Książki

Zaczytana Madusia: „Koniec jest początkiem” Chris Whitaker – recenzja przedpremierowa.

Są czasem takie dni, gdy po prostu mam dość i zaszywam się pod kocem, żeby przeczekać te straszne chwile, gdy absolutnie wszystko mnie irytuje. Takie właśnie miałam wczorajsze popołudnie, stąd z przedpremierową recenzją thrillera „Koniec jest początkiem” Chrisa Whitakera przychodzę do Was dopiero dzisiaj. Jest to idealna książka na kiepski humor, aczkolwiek radości w niej niewiele. Czego za to jest w niej sporo? Czytajcie koniecznie dalej!


Motywem dominującym w książce jest GNIEW, którym jest przepełniona Duchess Day Radley, nazywająca się sama banitką. Podkreśla to wyjątkowo często, co w pewnych momentach robi się już męczące i irytujące, ale trzeba przyznać, że pasuje do niej idealnie. Duchess jest bardzo interesująco skonstruowaną postacią, ten gniew, którym pała do całego świata (coś jak ja w momencie pisania tej recenzji, chociaż nie dotyczy on samej książki) nie obejmuje jej ukochanego, młodszego braciszka – Robina. Wątek ich dwojga jest zdecydowanie najpiękniejszym i najbardziej rozczulającym w książce, chociaż na mnie jeszcze większe wrażenie zrobiła relacja dziewczynki z dziadkiem. Tutaj aż uroniłam łezkę, co ostatnio zdarza mi się wyjątkowo rzadko. To jeden z dowodów, jak doskonale przez autora została wykreowana postać Duchess.

Książka opiera się na moim ulubionym motywie dwóch linii czasowych, chociaż tutaj przeszłość jest niezwykle skąpa i fragmentaryczna. Wpływa to mocno na przebieg historii, nieco mrocznej, bardzo zagadkowej. Klimat wykreowany przez autora jest niezwykle ciężki, niewiele jest tu prostych i dobrych historii, a wręcz wprost przeciwnie – książka chwilami jest wulgarna, jest brutalna, jest bolesna. I to jest w niej dobre, dzięki temu dostajemy kompleksową przedstawioną historię, która budzi nasz niepokój i która nie wiemy jak się skończy. Lubię takie emocje w thrillerach.

Mamy tu morderstwo, mamy bohatera negatywnego – Vincenta, który po trzydziestoletniej odsiadce w więzieniu, wraca do swojego rodzinnego miasteczka, gdzie tak naprawdę niewiele się po tym czasie zmieniło. Mamy też bohatera pozytywnego – Walka, jego najlepszego przyjaciela, obecnie policjanta. Mamy też Star – matkę wspomnianej dwójki, kompletnie nieradzącą sobie z wychowaniem dzieci, a właściwie to i ze swoim życiem. Mamy wspomniane miasteczko, gdzie wszyscy się znają, wszyscy o wszystkich wiedzą, a sekrety niechętnie wychodzą na jaw. Wszystko to zebrane razem daje naprawdę świetnie napisaną książkę, którą przeczytałam jednym tchem w dosłownie jedno popołudnie. To chyba o czymś świadczy.

Siedemnastego maja nastąpi wysyp premier świetnych książek, ale nie zapomnijcie o „Koniec jest początkiem”. To naprawdę bardzo dobra pozycja, począwszy od tytułu (który uwielbiam i który pojawia się też kilkukrotnie w książce) poprzez świetnie skonstruowane postacie (zobaczycie świetnie przeprowadzoną ewolucję trzynastoletniej Duchess – jej przemiana czy może raczej dorastanie jest opisane w taki sposób, jakby sam Chris Whitaker przez to osobiście przechodził) a skończywszy na samej zagadce. Przyznaję się szczerze – nie zgadłam zakończenia, co samo w sobie jest największą zachętą do przeczytania tej książki. Polecam szczerze!

/*współpraca barterowa z wydawnictwem W.A.B./ dziękuję za egzemplarz do recenzji.

Leave a Reply

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *