Zaczytana Madusia: „Buntowniczka z pustyni” Alwyn Hamilton – recenzja
Bardzo mnie cieszy obecny trend wydawania i wznawiania książek w dopracowanych i absolutnie przepięknych wydaniach. Malowane brzegi powoli stają się zasadą niż wyjątkiem, co wyjątkowo mocno doceniam. Mam zdecydowanie w sobie coś ze sroki, która lubi jak się okładka błyszczy i migocze. Te wymagania spełnia wznowienie serii „Buntowniczka z pustyni” Alwyn Hamilton, której to historię poznałam dopiero przy tej okazji. Zapraszam na recenzję pierwszego tomu!
Bardzo lubię, od czasu do czasu, sięgnąć po lekturę lżejszego kalibru i pod tym względem „Buntowniczka z pustyni” siadła idealnie. Okładka książki lśni jak miliony monet, a za nią kryje się naprawdę interesująca bohaterka – Amani. Wiedzie swój żywot w świecie, w którym Dżiny parają się magią, pustynia jest miejscem zamieszkania bezwzględnych bestii, a jej przypadła dziura zabita dechami, gdzie nawet już diabeł nie mówi dobranoc. Dziewczyna jednak ma plan – chce jak najszybciej z niej uciec, a chce to osiągnąć dzięki swoim doskonałym talentom strzeleckim. W tym celu przebiera się za chłopaka i bierze udział w barowych konkursach, aby szybko zgromadzić środki na spełnienie swojego celu.
Wydarzenia nabierają jednak tempa, gdy w trakcie jednego z nich poznaje tajemniczego Jina, mogącego się stać przepustką do szybkiej i skutecznej ucieczki z miasta. Nie spodziewa się tego, że zbieg okoliczności sprawi, iż niedługo razem z zabójczo przystojnym cudzoziemcem będzie musiała uciekać przed armią Sułtana. Razem wyruszają na pustynię, na której nie brakuje niebezpieczeństw, a los zaskakująco mocno splata ich razem w jedną nić. Okazuje się bowiem, że pustynia to dopiero początek.
Pierwszy tom trylogii jest, tak naprawdę, dopiero zawiązaniem całej akcji i głównej intrygi, zostawia nas z większą ilością pytań niż odpowiedzi, dlatego mam nadzieję, że szybko pozostałe tomy pojawią się również w tak wybitnym anturażu. Całość na pewno będzie ozdobą niejednego regału z książkami.
W trakcie lektury polubiłam postać Amani, widać, że dziewczyna nie daje sobie w kaszę dmuchać i radzi sobie równie dobrze, a chwilami nawet lepiej, niż faceci. Oczywiście motyw z przebieraniem się za chłopaka, by się realizować, jest już dość mocno ograny, ale Amani dobrze się w nim sprawdza. Tajemniczy Jin jest postacią intrygującą, a szczególnie w końcowych rozdziałach, gdy dowiadujemy się o nim czegoś więcej.
„Jest to książka o dziewczynie, która zaczynała w samotności, a stała się częścią czegoś większego” jest to pierwsze zdanie z podziękowań autorki, oddające doskonale sens i sedno „Buntowniczki z pustyni”. Amani z samotnej młodej dziewczyny pragnącej odmienić swój los staje się częścią większej grupy, która pragnie zmienić miejsce, w którym przyszło im żyć. Jest to bardzo poważne zadanie i mam nadzieję, że w kolejnych tomach okaże się, że bohaterowie sprostali temu zadaniu. Polecam!
/*współpraca barterowa z wydawnictwem We need Ya/ dziękuję za egzemplarz do recenzji.