Zaczytana Madusia: „Zdrada” Elżbieta Pytlarz – recenzja
Niedzielny kącik recenzji wita się z Wami w tę niezwykle zaśnieżoną niedzielę – trzeba przyznać, że klimat świąteczny zrobił się nam pełną gębą. Osobiście jestem zwolenniczką oglądania go wyłącznie przez okno, siedząc pod kocykiem z gorącą herbatką i dobrą książką. I dlatego też dzisiaj chciałabym Wam zaprezentować sagę „Intrygi i namiętności” Elżbiety Pytlarz, a dokładniej jej trzeci tom o poważnie brzmiącym tytule „Zdrada”. Czymże ta seria mnie uwiodła i zachwyciła – dowiecie się z poniższej recenzji. Herbata w dłoń i zapraszam do lektury!
Ostatnio trafiło się mi się do recenzji kilka trzecich tomów różnych serii i nie za bardzo wiedziałam jak zabrać się do ich recenzji. Trochę ciężko wejść w klimat danej sagi, gdy zaczynasz ją niemal od środka, kompletnie nie znając powodów, motywacji i wydarzeń, które doprowadziły do takiego, a nie innego momentu początku powieści. I dlatego po przeczytaniu dwóch pierwszych stron „Zdrady” zdecydowałam, że tak się nie da i zaczęłam historię od samego początku.
Zarówno „Mezalians” jak i „Pojedynek” (czyli dwa pierwsze tomy Intryg i namiętności) pochłonęłam błyskawicznie. Zaznajomienie się z losami Emilii i Henryk (którego nie wiedzieć czemu uparcie nazywałam Gustawem i ciągle widziałam mojego świniaka z cylindrem na głowie) było dla mnie prawdziwą przyjemnością, chociaż niestety nie mogę powiedzieć, żebym ich polubiła. W pierwszym tomie irytował mnie Henryk, w drugim zaś role się odwróciły i to Emilia wyrosła na postać przeze mnie mało lubianą. Zastanawiałam się jaki zwrot przyniesie „Zdrada”.
Okazało się, że nie był on zbyt wielki, a nawet wprost przeciwnie – moja niechęć do Emilii wzrastała z każdą kolejną stroną. Trochę było mi smutno z tego powodu, bo jest to bohaterka myśląca samodzielnie i potrafiąca stawiać na swoim. Rozwój jej postaci od pierwszego do trzeciego tomu jest naprawdę spory, ale dla mnie poszło to nieco w złym kierunku. Emilia, zamiast stać się dojrzałą i pewną siebie kobietą, jest coraz bardziej nieznośnym dziewczątkiem, mimo iż ma pod opieką syna. Nie jestem w stanie zrozumieć jej postępowania – no okej, może trochę, że skoro wcześniej tyle czasu była tłamszona przez rodzinę i realia epoki, w której przyszło jej żyć, to teraz chce żyć po swojemu – ale robi to w wyjątkowo kiepski sposób.
„Zdrada” to opowieść o mijaniu się i niezrozumieniu – lepiej uciekać i zostawiać w tyle wszystkie problemy, zamiast po prostu raz, a porządnie ze sobą porozmawiać i wszystko wyjaśnić. Nie bronię tu Henryka, on też nie jest kryształowo dobrą postacią, ale przynajmniej się stara, ma jakiś cel i chce go osiągnąć. Emilia się miota, pragnie malować, co wychodzi jej całkiem nieźle, ale wszystko trzyma w tajemnicy i stąd biorą się nieporozumienia. O ile łatwiej byłoby szczerze porozmawiać.
Saga „Intrygi i namiętności” ma dużo ważnych wątków feministycznych, które na początku dwudziestego wieku dopiero zaczynały się pojawiać na polskich ziemiach, ale ciągle budziły negatywne uczucia. Jest to jednak głównie opowieść o bolesnych konwenansach, co kobiecie wypadało, a co nie i jak bardzo jej zachowania były uwarunkowane środowiskiem z którego się wywodziła, jak i stanem cywilnym. Życie kobiet nie było sielanką usłaną różami, co niestety także Emilia odczuwa boleśnie na własnej skórze, łamiąc praktycznie wszystkie stereotypy.
Mimo mojego braku sympatii do głównej bohaterki zdecydowanie warto sięgnąć po wszystkie trzy tomy sagi krakowskiej (!!!) Autorki Elżbiety Pytlarz. Niech mocną rekomendacją będzie fakt, że przeczytałam je wszystkie jednym tchem w niecałe cztery dni! Autorka pięknie opisuje realia epoki, tworząc jednocześnie mocne i wyraziste postacie (jak chociażby Izabela, o której jest sporo w pierwszych dwóch częściach), z których część naprawdę da się lubić. W „Zdradzie” dominującym tematem staje się malarstwo i jego trendy z końca dziewiętnastego wieku, co dla takich laików jak ja, jest niezwykle interesujące.
Z całego serduszka polecam sięgnąć po całą sagę, myślę, że takie trzy tomy będą doskonałym prezentem pod choinkę dla mamy lub babci. Na pewno dostarczą każdemu czytelnikowi wielu miłych chwil spędzonych na lekturze, która swoim ciepłym klimatem i plastycznymi opisami, zdecydowanie nadaje się na długie zimowe wieczory. Czytajcie koniecznie!
/*współpraca barterowa z wydawnictwem Prószyński i S-ka/ dziękuję za egzemplarz do recenzji.