
Zaczytana Madusia: „Ozyrys” Remigiusz Mróz – recenzja przedpremierowa
Muszę się szczerze przyznać, że kiedy już wydaje mi się, że Remigiusz Mróz nie jest w stanie mnie niczym zaskoczyć, on nagle wyskakuje jak królik z kapelusza z taką historią, że gdybym nosiła kapcie, to na pewno by mi pospadały. I znów to zrobił. „Ozyrys” to wyjątkowo wciągająca bestia, która całkowicie miesza nam w głowach – nie wiem jak on (w sensie Remigiusz) to zrobił, ale wybornie mi się pochłaniało tę historię. To zdecydowanie najlepsza pozycja z całej trylogii o Langerze, ale na pewno tym trzecim tomem nie powiedział on ostatniego słowa. Zapraszam na recenzję!

ZAZNACZAM, ŻE JEŚLI NIE CZYTALIŚCIE POPRZEDNICH DWÓCH TOMÓW, TO BĘDĄ SPOJLERY!
I otóż nadszedł ten moment – Langer znalazł się w rękach wymiaru sprawiedliwości, aresztowany i osadzony. Mogłoby się wydawać, że chłop będzie miał z tego powodu nieco więcej stresów niż zwykle, ale nie – dalej jest niewzruszonym psychopatą. Tandem Siarka i Padre w roli oskarżycieli są pewni swoich zarzutów i dowodów, a mimo to ciągle się obawiają, że Piotr czymś ich zaskoczy.
Mają rację, co zapewne nie zdziwi stałych czytelników Remigiusza, a szczególnie tych, co ukochali sobie jego serie prawnicze. Jak przykładowo ja. Langer zyskuje zaskakującego sojusznika – tajemniczego „Ozyrysa” – będącego, co też nie zaskakuje – kolejnym seryjnym mordercom, pod którego to zbrodnie zdarzało się Piotrowi podpinać. Ich zadziwiająca współpraca staje się osią całej historii – dostajemy tu wyborne dialogi, mnóstwo niedomówień, rzucanych szybko wskazówek, które często prowadzą nas na manowce. I prokuratorów także. Oj dzieje się, dzieje.
Mocną stroną książki jest też walka Niny, oblubienicy Langera, o siebie. Po przeżycia z poprzedniej części jest kompletnie rozbita, nie wychodzi z domu, a psychoterapia, przez którą przechodzi, nie bardzo jej pomaga. To także nie jest przypadek, okazuje się, że ludzie z obawy o życie swoich bliskich, są w stanie zrobić wiele złych i nieetycznych rzeczy. Takie postępowanie może budzić nas sprzeciw, ale sami nie wiemy, jakbyśmy postąpili w podobnej sytuacji. Mróz lubuje się w skrajnościach, czego Lagner jest najlepszym dowodem.
„Ozyrys” nie zawodzi – po początkowym lekkim wprowadzeniu, akcja rusza z kopyta i nie zatrzymuje się do ostatniej strony. Dzieje się dużo i szybko, bohaterowie są wystawiani na wiele prób, z których nie zawsze wychodzą obronną ręką. „Ozyrys” to dla mnie Remigiusz Mróz w najlepszym wydaniu – nie ma nudy, nic się nie dłuży, jest zaskakująco i nawet całkiem realistycznie. I niezwykle doceniam fakt, że w trzecim tomie jest w końcu nieco mnie brutalnie, bo wcześniejsze części bardzo mnie tym przytłaczały. Także tak – „Ozyrys” ma premierę w najbliższą środę i zdecydowanie trzeba go przeczytać. Nawet jako osobna powieść, bez znajomości wcześniejszych, da radę! Szczerze polecam!
/*współpraca barterowa z wydawnictwem Czwarta Strona./ dziękuję za egzemplarz do recenzji.
