Książki

Zaczytana Madusia: „Substytucja” Remigiusz Mróz – recenzja przedpremierowa

Ten upalny tydzień nie może zacząć się inaczej jak od recenzji mojej najulubieńszej Chyłki, która przybywa z dziewiętnastym już tomem swojej historii. Remigiusz Mróz, podobnie jak słońce obecnie, nie bierze jeńców i funduje niezwodnemu duetowi prawdziwą jazdę bez trzymanki. Tym razem czeka nas jednak zupełnie inne spojrzenie na najsłynniejszą adwokacką parę, bowiem pierwszy raz wystąpią oni w roli rodziców. Przyznam szczerze, że byłam tą zmianą nieco rozczarowana, bo zwykle gdy pojawiają się dzieci, to cała akcja kręci się wokół nich. Czy tym razem też tak będzie? Zapraszam na recenzję!

Pojawienie się dziecka zawsze wywraca świat rodziców do góry nogami. A co dopiero dwójki – tak Chyłka z Zordonem dorobili się dwóch Pestek, jak uroczo określają swoje maleństwa, które podporządkowały sobie swoich rodziców i bez mała terroryzują ich na każdym kroku. Muszę przyznać, że jest to zaskakująca odmiana, po skacowanych porankach, pełnych kawy i papierosów, aczkolwiek osobiście nie miałam nic przeciwko poprzedniemu życiu mojej ulubionej pary. Chyłka podchodzi do macierzyństwa z właściwą sobie gracją, także jesteśmy świadkami wielu naprawdę uroczych scenek (oczywiście na niepowtarzalny chyłkowy sposób, tego pazura zdecydowanie nie zatraciła). Moimi ulubionymi fragmentami są dyskusje Chyłki z jej matką, która bierze czynny udział w opiece nad maluchami, szczególnie gdy oboje rodzice angażują się w nową sprawę.

A ta jest wyjątkowo brutalna, bowiem Mróz zainspirował się głośną sprawą z Rakowic sprzed lat, gdy dwójka nastolatków bestialsko doprowadziła do śmierci rodziców dziewczyny. Sprawa wydaje się jednoznaczna, wszystkie dowody świadczą o winie oskarżonych i nikt nie pali się do podjęcia ich obrony w sądzie. Z pomocą przychodzi im wniosek o ustanowienie obrońcy z urzędu, w którym wnioskują konkretnie o Kordiana Oryńskiego. Mężczyzna, podążając za swoimi ideałami, podejmuje się jej, bowiem uważa, że każdy zasługuje na obronę, chociaż Chyłka nie jest do tego przekonana. Wyniknie z tego prawdziwe zamieszanie, w którym absolutnie nic nie jest tym, czym wydaje się być na pierwszy rzut oka. Czy nawet na drugi albo i trzeci. To będzie prawdziwa jazda bez trzymanki – wydawać by się mogło, że dziewiętnasty tom nie może nas już niczym zaskoczyć, a Remigiusz Mróz po raz kolejny udowadnia, że jego wyobraźnia jest niewyczerpana.

Pojawienie się dzieci i podporządkowanie im praktycznie całego czasu w połączeniu z wymagającą obroną w niezwykle brutalnej sprawie przełoży się także na relacje między Chyłką a Zordonem. Wydawać by się mogło, że po tym wszystkim, co do tej pory ich spotkało, absolutnie nic nie jest w stanie zachwiać ich wzajemnych relacji. I wtedy, cały na biało, wkracza kryzys. Tak prawdziwy, a zarazem zwyczajny, który w normalnych związkach (takich, które nie przechodziły porwań, pobić, pobytów w więzieniu, spotkań z psychopatami – na pewno wiecie, co mam na myśli) czasem się pojawia. I ten wątek zdecydowanie zasługuje na podkreślenie i wyróżnienie, bowiem dodaje głębi całej historii, dotykając fundamentalnych kwestii jak zaufanie czy rozróżnianie dobra od zła. Czasem okazuje się, że troska może wyglądać inaczej niż nam się wydaje, a najważniejsza (zawsze i wszędzie) jest komunikacja. Tak po prostu.

„Substytucja” to zupełnie nowe otwarcie Chyłki i Zordona, co po osiemnastu tomach jest prawdziwym powiewem świeżości. Obawiałam się, że pojawienie się Pestek zmieni tę historię, ale mimo iż tak się właśnie stało, to kupuję ją. Postawienie bohaterów w nowej roli ma swoje konsekwencje, zmienia mocno optykę ich podejścia do życia i do pracy, co wybrzmiewa wyjątkowo głośno w zakończeniu, przez co dwudziestego tomu na pewno będę wypatrywała z niecierpliwością. A i najważniejsza rzecz – w końcu pojawił się Waltoś!

Premiera w środę 02.07.2025.

/*współpraca barterowa z wydawnictwem Czwarta Strona/ dziękuję za egzemplarz do recenzji.

Leave a Reply

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *