Książki

Zaczytana Madusia: „Złuda” Agata Kunderman – recenzja

Pozostajemy w mrocznym świecie pełnym złudzeń i manipulacji, przenosząc się tym razem w bardziej znajome okolice – malowniczego Lądka – Zdroju. To w jego okolicach znika bez śladu matka kilkuletniego chłopca, a z zeznań najbliższej rodziny wynikają dwie zupełnie inne historie. Znana z wcześniejszych książek Agaty Kunderman aspirant Anita Starska po raz kolejny staje przed wyjątkowo trudnym zadaniem rozwiązania sprawy tajemniczych zaginięć młodych kobiet, w której fakty i legendy przeplatają się na każdym kroku. Zapraszam na recenzję!

Jeśli rzeczywistość nie pozwala nam znaleźć odpowiedzi, to często uciekamy się do wierzeń i miejscowych legend, które na swój pokrętny sposób sprawiają, że rozwiązania się znajdują. Nawet jeśli wydają się być abstrakcyjne i kompletnie nieprawdopodobne, ale paradoksalnie uspokajają nastroje, bowiem z nazwanym złem łatwej jest walczyć. Z taką właśnie sytuacją spotyka się główna bohaterka „Złudy” aspirant Anita Starska, gdy w rejonie Kotliny Kłodzkiej zaczynają tajemniczo ginąć młode kobiety. Gdy poszukiwania sprawcy utykają w martwym punkcie, wśród miejscowej ludności ożywia się pamięć o Wędrowcu – niebezpiecznej postaci z lokalnych wierzeń, która atakuje amatorów samotnych spacerów. Zagadkowy Wędrowiec pojawia się nawet na monitoringu, ale to przecież niemożliwe, żeby osobnik z legend był sprawcą zabójstw?

Przed aspirant Starską i prokuratorem Niemiłko naprawdę niełatwe zadanie, bowiem najciężej walczy się właśnie z zabobonem, który wydaje się być najprostszym rozwiązaniem. Punktem wyjścia całej historii jest zaginięcie Malwiny Ratajczyk, która po prostu wyszła z domu, zostawiając męża i kilkuletniego synka. Już samo zgłoszenie tej sprawy przez rodzinę jest zastanawiające, bowiem rodzice Malwiny bardzo naciskają na policję, zaś mąż nie przejawia większego zainteresowania, skupiając się praktycznie wyłącznie na dziecku. To budzi niepokój, szczególnie gdy okaże się, że para miała w planach rozwód i najprawdopodobniej walkę o dziecko. Od razu wszystkie podejrzenia zwracają się w stronę męża, który, co trzeba wyraźnie podkreślić, sam chwilami zachowuje się jak winny, co sprawia, że cała społeczność za takiego go uznaje. A na pewno nie pomaga fakt, gdy mężczyzna nagle znika…

„Złuda” to doskonały tytuł dla tej historii, w której co rusz obracamy się w świecie pełnym lokalnych legend i różnych widziadeł. Gdy dodamy do tego niedopowiedzenia, sprzeczne zeznania, prawdziwe kłamstwa, ukrywanie szczegółów, a nawet prokurowanie śladów, to wyjdzie z tego prawdziwa mieszanka i zaskakująco dobry kryminał. Autorka bawi się z czytelnikiem, podrzucając coraz to nowe tropy, skutecznie wodząc nas (i jednocześnie zespół policyjno-prokuratorski) za nos. Wysoko sobie cenię tak inteligentnie napisane książki, które nie wykładają nam wszystkiego czarno na białym, prosto na stół, tylko subtelnie pozwalają nam na powolne dojście do prawdy.

Jeśli szukacie czegoś naprawdę interesującego, pozycji, która zmusi Was do myślenia i jednocześnie zaprosi do zabawy w poszukiwanie śladów i mordercy, to nowa książka Agaty Kunderman siądzie jak złoto. Stracicie przy niej poczucie czasu, gdy wsiąkniecie w całości w mroczny świat Kotliny Kłodzkiej, która tylko z wyglądu jest tak sielskim miejscem. Drzemią w niej głębokie emocje, czego dowodem są krążące po okolicy miejscowe legendy, które chwilami budzą prawdziwą grozę. Strzeżcie się Wędrowca, gdy przypadkiem zabłądzicie w samotności na tamtejszych szlakach – to raczej nie będzie miłe spotkanie. W przeciwieństwie do samej „Złudy” – ona na pewno się Wam spodoba. Polecam!

/*współpraca barterowa z wydawnictwem Initium/ dziękuję za egzemplarz do recenzji.

Leave a Reply

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *