Książki

Zaczytana Madusia” „Jej wysokość kurtyzana” Małgorzata Gutowska-Adamczyk – recenzja

Niedzielny kącik wieczornych recenzji powraca! Cały dzień dzisiaj w Krakowie siąpi deszcz, jest szaro i ponuro – po prostu jesień pełną gębą. Nie ukrywam, że są to moje ukochane warunki do czytania, dlatego też cały dzień spędziłam na lekturze. I niczego nie żałuję, zwłaszcza że ostatnio pochłaniam głównie lektury powiązane z historią, która jest moją wielką miłością. Dzisiaj przychodzę do Was z fabularyzowaną biografią pewnej kurtyzany, która na swoich warunkach stała się prawdziwą bohaterką bajki o Kopciuszku. Tylko ten Kopciuszek nie czekał, aż książę ją znajdzie, tylko sam zabrał się do roboty. Dajcie się porwać jej fascynującym losom, w które aż ciężko uwierzyć, że zdarzyły się naprawdę.

La Païva – bo tak zapamiętała ją historia, urodziła się w moskiewskich slumsach jako Esther Pauline Blanche Lachmann. Od zawsze marzyła jednak o czymś więcej niż tylko zwykłej egzystencji jaką prowadzili jej rodzice i wszyscy dookoła. Ona pragnęła ŻYĆ, przez wielkie Ż. Przy pomocy sąsiadki zaplanowała i wprowadziła w życie plan ucieczki do Paryża. Nie do końca rozumiała, do jakiej pracy jest szykowana, ale szybko została uświadomiona. Zarabianie na paryskiej ulicy było zajęciem dla każdej, Estera (już jako Teresa – częsta zmiana imion nie była jej obca) miała obracać się w wyższych kręgach, o których marzyła od zawsze.

Uroda Teresy była wielka (dosłownie i w przenośni, była bowiem wysoką i postawną kobietą), ale jeszcze większa była jej wrodzona inteligencja, która w połączeniu ze sprytem otworzyła przed nią mnóstwo możliwości. Teresa kusiła i uwodziła mężczyzn, nie dając im na samym początku tego czego zwykle chcą, czym doprowadzała ich do szaleństwa. Nie wahała się zmieniać opowieści swojego życia – raz bywała Kopciuszkiem, raz nieślubną córką wielkiego księcia, innym razem dziedziczką majątków – każda historia była dobra, o ile prowadziła ją do wyznaczonego celu. Teresa bowiem chciała po prostu być bogata. I nie ważne jakim nakładem sił miałaby to osiągnąć.

Blanka (pod takim imieniem występuje w Wikipedii, a i przyznam szczerze, że mnie się najbardziej podoba) była kobietą nietuzinkową, nawet jak na swoje czasy. Połowa dziewiętnastego wieku to okres, gdy dopiero powoli kiełkuje niezależność kobiet, która ciągle jest jednak wyjątkiem i budzi zdziwienie (przypomnijcie sobie chociażby George Sand). Blanka nie kryje się ze swoją urodą, dochodząc do wniosku, że to mieszczańskie żony mają być wzorem cnót, ona jest tą, która błyszczy i którą podziwiają mężowie porządnych kobiet. Jednak jej życie naznaczone jest samotnością, o wszystko walczy sama, mimo posiadania u swojego boku różnych mężczyzn.

Nie ma bowiem ona szczęścia w miłości – gdy zakochuje się w pianiście Henrim Herzu, owszem zastaje jego „kobietą”, prowadzi z nim jeden z najpopularniejszych salonów w Paryżu, ale gdy Henri wyjeżdża do Stanów podreperować budżet (który oczywiście nadwątliło wspólne pożycie z Blanką), jego rodzina wyrzuca ją na bruk i znów Blanka musi radzić sobie sama. Od tego czasu nie szuka miłości, rozgrywa mężczyzn po swojemu i bogaci się. O jej zamożności krążą niesamowite opowieści, ale nie są one bez pokrycia. Blanka staje się bogata.

Wydawać by się mogło, że skoro osiągnęła swój cel, to w końcu będzie szczęśliwa. Nic bardziej mylnego – ciągle chce więcej i więcej, nie dostrzegając nawet, że spotkała ją wielka i prawdziwa miłość. Blanka wychodzi w końcu za mąż za dużo młodszego od siebie (co rodzi wielki skandal, bo kto to widział, żeby kobieta wychodziła za młodszego – w przypadku mężczyzn nie budzi to żadnych moralnych wątpliwości, gdy starzec weźmie sobie młódkę do domu) Guido Henckela von Donnersmarcka – jednego z najbogatszych ludzi swoich czasów. Razem pomnażają majątek, zostawiając po sobie nieziemskie pałace. Blanka jednak nieuchronnie się starzeje, nawet gdy oficjalnie odejmuje sobie kilka lat z daty urodzenia – pytanie czy na koniec zmieni swoje podejście i spojrzenie na świat? Tego musicie dowiedzieć się samo.

„Jej wysokość kurtyzana” to obszerna książka, która od pierwszej strony porywa swoim fantastycznym klimatem. Autorce udało się oddać realia tamtych czasów, mieszczańska atmosfera Paryża chwilami aż dusi i to nie tylko główną bohaterkę. Nie znałam wcześniej postaci Blanki, nie wiedziałam, że jej życiorys kryje w sobie tyle fascynujących opowieści, którymi spokojnie można obdarować życie wielu innych kobiet. Dzieje Blanki to historia Kopciuszka, który wziął sprawy w swoje ręce (i nie tylko) i spełnił swoje marzenia. Tylko czy spełnione marzenia zawsze dają szczęście?

/*współpraca barterowa z wydawnictwem Prószyński i S-ka/ dziękuję za egzemplarz do recenzji.

Leave a Reply

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *