Książki

Zaczytana Madusia: „Pomoc domowa. Sekret” Freida McFadden – recenzja

I w końcu nadszedł ten smutny moment, gdy dotarłam do recenzji ostatniej książki, która spędziła ze mną styczniowe wakacje. Chociaż plus jest taki, że zaczną się tu pojawiać wpisy podróżnicze, bo tamtymi widokami należy się podzielić. Jeszcze tylko myślę nad tytułem cyklu, ale podejrzewam, że przyjdzie mi do głowy pod prysznicem. 😉 Przechodząc jednak do sedna – przed Wami recenzja drugiego tomu „Pomocy domowej” – od pierwszej różni się tym, że tutaj nie przewidziałam zakończenia. A to duży plus!

„Sekret” jest kontynuacją dobrze przyjętej ”Pomocy domowej”, która też przypadła mi do gustu, mimo iż przewidziałam jej zakończenie. Nie przeszkodziło mi to jednak w dobrej rozrywce i dlatego z przyjemnością zapakowałam drugi tom do walizki i wywiozłam na drugi koniec świata. I zupełnie tego nie żałowałam, bowiem „Sekret” okazał się być o wiele lepszy od swojego poprzednika.

Millie, główna bohaterka, nie ma łatwego życia. Wydarzenia z przeszłości nie pozwalają na podjęcie normalnej pracy, więc jej sytuacja do najprostszych nie należy. Mimo to dziewczyna sobie radzi – wynajmuje mieszkanie, pracuje jako pomoc domowa (chociaż nie zagrzewa miejsca zbyt długo u swoich pracodawców), no i ma chłopaka. I to nie byle jakiego – młodego, dobrze usytuowanego Brocka. W sumie wydawać by się mogło, że Millie jest na dobrej drodze do ustatkowania się.

A mimo to zupełnie tak nie jest – nowy pracodawca Millie, Douglas Garrick, jest niezwykle podejrzanym facetem. Millie bywa u niego praktycznie codziennie, ale nigdy nie spotyka jego żony, rzekomo chorej, wiecznie skrywającej się za zamkniętymi drzwiami sypialni. Oczywiście budzi to jej niepokój, szczególnie gdy dobiega ją tłumiony płacz, a podczas prania na koszulach nocnych znajduje ślady krwi. I tu budzi się w Millie syndrom obrończyni pokrzywdzonych i bierze sprawy w swoje ręce.

Sporo się tu dzieje, mimo iż początkowo akcja rozwija się powoli. Razem z Millie odkrywamy sekrety państwa Garricków, by później oddać głos drugiej stronie, bowiem całą sytuację poznajemy z dwóch perspektyw. A jedna jest ciekawsza od drugiej. Gdzieś tak w połowie książki akcja rusza z kopyta, twist goni twist, a my aż otwieramy szeroko oczy podczas czytania. Zakończenie zaś wgniata nas w fotel – mnie szczególnie, gdyż zupełnie się go nie domyśliłam, co bardzo mi się podoba. Niezmiennie lubię fakt, gdy książka na koniec mnie zaskakuje, a „Sekret” właśnie to zrobił.

Ciekawym wątkiem jest ten miłosny, w którym tkwi Millie. Jest to całkiem przyjemna odskocznia od tych wszystkich tajemnic i zagadek, która jednak ma wpływ na pozostałe wydarzenia.

„Pomoc domowa. Sekret” to książka, którą czyta się z przyjemnością. Autorka utrzymuje swój charakterystyczny styl z pierwszej części, ale widać też, że się rozwija. „Sekret” zaskakuje, bawi się z nami, podrzuca nam rozwiązania, żeby nas omamić i wyprowadzić w pole – jest to naprawdę dobry thriller, z którym warto spędzić kilka wieczór. Ewentualnie jedno długie popołudnie w Malezji. 😉

/*współpraca barterowa z wydawnictwem Czwarta Strona Kryminału/ dziękuję za egzemplarz do recenzji.

Leave a Reply

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *