Zaczytana Madusia: „Dziwna Sally Diamond” Liz Nugent – recenzja
Jeśli w zapowiedziach przeczytam, że książka jest określana jako dziwna, to od razu znajduje się w orbicie moich zainteresowań i wciągam ją na listę potencjalnych tytułów do przeczytania. Często jednak bywa tak, że opis nieco ostudza mój zapał, a pierwsze strony sprawiają, że książka idzie w kąt. Na szczęście „Dziwna Sally Diamond” wciągnęła mnie od początku, a później było już tylko lepiej. Dziwnie, acz dobrze! Chociaż nie powiem, że przyjemnie. To na pewno tytuł, który będzie wzbudzał mieszane uczucia. A takie lubię najbardziej.
„Dziwna Sally Diamond” to niezwykle oryginalna książka, poruszająca wyjątkowo trudne tematy – zaczyna się trochę jak u Hitchcock, gdy główna bohaterka postanawia spalić ciało swojego zmarłego ojca w przydomowych piecu. Takie zresztą było jego ostatnie życzenie, a Sally potraktowała je wyjątkowo dosłownie. Na tym właśnie polega jest tytułowa dziwność – dziewczyna, a właściwie kobieta, jest ona bowiem już po czterdziestce, jest społecznie niedostosowana i praktycznie wszystko traktuje dosłownie. Nie bardzo rozumie ironię, niezbyt radzi sobie w kontaktach międzyludzkich, chociaż ogólnie funkcjonuje całkowicie samodzielnie.
Książka dzieje się w moich dwóch ulubionych liniach czasowych – mamy obecną opowiadaną przez Sally i wcześniejszą, której bohaterem jest tajemniczy Peter. Poznajemy go na etapie wczesnego dzieciństwa, niezwykle specyficznego dodajmy. Wątek chłopca jest wyjątkowo ciężki w odbiorze, chwilami aż musiałam przerywać czytanie, by wziąć głęboki oddech i ochłonąć, bowiem dziecięcy sposób postrzegania świata jest tu zaprezentowany w sposób karykaturalny i niezwykle skrajny.
„Dziwna Sally Diamond” to ciężka książka pod względem psychologicznym, mocno obracamy się w tych kwestiach. Razem z głównymi bohaterami przerabiamy różne sposoby wychowania dzieci, spoglądania na świat czy też coraz popularniejszego w literaturze, dziedziczenia traum przez kolejne pokolenia. Zostajemy tu postawieni przed dylematem co ma większe znaczenie – wychowanie czy geny – czy wychowaniem można wpłynąć na to, co chcąc nie chcąc dziedziczymy po naszych rodzicach, czasem nawet nie mając z nimi nic wspólnego.
Dziwność jest pojęciem niezwykle pojemnym i dość ocennym, praktycznie od razu nadaje łatkę i szufladkuje jako kogoś niestabilnego, by nie powiedzieć wariata. Wystarczy nieco odstawać od przyjętych norm społecznych i od razu środowisko ma cię za kogoś gorszego. Czasem właśnie tak jest z Sally, które na szczęście po śmieci ojca, zostaje otoczona przez grono osób, którym może zaufać i które pomagają jej odnaleźć miejsce w społeczeństwie. Nie zawsze jednak jest to możliwe, co też możemy zaobserwować w trakcie lektury książki.
Przyznam szczerze, że dawno nie czytałam powieści z tak nietypowym konceptem, ciężko jest mi ją jednoznacznie zakwalifikować i zaszufladkować. Jest dziwna, jak główna bohaterka, ale zdecydowanie jedna i druga są warte poznania. Na pewno otwierają oczy na kwestie, o których nie myślimy na co dzień i uwrażliwią nas w kwestii spojrzenia na drugiego człowieka, który może się nieco różnić od nas samych. Naprawdę polecam, warto wyrobić sobie własne zdanie na ten temat, a Dziwna Sally na pewno otworzy Wam oczy na wiele spraw, z których możemy zupełnie nie zdawać sobie sprawy. Uważam, że takie książki są potrzebne, nie tylko dają rozrywkę, ale też mocno edukują. Jestem zdecydowanie na tak.
/*współpraca barterowa z wydawnictwem Znak Crime/ dziękuję za egzemplarz do recenzji.