Podróże

Hiszpańskie opowieści: Kadyks, który się uśmiecha. :)

       Ależ szalona pogoda w te wakacje panuje. Zmienna jest szalenie, codziennie coś mnie zaskakuje, mimo sprawdzania prognoz. 😉 Na szczęście i tak głównie siedzę w pracy albo w domu, więc w niczym mi takie szaleństwa nie przeszkadzają. W temacie wakacji na razie nie mam żadnych planów, bo i też nie bardzo jest kiedy na nie jechać. Powoli zaczyna wychodzić, że dopiero w listopadzie się gdzieś razem wybierzemy, ale do tego jeszcze daleka droga. 😉 Ale żeby nie było, że z powodu braku tegorocznych podróży, blogasek bardzo cierpi (bo i tak cierpi z niedostatków czasu mego), to dzisiaj cofniemy się w czasie o niecałe dwa lata, gdy w listopadzie hasaliśmy radośnie po pięknej hiszpańskiej Andaluzji. Kilka świetnych miejsc już na blogu się pojawiło, a dzisiaj wybierzemy się do miasta, które się uśmiecha, jak sam się reklamuje Kadyks. 🙂 Mam nadzieję, że Wam też się spodoba, bo ja się w nim totalnie zakochałam. 🙂

         Był przepiękny, gorący i słoneczny dzień, gdy zawitaliśmy do tego złotego miasta nad Oceanem Atlantyckim. Już sam wjazd do niego zrobił na nas ogromne wrażenie, bowiem prowadził nas przez ogromny most przerzucony nad wodami Zatoki Kadyksu. Sama podróż nim trwała kilka dobrych minut i sprawiała wrażenie drogi do nowego świata, który otwierał się przed nami.

       Kadyks jest najstarszym miastem tej części Europy, jego początki sięgają roku 1100 p.n.e., kiedy to został założony przez Fenicjan. Z ciekawostek historycznych dotyczących tego miasta mnie osobiście najbardziej zainteresował fakt, iż to właśnie tutaj została uchwalona pierwsza hiszpańska konstytucja, która obowiązywała zaledwie przez trzy lata (1820-1823). Na pamiątkę tego wydarzenia został postawiony naprawdę monumentalny pomnik, który robi spore wrażenie. 🙂

          Sam wjazd do miasta nie był problemem, podobnie było ze znalezieniem podziemnego parkingu, gdzie zostawiliśmy nasze auto. Zatrzymaliśmy się tuż obok plaza de San Juan de Dios, gdzie znajduje się kolejny monumentalny pomnik (jakiegoś patrioty ;p), a także kościół tego samego imienia co plac. Już tutaj powitała nas szalona hiszpańska atmosfera – były śpiewy, tańce, muzyka. 😉 My natomiast udaliśmy się na krótką wizytę do Burger Kinga tuż przy placu, gdzie wyjątkowo rozbawiła nas sytuacja przy kasie, gdzie kasjerka Hiszpanka rozmawiała bardzo nieudolnie po angielsku z klientami Niemcami. Była tam też najwolniejsza obsługa świata oraz jak podejrzewaliśmy – trup w męskiej toalecie, bo była zajęta przez cały czas naszego pobytu, czyli jakiś kwadrans. 😉

       Nie był to jednak nasz najlepszy dzień na zwiedzanie, bowiem Tomasza zaczynało łapać jakieś przeziębienie, a na dodatek naciągnął sobie mięsień w plecach i ledwo chodził. Aby go zbytnio nie obciążać, przeszliśmy się kilka chwil po starówce i skierowaliśmy nasze kroki wprost ku złotym piaskom plaży i błękitnym falom oceanu. 😉 Mówiąc prosto – poszliśmy poleżeć na plaży. 😉

       A plaża była niebiańska. 😉 Woda co prawda nie zachęcała zbytnio do kąpieli (nie zapominajmy jednak o fakcie, że był to ocean i połowa listopada ;p), więc tylko moczyliśmy nogi. Było jednak kilku śmiałków, którym nie straszna była zimna woda i kąpali się na całego. Nam wystarczał zachwyt nad okolicą, bo naprawdę było tutaj cudownie. Słońce pięknie świeciło i odbijało się w złotej kopule katedry, co było absolutnie przeuroczym widokiem. Generalnie, gdyby nie te plecy Tomasza, to zdecydowanie byłyby to piękniejsze chwile tego wyjazdu. 😉

          Po dłuższej chwili regeneracji postanowiliśmy zaryzykować dalszy spacer, bo mieliśmy na naszej liście jedno miejsce, które koniecznie chcieliśmy zobaczyć. O tym jednak za chwilę, bo na razie oglądaliśmy stare mury i bramy miasta, później zaś wkroczyliśmy w małe i wąskie uliczki Barrio del Pópulo, czyli najstarszej i zarazem najładniejsze dzielnicy tuż przy przepięknej katedrze – Catedral de Santa Cruz. Zrezygnowaliśmy jednak z wejścia do niej, zachwyciliśmy się tylko jej fasadą i ruszyliśmy dalej. 🙂

       Jak doskonale wiadomo, uwielbiamy zawsze oglądać miasta z góry, dlatego miejsce, które chcieliśmy koniecznie zobaczyć w Kadyksie była Torre Tavira. I to nie tylko z tego powodu, że można na nią wejść i podziwiać panoramę miasta, ale także dlatego, iż w wieży mieści się tajemnicze urządzenie o nazwie Camara Oscura. Jest to wyjątkowo interesująca forma zwiedzania, bowiem dzięki systemowi wielkich soczewek, które odbijają obraz z dużych odległości i prezentują go na płaskiej powierzchni w czasie rzeczywistym można z bliska przyjrzeć się całemu miastu. Taki seans \”zwiedzania\” trwa kilkanaście minut i odbywa się w kompletnych ciemnościach, dlatego też nie ma z niego żadnych zdjęć. Trzeba to po prostu zobaczyć i przeżyć samemu. 🙂 Polecam zdecydowanie, bo jest to naprawdę świetne przeżycie. Zwłaszcza jak później wyjdzie się na sam szczyt wieży i samemu ogląda się z daleka to, co widziało się przed chwilą z bliska. Na szczęście z całej grupy uczestniczących w tym \”zwiedzaniu\” tylko my zdecydowaliśmy się na wyjście na górę i w ten sposób mieliśmy całą wieżę dla siebie. 😉 Tutaj spędziliśmy chyba jeszcze więcej czasu niż na samym pokazie, o czym świadczy ilość zdjęć, które za chwilę zobaczycie. 🙂

       Po wyjściu z wieży ruszyliśmy prosto przed siebie i doszliśmy nad brzeg oceanu, gdzie było już zdecydowanie mniej ludzi. Wzdłuż brzegu są bardzo fajnie zrobione takie spacerowe bulwary, które opasują niemalże całą starówkę. Idąc cały czas nimi wróciliśmy aż do naszego samochodu, podziwiając piękne krajobrazy oraz małą (i nieco większą też) architekturę miasta. 🙂

        Nie da się ukryć, że nie widzieliśmy zbyt wiele, przede wszystkim nie dotarliśmy do zamków, które we wcześniejszych czasach pełniły rolę obronnych fortyfikacji, chroniących miasto przed najeźdźcami – Castillo de San Sebastián i Castillo de Santa Catalina. Niemniej to, co widzieliśmy, sprawiło, że naprawdę bardzo spodobał mi się Kadyks i jego atmosfera. Czuć tutaj prawdziwie hiszpański klimat i wiem, że na pewno kiedyś tu jeszcze wrócimy, by już na spokojnie zobaczyć to, co teraz nam umknęło. 🙂

~~Madusia. 

17 komentarzy

Leave a Reply

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *