Książki

Zaczytana Madusia: „Niezapominajka” Ewelina Klimko – recenzja

Bardzo się cieszę, że w moim przeładowaniu ciężkimi tematami, historycznymi wydarzeniami i krwawymi zbrodniami, udaje się trafić na takie delikatne i subtelne perełki, jaką okazała się „Niezapominajka” Eweliny Klimko. Jest to niezwykle ciepła opowieść, chociaż daleko w niej do prawdziwej sielanki, a mimo to autorce udało się stworzyć niesamowity klimat. To jedna z tych niepozornych powieści, których się w natłoku głośnych tytułów nie dostrzega, ale gdy już się ją wyłowi z tłumu – pokocha się od pierwszych stron. Zapraszam na recenzję!

Mam ostatnio szczęście i trafiam na naprawdę piękne historie. „Niezapominajka” zdecydowanie należy do ich grona, chociaż muszę przyznać się szczerze, że nasze pierwsze spotkanie nie zwiastowało aż takiego zachwytu. Główna bohaterka, Matylda, totalnie nie przypadła mi do gustu, w wielu momentach chciałam wylać na nią wiadro zimnej wody, żeby w końcu ogarnęła. Na początku książki świętuje swoje trzydzieste piąte urodziny, ale chwilami miałam wrażenie, że zatrzymała się trzy dekady wcześniej. Nie wróżyło to dobrze naszej znajomości, oj nie.

Temat wróżenia też się pojawił, aczkolwiek najważniejszą rolę odegrał niepozorny klasztor w Bierzwniku, w którym Matylda odnajduje zagadkowy list. Nie potrafiąc go odczytać, trafia do profesora Jakuba Antosiewicza i przez niego koniec końców wyląduje w malowniczym domku pani Zosi. Kobieta jest tak wzruszona i przejęta, że na widok listu postanawia opowiedzieć dziewczynie historię swojego życia, która zdecydowanie zbyt długo czekała na ujrzenie światła dziennego.

TA to właśnie historia Zosi jest prawdziwym złotem tej książki. W polskiej literaturze mamy już na pęczki bohaterek, którym przyszło spędzać swoją młodość w czasach drugiej wojny światowej, ale Zosia jest jedyna w swoim rodzaju. Tak świetnie rozpisanej postaci dawno nie spotkałam, jej przeżycia idealnie nadają się na film sensacyjny. O! Bardzo chciałabym ujrzeć jej losy na dużym ekranie, to byłoby dopiero coś świetnego! Takie splotu wydarzeń dawno nie czytałam i chociaż można zarzucać im brak wiarygodności, to mnie ta historia kupiła w całości. Jestem szczerze zachwycona, a to w powieściach historyczno-obyczajowych nie zdarza się aż tak często.

Absolutnie nic więcej nie napiszę Wam o Zosi, żeby nie odbierać przyjemności z odkrywania jej zakręconych losów. Spokojnie swoim żywotem mogłaby oddzielić kilka innych kobiet i żadna z nich nie miałaby czasu na nudę. Dodatkowo bardzo podoba mi się umiejscowienie akcji, nie jest to żadne z większych miast, także nie ogrywamy ciągle tych samych miejscówek w kółko, nie – Ewelina Klimko osadziła losy Zosi w Łęczycy i jej okolicach, a później w Łodzi. Wreszcie coś nowego!

Oprócz Zosi i nieszczęsnej Matyldy, głos dostaje również średniowieczna mieszkanka klasztoru – Nawojka, młoda dziewczyna wychowywana tam niemal od urodzenia. Jej opowieść jest najkrótsza, ale nie ma to większego znaczenia, bo jej wątek tylko pogłębia wielowarstwowość całej historii, która koniec końców spina nam się w przepiękną całość. Bowiem, tak naprawdę, „Niezapominajka” jest przepiękną opowieścią o głębokich więziach – ale dokładnie o jakich – tego dowiecie się z samej lektury. Polecam ją z całego serduszka, bo wiem, że i w Waszych ta historia się rozgości.

/*współpraca barterowa z wydawnictwem Dragon/ dziękuję za egzemplarz do recenzji.

Leave a Reply

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *