Podróże

Zakochaj się w Mierzei Wiślanej.

       Zdecydowanie to, co pokochaliśmy w dzieciństwie, zostaje na długo w naszych serduszkach. W moim przypadku tak jest z Mierzeją Wiślaną, na którą rodzice zabrali mnie na wakacje mniej więcej dwadzieścia lat temu. Wylądowaliśmy w ostatniej mieścinie tuż przed granicą rosyjską – w Piaskach. Jej piękno polega na tym, że panuje tutaj cisza i spokój, nie ma zbyt wielkiego tłoku, a okolica jest urodziwa ponad miarę. Zapadło mi to w pamięć na długie lata i gdy nadarzyła się okazja, by tam powrócić, nie wahałam się zbyt długo. I w ten sposób w Wielką Sobotę po pracy zapakowałam się w nasze piękne Pendolino i raptem w pięć godzin z Krakowa znalazłam się w zamglonym Malborku, skąd odebrał mnie Tomasz i zawiózł na Mierzeję. Z racji faktu, że dojechaliśmy tam przed dwudziestą drugą, to dopiero następnego dnia, w Wielką Niedzielę, ruszyliśmy z samego rana na pierwszy spacer po plaży będący zarazem niezwykle sentymentalną wycieczką. I do tego absolutnie przepiękną. 🙂

       Pierwszą część spaceru odbyliśmy tylko we dwoje, żeby przypadkiem nikt nie zaobserwował mojej spontanicznej i szalenie dziecinnej radości na widok morza. Nic nie poradzę, że tak właśnie działa na mnie Bałtyk i zawsze wzbudza we mnie pokłady niepohamowanej euforii, co zwykle objawia się podskokami i głośnymi okrzykami. Stąd też lepiej, żeby jak najmniej osób to widziało. 😉 Tomasz już jest przyzwyczajony do takich moich reakcji, aczkolwiek zawsze i tak ma ze mnie ubaw. Teraz z rozbawieniem obserwował jak usiłowałam w jednym momencie cieszyć się, przekazywać tą radość przez telefon mamie, zbierać muszelki i przypadkiem nie wpaść do morza. 
jeszcze trzymam pozory, że niby taka dorosła i poważna jestem. 😉
tutaj właśnie usiłuję rozmawiać przez telefon i zbierać muszelki. 😉

         Jak już wspominałam na początku, Piaski są naprawdę malutką mieściną, dlatego też rano nie było zbyt wielkiego tłoku. Właściwie cała plaża była tylko dla nas, co przecież w sezonie nad Bałtykiem się nie zdarza. A niewiele jest piękniejszych widoków niż taka cudowna, długa i pusta plaża, lekko szumiące morze i przygrzewające słoneczko. Naprawdę, Wielkanoc w tym roku udała się koncertowo.

        Jedną z największych atrakcji plaży był stojący na niej kuter i stanowisko do jego wyciągania z wody (tak przynajmniej mi się wydaje). Trzeba przyznać, że pomalowany był niezwykle wymyślnie i w niczym nie przypominał tych, które pamiętam z ostatniego wyjazdu. Zresztą, po zbadaniu stanowiska do wyciągania od razu można było zauważyć, że właściciel ma specyficzne poczucie humoru. 😉

        Oprócz mnie, ogromną radość na widok morza przejawiały trzy psy, które były z nami. Oglądanie ich było prawdziwą przyjemnością, zwłaszcza że jednym z nim był zaledwie pięciomiesięczny szczeniak (chociaż na zdjęciach może być ciężko go odróżnić, bo i tak już kawał psa z niego jest). Kopanie dołków, zabawy z patykiem, a także wbieganie do morza – wszystko to miały w swoim repertuarze. I oczywiście ciągłe gonitwy, w których czasem też uczestniczyłam. 😉

        Około trzech kilometrów za Piaskami znajduje się granica państwa. Nie pamiętałam już jak wyglądała te kilkanaście lat temu, więc koniecznie musieliśmy dojść aż do niej. I zgodnie stwierdziliśmy, że chyba czegoś innego się spodziewaliśmy. 😉 Szczególnego wrażenia nie robiła, niemniej fajnie było się do niej przejść. Trochę tylko żałowałam, że mimo grzejącego słoneczka i braku wiatru, nie było na tyle ciepło, żeby wędrować boso po piasku. Spacer w trampkach nie ma jednak takiego uroku. 😉

        Jednakże nie tylko plaże są tutaj urokliwe. Równie przyjemnie wędruje się lasem sosnowym. Można tutaj spokojnie oddychać pełną piersią i chłonąć czyste nasycone jodem powietrze. Dla osób z Krakowa ma to szczególne znaczenie, można nieco odpocząć od smogu. A i tutaj widoki są całkiem urokliwe, zwłaszcza gdy soczysta zieleń aż kłuje w oczy i nasuwa skojarzenia z Shire z Władcy Pierścieni. Aż chwilami miałam wrażenie, że za chwilę wyskoczy jakiś hobbit zza drzewa. Zwykle jednak był to któryś z naszych psów. 😉

        Osobiście bardzo też lubię w tej okolicy niezwykle malownicze zejścia na plaże, gdy powoli zza wydm wynurza się błękit morza, chwilami skontrastowany, a chwilami zlewający się z kolorem nieba. Nie ma chyba piękniejszych okoliczności do tego, aby zakochać się w tym miejscu. Jest tu dosłownie wszystko czego potrzeba – cisza, spokój, morze, błękit nieba, złocisty piasek. Idylliczne chwilami obrazki tworzy tutaj natura.

       Czasami miejsca z naszego dzieciństwa, pielęgnowane czule w pamięci, okazują się po latach tracić wiele ze swojego uroku przy ponownym spotkaniu. W tym przypadku było zupełnie odwrotnie. Rzeczywistość była jeszcze piękniejsza od wspomnień. Może też dlatego, że wtedy byliśmy tutaj w środku lata, gdy jednak trwały wakacje, a teraz w okresie zdecydowanie spokojniejszym. Nie zmienia to faktu, że dalej uważam okolice Piasków na Mierzei Wiślanej za jedno z piękniejszych miejsc w naszym kraju, a na pewno nad Bałtykiem. Tutaj naprawdę można odpocząć. I zakochać się na zawsze w tych widokach. 🙂

~~Madusia.

No Comments

  • Asssiek

    Ja w tym roku pojechałam razem z moimi rodzicami nad morze do rodziny. Najgorszą rzeczą było wyjście na plażę (o molo w Sopocie nawet nie wspomnę). Ludzi więcej niż na otwarcie Lidla. Zazdroszczę, że miałaś prawie całą plażę tylko dla siebie. Ja jeżdżę nad morze raz na ruski rok a nie mogę go nawet porządnie powitać :PPozdrawiam Mój blog – KLIK

  • Wysoki poziom kultury

    Cudne krajobrazy 🙂 Chciałabym w końcu pojechać nad morze jeszcze przed sezonem letnim, żeby móc spokojnie podziwiać widoki. Nie miałam nigdy okazji być na niemalże pustej plaży, a musi to być niesamowite przeżycie.Pozdrawiam 🙂

  • Paputeq :*

    Aż mam ochotę znów pojechać nad polskie morze 🙂 Świetnie Pani wyszła na zdjęciach i napewno będę zaglądała częściej ;)Pozdrawiam.kamilaandpaulina.blogspot.com

  • Kinga On Tour

    Jak tam spokojnie! Nic dziwnego, że po raz kolejny zachwyciło Cię to miejsce, bo jest tam naprawdę malowniczo i zapewne faktycznie da się odpocząć i przechadzając się po plaży i wśród drzew. Lubię spacery nad Bałtykiem, choć nie za często odwiedzam północną Polskę. Morze (w ogóle woda) mnie wycisza i daje ukojenie. No i jod, który mnie jest bardzo potrzebny. Zawsze miałam problem z odpowiedzią: góry czy morze. Góry są dla mnie ciekawsze, bo codziennie widać coś innego, a poza tym można po nich spacerować i wciąż otacza nas nieziemski widok.Morze natomiast jest takie dość monotonne, ale i tak interesujące, choć na plaży nad polskim morzem nie lubię leżeć. Ale boso po piasku jak najbardziej taaak! Ta granica hmm… bez szału. Aczkolwiek i tak intrygujące jest to, że po drugiej stronie jest Rosja, kraj w którym jeszcze nie byłam ;)Mam takie miejsca z dzieciństwa, do których wracać lubię i zawsze te wizyty przywołują we mnie ciepłe wspomnienia 🙂

  • Wanda

    Już się nie mogę doczekać kiedy bede odpoczywać nad naszym Baltykiem spacer zWami był bardzo udany serdecznie pozdrawiam i posyłam wiosenny wietrzyk

  • Barbaret

    Ja z rodzicami za czasów podstawówki i gimnazjum jeździłam do Krynicy Morskiej także wiem o czym mówisz. Przepięknie ! I bardzo każdemu polecam 🙂 te lasy są niesamowite, piasek milutki, piękne głębokie plaże <3 pozdrawiam :)http://barbaretbeauty.blogspot.com

  • Veronica Lucy

    Byłam tam na wakacjach z rodzicami :)Mogłabym Cię prosić o poklikanie w linki w tym poście? Staram się o współpracę i byłabym wdzięczna za pomoc :)Zachęcam też do wspólnej obserwacji :)veronicalucy.blogspot.com/2016/03/banggood-outfit.html

  • Unknown

    podpisuję się pod tym tekstem obiema rękami i nogami 🙂 dodałabym jeszcze pyszne świeżo złowione przez rybaków rybki lądujące na talerzach w restauracji For Winds

Leave a Reply

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *