Książki

Zaczytana Madusia: „Pierwsza młodość” Karolina Korwin-Piotrowska – recenzja

Zdarzyło się Wam kiedyś sięgnąć po książkę bez większego przekonania, a po jej lekturze okazywało się, że była dokładnie tym, czego właśnie potrzebowaliście? Ja tak miałam w przypadku „Pierwszej młodości” autorstwa Karoliny Korwin-Piotrowskiej – nie sądziłam, że tak bardzo mnie wciągnie i że znajdę w niej odpowiedzi na dręczące mnie pytania. Przeczytałam ją w sobotni wieczór, z wypiekami na twarzy, a później miałam w głowie tyle przemyśleń, że długo nie mogłam zasnąć. A cóż takiego mnie w niej urzekło? Koniecznie czytajcie dalej!

Nie ukrywam, że tytułowa pierwsza młodość jest już zdecydowanie za mną, chociaż w duchu zawsze czuję się szaloną nastolatką, tylko PESEL coraz bardziej temu przeczy. I już na samym wstępie Karolina uczy nas, że z wiekiem jednak należy zwolnić. Nie musimy ciągle brać udziału w trwającym wyścigu, ponieważ o wiele ważniejsze jest skupienie się na sobie samej. Inaczej, w pewnym niespodziewanym momencie, nasz organizm może wyraźnie powiedzieć „stop” i po prostu dalej nie pojedziemy. Tak właśnie było w przypadku autorki, która musiała się zatrzymać i w tym spokojniejszym czasie wymyśliła sobie podcast o takiej samej nazwie jak książka. I dzięki niemu mogła spróbować żyć wg swoich własnych zasad, bez narzucanych z góry terminów, bez większej nerwowości. Wiadomo, że nie każdy z nas może pozwolić sobie na taki, bądź co bądź, skok na głęboką wodę, ale warto na chwilę się zatrzymać i nauczyć się bardzo trudnej sztuki odpuszczania. Przyznam się szczerze, że od pewnego czasu zaczęłam ją wdrażać u siebie i czuję się o wiele lepiej – nie zawsze przecież wszystko muszę mieć odpicowane na błysk, sprzątanie czy pranie nie ucieknie, a skoro nie mam siły tego robić, to po prostu wybieram odpoczynek z książką na kanapie. I bardzo sobie to rozwiązanie chwalę.

„Pierwsza młodość” to zbiór kilkunastu doskonałych felietonów. Przyznam szczerze, że wcześniej nie przepadałam za autorką, pamiętam ją z telewizyjnych czasów, gdzie częściej mnie irytowała niż zachwycała. A podcastów nie słucham, więc i w tym kanale jej twórczość mnie ominęła. Stąd też pewnie wzięło się moje wielkie zaskoczenie, że tak doskonale przyjęłam tę książkę. Spora część tekstów wydawała mi się być skierowana bezpośrednio do mnie, a część spokojnie mogłaby wyjść spod mojej ręki, gdybym tylko miała tak cudownie lekkie pióro jak Karolina. I taką wiedzę, bowiem każdy z felietonów wprost ocieka ciekawostkami ze świata filmu i książek (jak z filmami u mnie średnio, tak kilka świetnych tytułów wynotowałam sobie w trakcie lektury i zaczęłam nawet czytać), co wyjątkowo mocno sobie cenię.

Ciężko jest napisać dłuższą recenzję na temat tej książki, ma bowiem w sobie coś takiego, co sprawia, że po prostu chce się ją czytać. Dodatkowo jest wydana w bardzo staranny sposób, co jeszcze mocniej wpływa pozytywnie na odczucia w trakcie lektury. Jest to książka idealna na prezent dla bliskiej Wam osoby, żeby poczuła się doceniona i wiedziała, że myślicie o niej ciepło. „Pierwsza młodość” jest pozycją z gatunku tych, która powinna być must read dla każdej zabieganej i zagubionej w codziennym kołowrotku spraw kobiety – żeby mogła odpocząć, wziąć oddech i zastanowić się nad tym, co może zmienić w swoim życiu, żeby bardziej zaopiekować się samą sobą. I nie mam tu na myśli od razu rzucania pracy (nie każda ma taki luksus, podejrzewam nawet, że większość z nas go nie ma), ale zwykłe, proste czynności, które tylko w naszej głowie musimy zrobić właśnie teraz i na już. A przecież świat się nie zawali, jeśli najpierw zatroszczymy się o samą siebie. Bowiem jeśli nam będzie ze sobą dobrze, to od razu wszyscy zauważą tę zmianę. I z takim przesłaniem zachęcam Was do sięgnięcia po „Pierwszą młodość”. Na pewno nie pożałujecie tej decyzji!

/*współpraca barterowa z wydawnictwem W.A.B./ dziękuję za egzemplarz do recenzji.

Leave a Reply

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *