Podróże

Magiczna Polska: jesienny spacer po Ojcowskim Parku Narodowym.

       Ależ cudowna pogoda się zrobiła, aż ciężko uwierzyć, że niedawno było jeszcze tak paskudnie. Oczywiście ja się nie mogę z niej cieszyć, bo zaległam w łóżku z jakimś paskudnym wirusem i do końca tygodnia mam zakaz wychodzenia dalej niż do łazienki. Dodatkowo jeszcze mnie tak szalenie głowa boli, że nie mogę się na niczym skupić, więc głównie leżę i patrzę jak słońce przepięknie oświetla moją szafę. 😉 Postanowiłam jednak trochę zebrać się w sobie i napisać coś na blogasku, bo biedak też leży odłogiem i czuje się samotny. Z bogatych zasobów mojego dysku wyciągnęłam ostatnią wyprawę do Ojcowskiego Parku Narodowego, która miała miejsce dwa tygodnie temu, gdy jesień jeszcze nie miała tak łaskawego oblicza, ale i tak prezentowała się niezwykle uroczo. 🙂 I w taką podróż dzisiaj Was zapraszam! 🙂

        Kilkanaście dni temu w naszym uroczym mieście gościliśmy koleżankę z Hiszpanii, którą w ramach zwiedzania postanowiliśmy zabrać na wycieczkę do Ojcowa. Pogoda przez cały tydzień jej pobytu totalnie nie dopisywała, wiec gdy tylko znaleźliśmy okienko pogodowe, szybko zapakowaliśmy się do samochodu i przejechaliśmy tych kilkadziesiąt kilometrów, które dzielą Ojcowski Park Narodowy od stolicy Małopolski. Z racji faktu, że był to środek tygodnia, praktycznie nie było żadnych ludzi (nie licząc kilku szkolnych wycieczek) i mogliśmy nawet zaparkować na parkingu pod zamkiem, o którym nawet nie wiedziałam, że istnieje, tak zawsze jest tam wszystko zastawione samochodami. Dzięki temu nie musieliśmy maszerować zbyt długo, żeby dotrzeć pod ruiny zamku. 🙂

       Nigdy wcześniej też nie byłam w ruinach zamku, więc stwierdziliśmy, że skoro jest otwarte, to tam pójdziemy. Okazało się to strzałem w dziesiątkę, bo mimo iż z zamku pozostało naprawdę niewiele, to roztaczają się z niego niesamowite widoki. A i sam jego teren też prezentował się niezwykle zacnie w bajecznie kolorowych jesiennych szatach. 🙂

       Wiem, że sporo zdjęć, ale naprawdę baardzo mi się tam podobało. 😉 Później ruszyliśmy spacerkiem do największej jedzeniowej atrakcji Ojcowa, czyli w stronę pstrąga. Tutaj mieliśmy sporo szczęścia, bo wszelkie wycieczki mijały nas w przeciwnym kierunku, więc liczyliśmy na zjedzenie obiadu w ciszy i spokoju. Po drodze podziwialiśmy widoki, które roztaczała przed nami jesień. 🙂

       O Ojcowskim Pstrągu słyszeliśmy już od dawna, widzieliśmy go na wielu różnych eventach w Krakowie, ale mimo tego nie jedliśmy go nigdy wcześniej. Dla nas to też miał być debiut, ale okazał się ze wszech miar udany. Tak pysznej rybki (w dwóch wydaniach) naprawdę dawno nie jadłam, mimo iż nieopodal Częstochowy znajduje się Złoty Potok, gdzie też mają przepyszne pstrągi i często się nimi zajadałam. 😉 
       Najedzeni pyszną rybką ruszyliśmy na dalszą część spacerku, którego celem było dotarcie do Bramy Krakowskiej. Cały czas zachwycałam się pięknem okolicy, bo naprawdę jeszcze nie zdarzyło mi się być tutaj jesienią (zwykle przyjeżdżamy tu na wiosnę) i w momencie, kiedy praktycznie nie było tutaj ludzi. W takich warunkach to miejsce zdecydowanie zyskuje na atrakcyjności. 😉

       Po dotarciu do Bramy Krakowskiej zawróciliśmy i asfaltową drogą wróciliśmy prosto do auta, bo pogoda zaczynała się nieco psuć. Ogólnie spacer całkiem mi się podobał, mimo iż nie jestem zwolenniczką jesieni i raczej się to nie zmieni. 😉 Ale czasem warto wytoczyć się spod kocyka i zobaczyć co też świat ma nam do zaoferowania w niezbyt przez nas lubiany czas! 😉
~~Madusia.

29 komentarzy

Leave a Reply

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *