich ulubionych gier, w które mogłabym grać i grać, gdyby tylko Tomasz nie miał jej dość. ;p Swego czasu była to jedyna planszówka jaką mieliśmy w domu i sporo razy pojawiała się na stole bądź podłodze. Jest absolutnie banalna, losujemy płytki terenu i budujemy (zamek, drogę, pola w zależności od tego, co znajduje się na naszej). W początkowej wersji dostajemy 72 płytki, ale można zwiększyć ich ilość poprzez zakup dodatków do gry, których wyszło całkiem sporo. My mamy dwa (Karczmy i katedry oraz Księżniczka i smok), które wydały nam się najbardziej atrakcyjne i faktycznie dzięki nim (szczególnie przez żarłocznego smoka) można sobie urozmaicić grę. Teraz zwykle gramy, gdy wyjątkowo mocno pomęczę Tomasza, że strasznie mam na to ochotę, a i tak najczęściej kończy się moją przegraną. 😉 W większą liczbę osób też gra się całkiem przyjemnie, chociaż wiadomo, że trudniej. 😉
3) Dixit -jest to gra, w którą bardzo lubię grać i w którą zawsze (ale to absolutnie zawsze) przegrywam. ;p Zasady są banalne proste i w tym tkwi jej urok – jest to po prostu gra w skojarzenia. Wybieramy jeden obrazek, wymyślamy do niego hasło (słowo/zwrot/w sumie cokolwiek), które w jakikolwiek sposób może się z nim kojarzyć, reszta osób ze swoich kart wybiera taką, która też im pasuje i na koniec wszyscy mają odgadnąć tą pierwszą kartę. Można się przy tym uśmiać, bo czasem aż trudno uwierzyć, że coś się mogło komuś z czymś skojarzyć. To gra dobra na zdecydowanie większą liczbę osób, wtedy jest trudniej i na pewno weselej. 😉 A i tak zwykle przegram ja. ;p
4) Dobble – hit zeszłorocznych Świąt, przynajmniej w księgarni, w której pracowałam, bo sprzedawał się na pniu. 😉 Mnóstwo świetnej zabawy zamkniętej w małym metalowym pudełeczku. Jest kilka wariantów gier, my zwykle preferujemy ten, w którym rozdaje się wszystkie karty każdemu po równo, po czym jedną kartkę się odsłania i wszyscy wypatrujemy symboli. Jeśli mamy taki sam jak ten na wyłożonej karcie, szybciutko krzyczymy (bo mówienie nie wchodzi w grę ;p) jego nazwę i wykładamy. I teraz od nowa wypatrujemy kolejnego wspólnego symbolu. Cała gra trwa raptem kilka minut, a emocji przy niej normalnie jak przy SuperBowl. Idealna na każdą okazję, mieści się do torebki, więc można ją wszędzie ze sobą zabrać. Rewelacja. 🙂
5) iKnow – urodzinowy prezent Tomasza. Taka gra dla nieco większych dzieci (bo na pudełko stoi jak byk, że powyżej 15 lat), ale i tak pytania czasem trafiają się takie, że nikt nie ma pojęcia o co chodzi. 😉 Fajny sposób na dowiedzenie się czegoś więcej i sprawdzenie swojej wiedzy. Dodatkową frajdę daje też obstawianie, czy ktoś odpowie czy nie oraz możliwość wyboru podpowiedzi (od jednej do trzech, odpowiednio też punktowane). Po kilku rozgrywkach można też zacząć sprawdzać swoją pamięć, bo można trafić na znajome pytanie. 😉 Ale zdarza się to bardzo rzadko, bo pytań jest naprawdę mnóstwo, a gra ma jeszcze cztery dodatki z kolejnymi zestawami. 😉
6) Mafia – to gra dla większej ilości osób, gdyż do rozpoczęcia rozgrywki potrzebne jest siedem osób. Im więcej jednak tym fajniej, większe pole do wkręcania ludzi. Generalnie aby w nią grać wcale nie potrzeba specjalnej gry, wystarczą zwykłe kartki czy nawet kartki z odpowiednimi rolami. Kluczową zaś postacią jest mistrz gry, który ją całą prowadzi, wymyślając przy tym różne konwencje. Bardzo dużo na pierwszym roku studiów w to graliśmy i naprawdę były to szalenie wesołe wieczory. Im większa fantazja tym lepsze postacie i ciężej było zgadnąć kto jest tą mafią, którą miasto musi wykurzyć. Gra dzieli się na dwie pory – dzień (gdy miasto dyskutuje, obraduje i wyklucza kogoś) i noc (gdzie mafia likwiduje najbardziej niepokojące jednostki). Generalnie polecam, bo rozkręca świetnie imprezę (raz na żaglach w to graliśmy, gdzie na jednej łódce cisnęły się trzy załogi i było naprawdę wesoło ;p).
7) Magnaci – to gra, którą Tomasz wspierał na jakimś portalu, żeby udało się ją wydać. Na szczęście ta sztuka się dokonała i dlatego teraz możemy cieszyć się nią w zaciszu naszego mieszkania. Pięknie wydana, z olbrzymią mapą i dużą ilością historii Polski, którą oboje bardzo lubimy. Jednak jej znajomość do grania nie jest wymagana, kompletny laik też będzie się dobrze bawił. Są cztery tury (którymi są cztery elekcje), wybory urzędów, później wybory przywilejów i na koniec wojny. Najważniejsze jest, aby obronić się przed nimi i nie dopuścić do rozbioru Polski. Oczywiście można również obrać inną taktykę i wraz z rozbiorami przegrywają wszyscy. Tylko od nas zależy jak to się skończy. ;p Generalnie, fajnie i przyjemnie, w cztery osoby gra się bardzo dobrze, zaś najwięcej można w pięciu graczy. 🙂
I tak wygląda madusiowa siódemka gier. 😉 Nie są to oczywiście wszystkie moje ulubione, bo brakuje tutaj \”Wiedźmina\”, którego w wersji planszowej także uwielbiam czy zwykłego Monopoly, w które bardzo lubiłam grać jak byłam dzieckiem. 😉 Ale z czystym serduszkiem powyższą siódemkę Wam polecam, szczególnie jeśli jeszcze nie macie prezentów dla bliskich, bo taka gra to zawsze zabawa dla całej rodziny. 🙂
~~Madusia.
14 komentarzy
Kinga On Tour
Z grami mam podobnie jak z filmami. Ostatnio w jakąś planszówkę grałam w szkole podstawowej na świetlicy szkolnej, czyli jakieś 15 lat temu. Na studiach graliśmy w alkochińczyka 😀 Ale to chyba się nie liczy. Nie mam w sumie ani znajomych, ani rodziny, która gra w planszówki i pewnie dlatego nie miałam z nimi kontaktu. Zdecydowanie częściej były gry typu Państwa-Miasta czy Kalambury. No i jakieś podchody, ciuciubabki, zabawa w chowanego. Nawet w karty się nie grało za dużo. Ooo jeszcze szachy królowały na rodzinnych spotkaniach.
PatrycjaGuzek.pl
Nie słyszałam o żadnej z tych gier, ale te propozycje brzmią bardzo interesująco. Może sprezentuje sobie jakąś na święta! 😀
Sara Gołaś
Ale super post! Dooble jest fantastyczne ja osobiście jeszcze polecam Kalambury I Taboo. Granie w planszówka to super pomysł, żeby spedzic chwile z rodziną! O i jeszcze do klasyk – Monopoly.https://sharpeee.blogspot.com/2016/12/blogmas-2-wheres-true-magic-of-christmas.html
Kathy Leonia
nie znam tych gier:)
Adrika
great :)NEW BLOG ! please follow me : YOUNG BLOG
Emanuela
Wieki nie grałam w gry planszowe, trzeba to zmienić 😀
Katsuumi
O Matko, super wydają sie te planszowki – ja sie w tym temacie zatrzymalam na Eurobiznesie 😀 pozdrawiam i zapraszam 🙂
Giga
Dawno, dawno nie grałam w żadną grę 🙁
Skyeenika
Nigdy w żadną nie grałam! 😀
Madusia
Tomasz własnie też mówi, że tam pięknie jest, ale jeszcze się tam nie wybraliśmy. ;<
♥ Łucja-Maria ♥
Hmm, Carcassonne jest Twoją ulubioną grą. Ja zaś jestem oczarowana siedzibą władców, hrabiów Carcassonne. Forteca wznosi się na skalistym wzgórzu, jest otoczona potężnymi murami, najeżona dziesiątkami strzelistych wież. To warowne miasto Carcassonne wygląda jak z bajki dla dzieci, gdy widzimy go z daleka.Całuję i serdecznie pozdrawiam:)
Ania (W Różne Strony)
Znowu wybrałaś bliski mi temat ;)Ja prawie zawsze przegrywam w Agricolę :PCarcassone jest super by szybko kogoś nauczyć w nią grać. My jeszcze lubimy grać w K2, a ostatnio nasza kolekcja wzbogaciła się w 7 cudów świata – pojedynek, czyli wersję dla 2 graczy, ponieważ najczęściej grywamy we dwoje ;)Lubię gry i też uważam, że to fajny sposób na spędzanie czasu 🙂
czerwona filiżanka
Magnaci – wyglądają ciekawie
Dalwi Szyje
Dixit lubię i grałam, fajna gra:)