Podróże

Chorwacja pod żaglami: Błękitna jaskinia.

           Początek września jak zwykle obfitował w sporo ważnych wydarzeń i niespodziewanych zwrotów akcji, ale wszystko jest już na najlepszej drodze do szczęśliwego zakończenia. Przynajmniej taką mam nadzieję, bo to jednak nigdy nic nie wiadomo. Ale nie ma się co stresować, lepiej zabrać się za przyjemniejsze rzeczy. I dlatego też wracam dzisiaj wspomnieniami do majowego wypadu na Chorwację, gdy przepięknie sobie żeglowaliśmy po niesamowicie uroczym Adriatyku. I pewnego dnia, po śniadanku, wyruszyliśmy z Komizy na Visie, w kierunku wyspy Bisevo, gdzie na wąskich wapiennych brzegach znajduje się jedno z piękniejszych miejsc, w jakim byłam do tej pory – Błękitna Jaskinia. I to do niej dzisiaj Was zapraszam. 🙂

        Modra špilja znajduje się około pięciu kilometrów od Komizy, także droga do niej nie była szczególnie długa. Pogoda akurat dość średnia była, nieco przyświecało słońce, ale chwilami niebo przysłaniały także i chmury. Poziom fal był nieco za wysoki, ale na szczęście nie były wielką przeszkodą w dostaniu się do jaskini. Wejście bowiem do niej jest niewielkie (mierzy około metra wysokości) i można do niej wpłynąć jedynie pontonem lub motorówką, co niestety przy zbyt wysokich falach nie jest możliwe. Nam akurat warunki sprzyjały, na szczęście. 😉

       Jak już wspomniałam, wpłynięcie do niej możliwe jest jedynie na pontonie, także musieliśmy zwodować nasz i zapakować się na niego. Był dość mały, także płynęliśmy trójkami. Cieszyłam się, że byliśmy akurat w tej pierwszej, dzięki temu mogliśmy już później ze spokojem obserwować zmagania drugiej części ekipy podczas dopływania do wejścia. A była to naprawdę chwilami ciężka sztuka, bowiem fale rozbijały się o skały i wiosłowanie praktycznie nie dawało żadnego rezultatu. Trzeba było pagajować, co na malutkim pontonie wcale nie jest łatwą sztuką. Zwłaszcza jak płynie się we trójkę, dwie osoby machają wiosłami, a trzecia usiłuje się nie utopić robiąc zdjęcia, jak to miało miejsce w naszym przypadku. 😉

       Wejścia do jaskini strzeże pan, który ma po prostu fuchę roku. Siedzi na łódce i zbiera opłaty za wpłynięcie, wydając pamiątkowy bilecik, na którego odwrocie zamieszczone są najważniejsze wiadomości o tym miejscu. Fakt faktem, drogo się cenią, bo od osoby coś około czterdziestu kun, także ponad dwadzieścia złotych w przeliczeniu, ale wydaje mi się, że jednak warto wpłynąć do takiego miejsca. Na samym wejściu jest dość wąsko i trzeba uważać, żeby nie zderzyć się z innymi pontonami, bo jednak ruch jest dość spory. Myśmy akurat załapali się na taki moment, w którym jedna ekipa nas mijała wypływając, przez co większość czasu byliśmy sami. 🙂

        Po przepłynięciu pierwszego zakrętu robi się jasne, dlaczego jaskinia nosi właśnie taką nazwę, a nie inną. Tam jest po prostu totalnie niebiesko. Dzieje się tak, ponieważ słońce z zewnątrz wpada do niej jedynie pod powierzchnią wody i odbija się od dna, przez co błękit jest wprost niesamowity. Aż ciężko go opisać słowami, zdjęcia także nie oddają w pełni tego, jak naprawdę to miejsce wygląda. Cudo. Po prostu. Dodatkowo woda jest tak czysta, że można przyjrzeć się skałom znajdującym się pod nią. A na zdjęciach, to już w ogóle przepięknie się prezentowała. W tym momencie cieszyłam się najbardziej, że pożyczyliśmy od kolegi aparat do robienia zdjęć pod nią, bowiem w tym miejscu sprawdził się idealnie. 🙂

        Wypłynięcie z jaskini było już nieco łatwiejsze, zwłaszcza jak już się człowiek nasycił takimi absolutnie uroczymi widokami. Powrót na łódkę przebiegał spokojnie, podzieliliśmy się zachwytem z resztą załogi i zaczęliśmy obserwować ich zmagania z dopłynięciem do wejścia. Było zdecydowanie zabawniej niż w naszym przypadku, szczególnie gdy dopłynęli na drugi kraniec wejścia i musieli się po linie przemieszczać w kierunku pana na łódce. Który to pan tak zupełnym nawiasem mówiąc, całkowicie się nimi nie przejmował i  nawet się nie ruszył. A myślałam, że takie urozmaicenie w pracy mu się spodoba. Widocznie jednak był już uodporniony. 😉

            Muszę przyznać, że chociaż z zewnątrz wygląda to wszystko bardzo niepozornie, to jednak zdecydowanie warto wybrać się tam na wycieczkę. Naprawdę przeżycia są niesamowite, a widoków się nie zapomina przez bardzo długi czas. Warty zaznaczenia jest fakt, że najlepsze widoki są w jaskini tuż przed południem, ponieważ wtedy słońce najpiękniej ją oświetla, tworząc ten fantastyczny błękit wewnątrz. Myśmy akurat zupełnym przypadkiem trafili do niej mniej więcej właśnie o tej porze i możliwe, że dlatego też aż tak mocno mnie zachwyciła. Gdybyście przypadkiem gdzieś przepływali w okolicy, to koniecznie tam zajrzyjcie. 🙂

~~Madusia.

38 komentarzy

Leave a Reply

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *