Od Strzechy szlak zaczął iść granią, dzięki czemu przez cały czas były oszałamiające widoki. Szło się znów kamienną drogą, więc zupełnie nie czuło się żadnych trudów wędrówki, była ona wręcz bardzo przyjemna, mimo iż mieliśmy już w nogach kilka kilometrów.

W pewnym momencie pojawiła się przed nami dumna królowa tej okolicy i już cały czas była widoczna, kusząc nas swym pięknym kształtem.

Aż ciężko było uwierzyć, że za kilkadziesiąt minut będziemy na jej szczycie.
Tuż u jej stóp mieści się Dom Śląski, gdzie łączy się kilka innych szlaków, w tym także prowadzących z Czech. Na stokach Śnieżki doskonale widoczny jest szlak prowadzący na górę i widząc go z daleka myślałam, że są tam takie kolejki jak na Giewont w środku sezonu. Zaskoczyło mnie to, bo w sumie na szlaku nie mijaliśmy tutaj zbyt wielu ludzi, musieli dołączyć na tych innych. Na szczęście okazało się, że nie była to kolejka, chociaż ludzie wchodzili gęsiego, przez co komfort wspinaczki zdecydowanie się zmniejszał.
Ten fragment wspinaczki zdecydowanie dawał w kość – w ciągu zaledwie kilometra przemieszczaliśmy się dwieście metrów w górę. Przyznam szczerze, że miałam naprawdę dość i chwilami byłam gotowa po prostu siąść i nie ruszać się dalej. Bo też i ten kawałek nie był przyjemny, pomijam już jego trudność, ale wspinanie się w takim tłumie i gęsiego jest beznadziejne. Co chwilę ktoś cię pcha, przepycha, szturcha, wymija, zatrzymuje się bez słowa, gubi klapka (bo też i takie gwiazdy wchodziły – w klapkach, szpilkach, z małymi pieskami czy płaczącymi dziećmi, które jęczały, że nie wejdą dalej). Koszmar z moich najgorszych snów, dlatego na górze byłam totalnie wykończona.
 |
najtrudniejszy moment. |
Na szczycie zrobiliśmy obowiązkową foteczkę przy znaku z nazwą, a później rozsiedliśmy się na trawce z pięknym widoczkiem, jak widać powyżej. Próbowałam zdobyć w schronisku kartkę pocztową, ale niestety żadnych nie było, więc pokusiłam się na specjalny dyplom dla zdobywców. Szalenie mi się to spodobało, bo wszyscy przede mną brali dla swoich dzieci i tak bardzo poważnie podawali imiona i nazwiska, a ja poprosiłam o dyplom dla Madzi i Tomcia. ;p I tak oto mamy fajną pamiątkę.

Tutaj też spokojnie (w miarę ;p) zjedliśmy kolejne kanapeczki i zaczęliśmy powoli zbierać się do zejścia. Planowaliśmy oczywiście pętelkę, dlatego droga powrotna miała wieść czerwonym szlakiem.
 |
wejście na czerwony szlak. |
Schodząc mijaliśmy bardzo wielu ludzi, którzy wybrali właśnie ten szlak jako ten prowadzący na Śnieżkę. Może i był krótszy od tej naszej drogi, ale zdecydowanie trudniejszy. Dominowały tutaj schody i dość ciężkie podejścia, dlatego w pełni rozumiałam cierpiące spojrzenia większości osób. A przed nimi jeszcze było najgorsze.
Zejście zaś nie było trudne, chociaż chwilami było dość ślisko i ciężko było złapać przyczepność. Ale schodziło się baaardzo szybko. 
 |
mapka poglądowa całej naszej wędrówki. |
Najnudniejsze było oczywiście dotarcie do miasta i przejście już normalnie asfaltem znów pod kościółek Wang. Tutaj trochę nas zawiodły obliczenia, bo prawie dwa kilometry tak tuptaliśmy, a naprawdę już mieliśmy dość.

Łącznie wyszło nam niecałe dwadzieścia kilometrów w ciągu pięciu i pół godziny, co w sumie było całkiem niezłym osiągnięciem.

Generalnie bardzo się cieszyliśmy, że udało nam się zdobyć królową Karkonoszy, która była też naszym dwunastym szczytem z dwudziestu ośmiu należących do
Korony Gór Polski. Już prawie połowa za nami! ;p
30 komentarzy
Angelika
Jaka długa wyprawa – wow! Niesamowite. :)Super przygoda.Pozdrawiam KochanaBirginsen
Kinga On Tour
Dwanaście szczytów, nieźle! Byłam na Śnieżce kilka razy, dlatego poznaję część tych miejsc. Co prawda jakoś nigdy nie miałam okazji wdrapać się o własnych siłach od samego początku i wjeżdżałam wyciągiem na Kopę. Będę chciała na pewno to kiedyś nadrobić i zdobyć ten szczyt. Widoki ze Śnieżki są bardzo ładne. Pamiętam jednak te tłumy ludzi za każdym razem. Brrr. Właśnie, zapomniałam napisać pod poprzednim postem. Świetnie, że Wasze zdrowie już lepiej! Trzymam kciuki, żebyście w pełni wyzdrowieli. Całą trójką
Kinga Kwiecień
Warto było się zmęczyć trasą, żeby podziwiać takie widoki. Aaale jak ktoś lubi podróże to i taka trasa jest jak przyjemny spacer, tylko szkoda, że pogoda nie jest na zamówienie i nie spisała się wam najlepiej. Życzę zdrowia, ogarnijcie te choróbska jak najszybciej! ;>
Olga Blog
Śliczne widoczki!
mój blog
mamaiza
Mamy okazję zobaczyć Pani bloga po raz pierwszy, będziemy zaglądać częściej!
Zapraszamy Panią i czytelników do wzięcia w udziału w konkursie walentynkowym, w którym można wygrać perfumy Carolina Herrera Good Girl, Armani Acqua Di Gio Profumo oraz voucher. Pozdrawiamy! http://wisebears.pl/konkurs-walentynkowy/
Unknown
Uwielbiam podróże w góry i często tam bywam jak mam tylko okazję, wspinaczki na szczyty sa bardzo męczące ale te widoki wynagradzają cały trud! Jak oglądam twoje zdjęcia to zatęskniłam do tych widoków :)Pozdrawiam serdecznie!
Ruda Pisze
Matko jak zazdroszczę widoków
Piękne zdjęcia 
Unknown
mnóstwo pięknych zdjęć, lubię czytać takie wpisy, bo choć sama nie mam okazji pozwiedzać, to chociaż pooglądam innych relacje :)Kisses, Patthttp://dressupwithpatt.blogspot.com/
ANRU.pl
wszyscy teraz chorują :<a zdjecia boskie ! :)Pozdrawiam i życzę cudownego weekendu :)ANRU,
Marzycielka Świata
Hej! Pierwszy raz jestem na Twoim blogu i bardzo mi się spodobał! Patrząc na pierwszy rzut oka widzimy przepiękne zdjęcia! Niestety styczeń dla mnie też nie jest za ciekawy dopadła mnie grypa, ale oglądając Twoje zdjęcia o wiele mi lepiej! Są śliczne! Sama kocham zwiedzać góry, muszę się przyznać, że na Śnieżce jeszcze nie była. Pozdrawiam! :)) dreamerworldfototravel.blogspot.com
Unknown
Uwielbiam góry <3
Katrina
Jejku, ja Babią Górę kojarzę zawsze z czasami mojej podstawówki.Dwukrotnie jechałam w okolice na obóz taneczny. I dwukrotnie odwiedzałam okoliczne muzeum parku narodowego. Niestety, na górę nigdy nie weszliśmy i zawsze jawiła mi się jako straszne, bardzo wysokie i niebezpieczne miejsce XD
Katsuumi
I kolejne wspaniale wrazenia

Paulina
Ale cudowne widoki! Po prostu marzenie
Świetny post, obserwuję! 
Kathy Leonia
mi się śnieżka marzy do zdobycia jeszcze tam nie byłam.
Emanuela
Ja też dawno nie byłam w górach, może latem się w końcu wybiorę
Ania | wroznestrony.pl
Już dawno nie byłam na Śnieżce – trzeba się będzie wybrać
Jakoś tak się stało, że zawsze szłam w odwrotnym kierunku niż Wy – może czas pójść inaczej ;)Raz szłam też górą nad kotłem Małego Stawu i widziałam Samotnię z góry – super widok, polecam 
czerwona filiżanka
oj jak ja dawno nie byłam w górach
♥ Łucja-Maria ♥
Przepiękny jest nasz kraj i oczywiście góry. Twoja relacja i zdjęcia są fantastyczne. Klapki i szpileczki to normalność w naszych górach.Serdecznie pozdrawiam:)
Julia
Świetny post
Sama weszłam na Śnieżkę i jestem z tego bardzo zadowolona, widoki przepiękne
http://juliettandjulie.blogspot.com/
Julia
Ten komentarz został usunięty przez autora.
Jointy&Croissanty
W klapkach / szpilkach po górach – chyba bym padła, jakbym kogoś takiego zobaczyła;)Piękne widoki mieliście, a ogólnie jestem pod wrażeniem – zdobyliście już tak wiele szczytów.pozdrawiam:)
Wanda
Dziękuję za wspaniałą wycieczkę w Świątyni Vang byłam krajobrazy wspaniale a zdjęcie ostatnie to rewelacja (ładnie Wam razem)serdecznie pozdrawiam
Maria Katarzyna Kołodziejczyk
Zawsze lubiłam wspinać się po górach, ale kręgosłup mi nawala więc ostre podejścia już nie dla mnie. Nigdy nie byłam na Śnieżce. Jak oceniasz wejście na górę. Czy jest bardzo trudne i wymaga dobrej kondycji? Jak długo trzeba maszerować?Królewna Śnieżka bardzo mi się podoba:)Pozdrawiam serdecznie:)
Projekt: Książka
Piękne zdjęcia:D
Skyeenika
Wspaniała wycieczka.
Ja jakoś nie przepadam za chodzeniem po górach choć widoki zawsze są wspaniałe. 
Miritirllo
Super wycieczka! Uwielbiam chodzic po górach!
Andrzej
Piekne są te nasze góry, chociaz ja preferuję Bieszczady. Mam jakis sentyment i regularnie tam wracam. Nas póki co choroby omijają. Co prawda kilka dni było zwiastujacych cos powazniejszego, ale na szczescie przeszlo;) zdrowia!
Ślubny Papier
Ale super wyprawa
Giga
Wspaniała wycieczka, chociaż długa i trochę męcząca. Widoki za to były cudowne. Warto było tam pójść, mimo iż pogoda trochę nie sprzyjała, ale w sumie nie było źle. Ja dodarłam jedynie do świątyni Wang. Życzę znalezienia ciekawej dla Ciebie pracy. Pozdrawiam.