Podróże

Podwodny świat Chorwacji.

       Połowa grudnia już za nami, Święta za pasem, końcówka roku zbliża się nieubłaganie. Niedługo wrócę do domu, do rodziców i zabiorę się za pieczenie pierniczków, których ozdabianie zawsze zajmuje mi kilka ładnych nocy. Już nie mogę się doczekać, ale jeszcze trzeba się zmobilizować na ostatni tydzień pracy, zajęć i zamoty. A w ramach motywacji i poprawy nastroju, bo znowu się nieco chłodniej zrobiło (ale nie narzekam, taki grudzień to ja mogę mieć co roku) wracam myślami do wrześniowej Chorwacji i dzisiaj postanowiłam opowiedzieć o tym, co widzieliśmy pod wodą. Bo właśnie wtedy pierwszy raz założyłam maskę, wzięłam aparat do robienia zdjęć po wodą i zanurzyłam się w niej, aby móc podziwiać to, co wcześniej widziałam jedynie na fotografiach innych osób. 🙂

w zanurzeniu. 😉

       Przyznam się, że nie myślałam, że będzie to naprawdę takie trudne i zrobienie dobrego, a przede wszystkim wyraźnego zdjęcia zajmuje sporo czasu. Skoro jednak byliśmy na wakacjach, to spokojnie można było trochę tego czasu przeznaczyć na eksploatację dna morza i obfotografowanie jej. Zdecydowanie lepiej szło to jednak Tomaszowi i większość zdjęć jest jego autorstwa. 😉

na takich kamieniach zdecydowanie najlepiej się stało. 😉
wyraźnie widać rozdział między strefą zaraz przy brzegu a dalszą częścią.
na tych kamieniach czułam się najbezpieczniej.
         Jako że robiłam to pierwszy raz, odwaga mi nie dopisywała i zwykle trzymałam się tych rejonów, które widać na powyższych zdjęciach. Jeśli płynęłam dalej, to wtedy wolałam nie spoglądać w dół, żeby się nie przerazić jak głęboko mam po sobą. Jest to dość śmieszne, bo pływam praktycznie od dziecka, posiadłam całkiem nieźle tą umiejętność, ale na otwartych akwenach zdecydowanie tracę pewność siebie i nie odpływam za daleko. Tomasz natomiast nie miał takich obaw i dzięki temu wiem, jak wyglądało dno kilkanaście-kilkadziesiąt metrów dalej. 😉

       Próbowałam też zrobić zdjęcie w połowie pod i nad powierzchnią wody, ale to już wyższa szkoła jazdy i niewiele z tego wyszło. Niemniej przy następnej okazji na pewno potrenuję, może coś się uda ładnego zrobić. 😉

przypadkowe ujęcie, ale moje ulubione. 🙂
       A jest spora szansa, że będzie to już w maju przyszłego roku, więc jeśli tylko nie zapomnimy aparatu, to będzie kolejna notka na ten temat. 😉 Na razie to wszystko, dzisiaj wybitnie krótko, ale musicie mi wybaczyć. 😉

nad wodą Chorwacja też robi wrażenie. 🙂

~~Madusia.

No Comments

Leave a Reply

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *