Książki

Zaczytana Madusia: „Zmowa milczenia. Lenistwo” Anna Krystaszek – recenzja

Mam ogromną słabość do książek, których akcja rozgrywa się w miejscach znanych mi osobiście. Czuję wtedy taką specyficzną satysfakcję, że doskonale wiem co autor ma na myśli, bo TAM byłam. Jeśli jeszcze dodatkowo czuję sympatię dla bohaterów, to z założenia książka trafia do grona ulubieńców. I właśnie te dwa warunki spełnia twórczość Anny Krystaszek, która swoją brawurową serię o grzechach głównych umieściła w rejonach mojej rodzinnej Częstochowy. A gdy dodamy jeszcze fakt, że „Zmowa milczenia. Lenistwo” jest jej ostatnim tomem, to tym bardziej należy po niego sięgnąć. Jak oceniam to ostatnie spotkanie z ulubionymi bohaterami? Koniecznie czytajcie dalej!

Anna Krystaszek w swoich książkach porusza niezwykle trudne tematy, o których pisze w sposób wyjątkowo wyważony. Nie ucieka przy tym od szczegółowych, chwilami drastycznych opisów, ale mimo wszystko jej twórczość nie epatuje okropieństwami, są one jedynie dodatkiem, wyjaśnieniem pojawiających się zagadnień. Nie jest to prosta sztuka, łatwo bowiem jest popaść w przesadę, która zakryje to, co jest najważniejsze.

W „Zmowie milczenia” grzechem wiodącym jest lenistwo, rozumiane bardziej jako brak działania. Ilekroć słyszymy i czytamy o sytuacjach, że wszyscy wiedzieli, ale nikt nie powiedział tego głośno. Z różnych powodów – nie zawsze strach jest tu czynnikiem dominującym, czasem właśnie może być to „lenistwo” – na pewno zrobi to ktoś inny, nie muszę to być ja. I dlatego sytuacje takie jak opisane w książce (chociaż nie zawsze aż tak ekstremalne) dzieją się i będą dziać. Dzięki takim powieściom może społeczeństwo (w tym przypadku czytelnicy) nieco bardziej się uwrażliwią na krzywdę innych osób. Za to niezwykle wysoko cenię tę serię – jest to mocny apel tych wszystkich, którzy sami nie potrafią się obronić. I tak jest w każdym tomie.

W trakcie lektury „Zmowy milczenia” nie wiedziałam jeszcze, że okaże się ona tomem ostatnim, aczkolwiek ten nastrój pożegnania unosił się cały czas w powietrzu. Oprócz bowiem głównego wątku dotyczącego zaginięcia młodej Ukrainki, a później wyłowienia z jeziora potwornie okaleczonych zwłok kobiety, jest także historia ciągnąca się od pierwszego tomu, w którą uwikłani są wszyscy główni bohaterowie serii, powiązani z częstochowskim Trójkątem (jak brzmi popularna nazwa komendy miejskiej policji). Jak pierwszy wątek rozwija się dość spokojnie, poznajmy go dodatkowo z różnych perspektyw, tak ten drugi nabiera zdecydowanego dynamizmu, dzięki czemu książka nie daje się znudzić ani przez chwilę.

Bardzo żałuję, że ta historia zamknęła się tak szybko, wyjątkowo rzadko zdarza mi się sytuacja, w której darzę szczerą sympatią absolutnie wszystkich bohaterów. Żaden z nich nie jest kryształowy, każdy ma swoje za uszami, ale dzięki temu są tak prawdziwie ludzcy w swoim zachowaniu i decyzjach. W pełni rozumiem ich dylematy i chociaż nie z każdym wyborem się zgadzam, to jestem w stanie zrozumieć, dlaczego tak właśnie postąpili. Chociaż w tym tomie akurat Czarnego (czyli komisarza Szulca) kilkukrotnie chciałam trzasnąć, bo bywał w gorącej wodzie kąpany. Znając jego postać z całej serii, trudno jednak aby postąpił inaczej.

Anna Krystaszek, po raz kolejny, w sposób niezwykle szczegółowy oddała warstwę psychologiczną swoich bohaterów. Największe wrażenie wywarł na mnie wątek syndromu sztokholmskiego, który sam w sobie jest przerażającym mechanizmem naszego mózgu. Naprawdę wysoko cenię połączenie doskonałego thrillera z poważnymi rozterkami psychologicznymi, które sprawiają, że historia nabiera barw, aktualności i przede wszystkim wiarygodności.

Naprawdę szczerze boleję nad faktem, że jest to już pożegnanie z tymi bohaterami. Będę mocno tęskniła za Zuzką, za Czarnym i za prokuratorem Hejdą, który może wreszcie zaznałby spokoju. Mam skrytą nadzieję, że autorka powróci jeszcze do ich historii i że spotkamy się jeszcze z ekipą z częstochowskiego Trójkąta. Mam wrażenie, że zdecydowanie nie powiedzieli jeszcze ostatniego słowa. Oby to się sprawdziło!

/*współpraca barterowa z wydawnictwem Muza/ dziękuję za egzemplarz do recenzji.

Leave a Reply

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *