Zaczytana Madusia: „Rakowiska” Magdalena Majcher – recenzja
W moim prywatnym kąciku niedzielnych recenzji staram się prezentować książki, które szczególnie mocno mnie poruszyły. I dzisiaj właśnie przychodzę z najnowszym tytułem true crime autorstwa Magdaleny Majcher – „Rakowiska”. Jest to wyjątkowo mocna powieść oparta na prawdziwych wydarzeniach, którymi równe dziesięć lat temu żyła cała Polska. Aż ciężko było uwierzyć, że tak wstrząsająca tragedia miała miejsce i była dziełem dwojga nastolatków. Magdalena Majcher skupiła się przede wszystkim na psychologicznych aspektach sprawy i wyszło jej to… Czytajcie koniecznie dalej!
Magdalena Majcher obecnie stała się numerem jeden wśród moich ulubionych autorek w obszarze true crime. Żadna inna nie potrafi tak doskonale skupić się na relacjonowanej historii, chociaż nie, źle, tu jest zdecydowanie więcej niż zwykła relacja. Autorka dodaje fantastycznie skonstruowaną warstwę psychologiczną, która o wiele lepiej pozwala zrozumieć emocje tkwiące w bohaterach, ich rozterki, dylematy, problemy i radości. Nieczęsto spotyka się tak wysoki poziom empatii w przecież tak wyjątkowo trudnej tematyce. Wielkie brawa, naprawdę!
Rakowiska to mała wieś tuż pod Białą Podlaską, zwana nawet jej bogatą sypialnią. To właśnie w tych niemalże sielankowych okolicznościach miała miejsce jedna z bardziej porażających zbrodni we współczesnej historii naszego kraju. Na pewno większość z Was słyszała o tej głośnej sprawie, więc nie będzie żadnym spojlerem informacja, że dotyczyła ona wyjątkowo brutalnego i krwawego zabójstwa pewnego małżeństwa. Niezwykle szybko podejrzenia padają na nastoletniego (acz pełnoletniego od trzech dni) syna pary i jego przyjaciółkę. I to jest coś, w co trudno uwierzyć komukolwiek. Okaże się jednak, że prawda bywa bardziej przerażająca niż można ją sobie wyobrazić.
Magdalena Majcher już na samym wstępie rzuca nas na głęboką wodę i wchodzimy w sam środek wydarzeń, gdy policja odkrywa zwłoki małżeństwa. Akcja toczy się wielotorowo – oprócz samego śledztwa, jego przebiegu i dochodzenia do prawdy, mamy retrospekcje poświęcone głównym bohaterom – to Kacper i Majka (imiona zostały zmienione przez autorkę, więc początkowo możecie nie kojarzyć ich z tą sprawą). I to właśnie w tych fragmentach dotyczących czasu przed zbrodnią tkwi cała moc tej historii – razem z nimi przeżywamy różne sytuacje, które doprowadzają ich do ostatecznego rozwiązania, możemy zobaczyć jak mocno na siebie oddziaływali, a przez to jak bardzo stawali się coraz mniej zrozumiali dla pozostałych rówieśników. Nie jest tajemnicą, że młody człowiek, dopiero wchodzący w dorosłość jest osobą niezwykle podatną na wpływy innych, który dopiero szuka swojej tożsamości, działa po omacku i próbuje wszystkiego. Jeśli nie ma odpowiedniego wsparcia i pomocy wśród najbliższych, to może w trakcie tych poszukiwać zawędrować w rejony, w których znaleźć się nie powinien. I tak jest w przypadku naszych bohaterów.
„Rakowiska” cechują się niezwykłym wyczuciem i wrażliwością, zadają dużo pytań, stawiają hipotezy, ale nie narzucają nam jednoznacznie bezwzględnej oceny sytuacji (chociaż nie ukrywajmy, że ciężko szukać usprawiedliwienia dla takiego, a nie innego zachowania nastolatków). Bardzo duże wrażenie robi na mnie jedno ze zdań znajdujących się na okładce książki: „Dlaczego dorośli nie zauważyli kiełkującej rozpaczy, nienawiści czy po prostu zła?” – zostajemy po tej lekturze też z pytaniem czy tej zbrodni można było zapobiec i co właściwie poszło nie tak, że wydawać by się mogło dwoje nastolatków z dobrych domów pewnej nocy sięgnęło po nóż i kilkudziesięcioma ciosami odebrało życie rodzicom jednego z nich? Sama je sobie zadaję…
„Rakowiska” to trudna książka, przepełniona emocjami i to niekoniecznie tymi dobrymi. Musiałam jej lekturę przez kilka dni ponosić w sobie, ochłonąć, żeby móc na spokojnie siąść i cokolwiek o niej napisać. Ciągle zresztą mam wrażenie, że buzuje we mnie, że nie do końca ze mnie wyszła i że ciągle będzie mi tkwiła z tyłu głowy, żebym o niej pamiętała. I niech to świadczy o sile tej książki. Jeśli jeszcze się wahacie nad lekturą, to przestańcie – naprawdę warto!