Książki

Zaczytana Madusia: „Skończyły mi się oczy” Grażyna Jeromin-Gałuszka – recenzja

Dzisiejsza sobota upływa mi pod znakiem odpoczynku, który w moim przypadku oznacza leżenie pod kocykiem (tak, nawet jak na zewnątrz jest upalny dzień, ja muszę być owinięta w kocyk różowy mój prywatny – na wyjazdy też go ze sobą zabieram) i pożeranie kolejnych fascynujących lektur. I chociaż „Skończyły mi się oczy” przeczytałam jeszcze przed ich premierę, to potrzebowałam trochę czasu, aby zabrać się za jej recenzję. Jest to bowiem książka niemalże magiczna, która musiała mi się na spokojnie uleżeć w głowie i w serduszku. I dziś doczekała się swojej recenzji – zapraszam!

Na obrzeżach małego miasteczka stoi sobie niezwykły pałacyk. Nie mieszka w nim jednak żadna królewna, tylko cztery niezwykłe kobiety – każda z innego pokolenia – połączone więzami krwi. Seniorką rodu jest Eugenia, będąca miłośniczką dobrych cygar i pokera, następna w kolejności jest Jadzia, której największą rozrywką jest podrywanie młodszych mężczyzn, później Dagny – niespełniona artystka i wreszcie jest córka Karolina, wycofana nastolatka, porozumiewająca się czasem z otoczeniem wyłącznie sylabami. Różni je tak wiele, że ciężko momentami uwierzyć, że należą do jednej rodziny.

Oprócz nich niezwykły pałacyk stał się także domem dla siedemnastu zegarów, wiszących na jednej ścianie od półwiecza. Ich historia staje się osią całej opowieści, która rozpoczyna się dość gwałtownie od informacji, że nestorka rodu przegrała w karty sporą sumę pieniędzy. I musi je szybko zapłacić, co rodzi prawdziwy problem, ponieważ rodzina żyje dość niekonwencjonalnie i pieniędzy w pałacyku za wiele się nie uświadczy. Kobiety muszą zmienić coś w swoich postępowaniach, żeby nie stracić pamiątkowych zegarów, które wierny przyjaciel Eugenii chce przejąć w zamian za spłatę długu. I te zmiany nadchodzą falami, a my uczestniczymy w każdej z nich, towarzysząc po kolei każdej z bohaterek w ich perypetiach życiowych.

Tak samo jak niezwykłe są te nasze bohaterki, tak samo niesamowite mają historie. Autorka, operując bardzo plastycznym językiem, kreśli barwne losy kobiet, skupiając się wyjątkowo mocno na ich odczuciach i uczuciach. Nie znajdziecie tu szalonego tempa czy też zaskakujących zwrotów akcji – akcja rozwija się powoli, momentami wręcz aż snuje się jak nitki babiego lata, czasem zrywając wątek, płynnie przechodząc do czegoś zupełnie innego. Mimo iż jest to książka o kobietach, mężczyźni też odgrywają w niej znaczącą rolę, chociaż nie są bohaterami zbyt pozytywnymi. Nie brak tu jednak wielkich uczuć, zaś historia czerwonej sukienki, chociaż początkowo budziła moją niechęć, zostawiła po sobie dobre wrażenia. I jak w każdej większej rodzinie, także i u Marjańskich, skrzętnie ukrywane sekrety wychodzą na jaw w najmniej odpowiednich momentach. Od postępowania kobiet tylko zależy czy będą one w stanie podzielić rodzinę czy scalić – tak, taką moc również mają, chociaż częściej są jednak siłą destrukcyjną. Jak to będzie w przypadku nietuzinkowych pań Marjańskich? Na pewno ciekawie.

„Skończyły mi się oczy” są niezwykłą pozycją obyczajowo magiczną, tak bym je określiła. Nie jest to zdecydowanie kolejna opowieść o kobietach radzących sobie z przeciwnościami złego losu, który rzucam im kłody pod nogi. Bohaterki są na tyle mocno odrealnione, że wydają się żyć w wyjątkowym mikroklimacie, który wytworzył się w ich pałacyku. Opuszczają swoją bezpieczną bańkę, gdy życie je do tego zmusi, ale czynią to z właściwym sobie wdziękiem. Dzięki temu ciężko oderwać się od lektury, że też nie tracić ani na moment niezwykłej atmosfery pałacyku i jego mieszkanek. Warto poświęcić swój czas tej książce – tylko znajdźcie go na tyle, żeby móc ją przeczytać jednym tchem!

/*współpraca barterowa z wydawnictwem Prószyński i S-ka/ dziękuję za egzemplarz do recenzji.

Leave a Reply

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *