
Zaczytana Madusia: „Cela numer 24. Rozmowy z dożywotnimi” Zbyszek Nowak – recenzja przedpremierowa
Nie spodziewałam się, że początek maja będzie tak poważny tematycznie. I, o dziwo, nie są to żadne krwawe kryminały, tylko wyjątkowa literatura faktu. „Cela numer 24. Rozmowy z dożywotnimi” autorstwa Zbyszka Nowaka to jego druga książka osadzona w więziennych murach, w której oddaje głos tym, o których społeczeństwo najchętniej chciałoby zapomnieć – osobom skazanym na dożywotnie pozbawienie wolności. Jakie wrażenia towarzyszyły mi podczas lektury i czy sięgnę po pierwszą książkę (bo wiadomo, że zaczęłam od drugiej części) – o tym wszystkim napisałam w recenzji. Zapraszam do lektury.

Najczęściej bajki dla dzieci kończą się sielankowo brzmiącymi słowami: „i żyli długo i szczęśliwie”. Nie zastanawiamy się co później się dzieje z bohaterami, jak wygląda ich codzienność, zakładamy, że wszystko jest w porządku i układa się tak wspaniale jak cudnie brzmi ten zwrot. A zastanawialiście się kiedyś jak dalej wygląda życia człowieka, który na rozprawie słyszy wyrok dożywotniego pozbawienia wolności? Przecież automatycznie po tych słowach skazany nie znika, jedynie zostaje zamknięty w małej celi wraz z innymi osadzonymi. Odpowiedzi na te niezadane pytania przybliża nam Zbyszek Nowak w swojej nowej książce „Cela numer 24. Rozmowy z dożywotnimi”.
Autor serwuje nam dwadzieścia cztery rozmowy, przeprowadzone twarzą w twarz w zakładach karnych. Czasem otrzymujemy monolog, częściej jednak dialog – niezależnie jednak od formy, każda z tych rozmów jest niezwykłym świadectwem. Nie znajdziecie tu krwawych kawałków, chociaż autor na początku każdego rozdziału cytuje akta sądowe, w których znajdziemy czasem brutalne opisy przestępstw, ale wszystko jest takie suche i pozbawione emocji. Zresztą, u bohaterów tej książki też za wiele ich nie znajdziecie, słowa są wyważone i przemyślane, nie ma tu żadnych rozedrganych dźwięków, tylko prosta, męska relacja. Szorstkość – to słowo często miałam w głowie w trakcie lektury.
W Polsce obecnie mamy około sześciuset osadzonych z wyrokiem dożywotniego pozbawienia wolności – nie oznacza to jednak, że wszyscy będą tam przebywać aż do śmierci. Często jest tak, że przy takim skazaniu sąd ustala granicę, po której skazany może ubiegać się o przedterminowe zwolnienie. Ostatnie nowelizacje prawa karnego i procesowego sprawiły, że ta granica została automatycznie zwiększona z dwudziestu pięciu do trzydziestu lat i to pomimo faktu, że prawo nie działa wstecz i nie można stosować przepisu bardziej dolegliwego dla osoby w momencie zmiany prawa, gdy obowiązywał jeszcze poprzedni stan prawny. Ta zmiana mocno i gorzko wybrzmiewa w rozmowach, bowiem mocno wywróciła życie osadzonych. Wyobraźcie sobie, że macie gdzieś z tyłu głowy taką lampkę, że po dwudziestu pięciu latach możecie złożyć wniosek o warunkowe zwolnienie (samo złożenie niczego nie oznacza, zwykle rozpatrywanie takiego wniosku trochę trwa) i z taką nadzieją budzicie się przez kilkanaście lat, aż tu nagle ktoś pstryka palcami i ta nadzieja wydłuża się o kolejnych pięć lat. Strasznie słabo c’nie?
„Cela numer 24. Rozmowy z dożywotnimi” to także smutna diagnoza naszego systemu penitencjarnego, w którym prawdziwa resocjalizacja to tylko pięknie brzmiące slogany. Sami osadzeni mówią o tym, że chętnie podjęliby się pracy, żeby spłacać rosnące czasem długi (najczęściej alimenty), ale wielu przypadkach jest to niemożliwe. Albo że państwo daje możliwość nabycia nowych kwalifikacji czy wykształcenia, ale one też nie są w żaden sposób wykorzystywane, bo nie da się. Moje ulubione nie da się, tak działało do tej pory, więc po co to zmieniać. Boleśnie przykra jest ta konstatacja.
Bohaterowie tych tytułowych dwudziestu czterech rozmów stanowią niemalże cały przekrój społeczeństwa – mają różne wykształcenia, wywodzą się z różnych rodzin, ich motywacje bywają kompletnie różne tak jak różne są ich zbrodnie. Niektórzy ciągle zaprzeczają, że nic złego nie zrobili i siedzą za niewinność, inni są boleśnie świadomi swoich czynów i wolą o nich nie rozmawiać, pokutując w ciszy. Nie da się na postawie tych wywiadów stworzyć jednego typowego bohatera, aczkolwiek elementem najczęściej pojawiającym się są używki, najczęściej alkohol, nieco rzadziej narkotyki.
„Cela numer 24. Rozmowy z dożywotnimi” to niezaprzeczalnie niezły kawał reportażu. Spodziewałam się jednak, że jego lektura wzbudzi we mnie większe emocje, ale przecież ta książka absolutnie nie ma takiego celu. Jest ona jedynie przekaźnikiem treści, umożliwieniem przedstawienia swojego punktu widzenia tym osobom, którym za wiele swojego głosu nie zostało. Na pewno jest to ciekawy przyczynek do dyskusji, jak powinno się zachowywać państwo w stosunku do osób otrzymujących karę eliminacyjną, która wyklucza ich z życia społecznego. Nie odbiera im jednak człowieczeństwa, chociaż sami często odbierali je innym. To nie jest łatwa lektura, ale warto się z nią zaznajomić. Mnie teraz czeka lektura pierwszej części, bowiem autor się często do niej odwoływał i wspominane tam historie mnie zainteresowały. Mam nadzieję, że będzie na podobnym poziomie.
Premiera już jutro, w środę 07.05.2025.
/*współpraca barterowa z wydawnictwem MUZA / dziękuję za egzemplarz do recenzji.
