Książki

Zaczytana Madusia: Jakub Szamałek „Stacja” – recenzja przedpremierowa

Wracam do tradycji niedzielnych recenzji i to z przytupem, bo dzisiaj przychodzę z recenzją książki, która swoją premierę będzie miała w najbliższą środę. Jest to długo wyczekiwana nowa powieść Jakuba Szamałka, znanego z bestsellerowej trylogii Ukryta sieć. Przyznam szczerze, że po ich lekturze, dzięki niezwykle sugestywnym opisom, chwilami zaczynałam się obawiać każdego swojego kroku w sieci. W nowej książce – „Stacja” – przenosimy się z Ziemi na orbitę. Czy wyszło z tego coś ciekawego? Zapraszam do dalszej lektury.


Temat lotów w kosmos i Międzynarodowej Stacji Kosmicznej absolutnie mnie nie interesował, dopóki nie poznałam mojego męża, który jest dość mocno zajawiony na ich punkcie. Może specjalistką w tej dziedzinie się nie stałam, ale mniej więcej wiem o co chodzi, dlatego wyjątkowo mocno zaintrygowała mnie nowa książka Jakuba Szamałka. Akcja „Stacji”, jak sam tytuł wskazuje, w większości toczy się na Międzynarodowej Stacji Kosmicznej, jednak nie ogranicza się tylko do niej. Mamy tutaj klasyczną opowieść jak z Apollo 13 – poznajemy jedną historię z dwóch perspektyw – jednej ziemskiej, drugiej kosmicznej. Jest to bardzo dobry zabieg, bo dzięki temu możemy się przyjrzeć z bliska jak wygląda komunikacja między tymi dwoma światami, a także rysują nam się dwie osobne historie.

Główną bohaterką książki jest Lucy Poplasky, córka Polaka spod Krakowa, który wyemigrował do Stanów Zjednoczonych. Lucy jako niezwykle ambitna kobieta postawiła na pierwszym miejscu swoją karierę, której zwieńczeniem jest właśnie ta podróż – zostaje dowódczynią całej ekspedycji. Na Ziemi zostawia swojego męża Nate (zupełnie nie przypadł mi do gustu, jest praktycznie przeciwieństwem Lucy) i córkę Elizę. Tutaj aż posłużę się cytatem z książki, bowiem niezwykle trafnie opisuje nasz kobiecy los – na pytanie dlaczego Lucy to robi (czyt. lata w kosmos, stawiając na pierwszym miejscu siebie, a nie rodzinę) główna bohaterka przeżywa rozterki: „gdyby faktycznie robiła to wszystko dla dobra ludzkości, może potrafiłaby to przed sobą usprawiedliwić, uciszyć wyrzuty sumienia. Ale tak nie było. Zastanawiała się, czy jej koledzy też mieli takie myśli, też opłakiwali przegapione pierwsze kroki i słowa, czy to była tylko dola kobiet: czuć wyrzuty sumienia z powodu własnej ambicji.” Oh, Lucy jak ja dobrze Cię rozumiem.

Szamałek zastosował w książce mój ulubiony motyw z Agathy Christie – zagadkę zamkniętego pokoju. Na stacji bowiem znajduje się sześć osób (cztery ze Stanów, dwie z Rosji) i jedna z nich jest winna. Nie ma tu nikogo innego, nie ma też ratunku, nikt nagle nie przybędzie na białym koniu i nie uratuje damy w opałach. Trzeba radzić sobie samemu i z tym co znajduje się na miejscu. Najgorsza jest tak naprawdę samotność – kiedy nie możesz nikomu zaufać i liczyć tylko na siebie. Chociaż nie, najgorszy jest fakt, gdy nikomu nie ufasz, ale musisz powierzyć im swoje życie, bo do tego sprowadza się życie na stacji. Wszyscy muszą grać do jednej bramki, żeby przeżyć. A co się stanie, gdy dzieje się inaczej – dowiecie się tego z lektury „Stacji”.

Ciężko jest napisać zachęcającą i rzetelną recenzję w taki sposób, żeby nie zdradzić fabuły. Powiem Wam tylko tyle – wspomniana powyżej królowa kryminału wstałaby z krzesła i klaskała Autorowi za to, co przedstawił w swojej książce. „Stacja” jest porywającą lekturą, od której ciężko się oderwać. Ma w sobie mnóstwo zagadek, które ciężko jest rozwiązać. Ma świetnie rozpisane postacie, nie tylko główną bohaterkę, cała ekipa ze Stacji jest wyrazista, a ci, co pozostali na Ziemi, nie odbiegają im za mocno. „Stacja” to książka, która powinna wybrzmieć w świecie, jest to thriller pisany przez wielkie T. Gratulacje dla Autora – naprawdę dawno tak oryginalnej w treści książki nie czytałam. Jestem totalnie zachwycona i oczarowana. 🙂

/*współpraca barterowa z wydawnictwem W.A.B./ dziękuję za egzemplarz do recenzji.

Leave a Reply

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *