Książki

Zaczytana Madusia: „Słoneczny szkielet” Mike McCormack – recenzja

Zauważyłam ostatnio, że od pewnego czasu obracam się w kręgu swoich bezpiecznych tematów i autorów, stosunkowo rzadko sięgając po coś nowego. Staram się wspierać rodzimych pisarzy, więc to ich twórczość dominuje na moich półkach, ale postanowiłam w końcu zrobić wyjątek i w ten oto sposób w moje ręce wpadła powieść „Słoneczny szkielet” Mike’a McCormacka. Czy współczesny irlandzki autor i jego książka napisana jednym zdaniem (!!!) przypadła mi do gustu? Koniecznie czytajcie dalej!

Wolny strumień świadomości to nieczęsto spotykany zabieg literacki, a stworzenie całej książki bez ani jednej kropki (moja dusza cierpiała w trakcie lektury, bo kropki uwielbiam) to prawdziwe wyzwanie. Przez pierwszych kilkanaście stron miałam problem z ogarnięciem tekstu, ale gdy już weszłam w rytm, to przepadłam. Zaskakująco dobrze wchodziły mi kolejne strony, musiałam tylko uważać, żeby się przypadkiem nie rozproszyć. Umknięcie jednej linijki czy nawet jednego słowa mogło sprawdzić, że totalnie gubiło się wątek. Zdecydowanie nie jest to książka na lekkie czytanie, gdy w tyle przykładowo leci mecz. To powieść, którą trzeba czytać w skupieniu i ze zrozumieniem.

A wtedy z chaosu płynących szybko myśli wyłoni się naprawdę interesująca historia. Naszym bohaterem i przewodnikiem jest Marcus Conway – inżynier budownictwa zamieszkujący irlandzkie hrabstwo Mayo. Jest zwykłym i porządnym facetem jakich wielu – ma pracę, którą lubi, żonę, którą kocha, domek i dwójkę dorosłych już dzieci. Szczególnie interesujące są jego rozterki dotyczące pracy, w której musi mierzyć się z lokalnymi politykami, dla których liczą się wyłącznie głosy wyborców. Nigdy nie pomyślałabym, że kilkunastostronicowa rozkmina o wiązaniu betonu może być tak ciekawa i będą ją czytała niemalże z wypiekami na twarzy – a tu serio tak było. Była to dyskusja na temat tego, czy warto działać szybko i źle, stawiając na krótkotrwały efekt, czy jednak się przyłożyć, żeby stworzyć coś trwałego. Jest to też ciekawa dyskusja odnosząca się do polityków, którzy widzą tylko czubek własnego nosa i obecnej kadencji, to co będzie po nich, nie jest już ważne. Brzmi dość znajomo c’nie? A to przecież tylko rozkmina o betonie. 😉

Całkiem ciekawie Marcus opowiada nam o swoich dzieciach, wspominając ich dzieciństwo. Mając starszą córkę i młodszego syna możemy zaobserwować różne podejścia do nich, łatwo wyczujemy też, które z nich jest jego faworytem. Można powiedzieć, że to takie normalne aspekty rodzicielstwa. Mnie osobiście zdecydowanie bardziej podoba się wątek dotyczący jego relacji z żoną. Jak wygląda ich obecne codzienne życie, gdy zostali sami w domu, gdy dzieci się wyprowadziły, jakie mają rytuały, jak wygląda ich wspólna koegzystencja po ponad dwudziestu latach wspólnego życia. I jakiej to wszystko ulega zmianie, gdy Mairead zapada na nagłą i niezwykle ciężką chorobę, która męczy mieszkańców ichniejszej okolicy. Jak bardzo zmienia się jego rutyna, gdy musi przemienić się w całodobowego opiekuna żony, która z dnia na dzień traci siły. Mimo iż Marcus jest zwykłym facetem, nie miewa górnolotnych przemyśleń, to z jego zachowania płynie troska, ciepło i czułość. Czasem nie potrzeba wielkich słów, wystarczy po prostu być.

Nie spodziewałam się, że wyrwanie z mojej bezpiecznej bańki czytelniczej będzie aż tak wielkim przeżyciem. „Słoneczny szkielet” to książka zdecydowanie niedoceniona, powinno być o niej zdecydowanie głośniej. Na duży plus poczytuję jej także sięganie do tradycji celtyckich, które zawsze dodają szczyptę tajemnicy, jak również odwołania do irlandzkiej literatury. Marcus Conway to bohater na miarę naszych czasów – stara się tłumaczyć świat z inżynierską precyzją i dokładnością, dopuszczając jednak odrobinę metafizyki i sporą dawkę humoru, która tak bardzo jest nam w życiu potrzebna. Szczerze polecam, chociaż łatwo na pewno nie będzie. Mimo to warto!

/*współpraca barterowa z wydawnictwem Filtry/ dziękuję za egzemplarz do recenzji.

Leave a Reply

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *