Książki

Zaczytana Madusia: „Pożegnanie z ojczyzną” Renata Czarnecka – recenzja

Przy poniedziałku pozostajemy w temacie powieści historycznych, tylko przenosimy się do zupełnie innej epoki. Renata Czarnecka w swojej najnowszej powieści w brawurowy sposób opisuje rok 1793 – pełen niepokojów, przesycony nastojami patriotycznymi, gdyż kres istnienia państwa polskiego zbliża się coraz większymi krokami. Duszna atmosfera tamtego pamiętnego roku to idealne tło i Renata Czarnecka wykorzystała je w sposób perfekcyjny. A cóż na nim zmalowała – czytajcie koniecznie dalej!

Nadchodzi rok 1793 – Polska musi pogodzić się z porażką w wojnie z Rosją, która coraz śmielej poczyna sobie w naszym kraju. Wojska carycy Katarzyny II zajmują Warszawę, a zaraz za nimi przyjeżdża nowy ambasador, panujący nad miastem jak udzielny król. Wszyscy drżą na dźwięk jego imienia, a elity z magnackich pałaców usiłują się odnaleźć w nowej rzeczywistości. Nie brakuje spisków, prób buntów, ale też i zagarnięcia dla siebie nowych przywilejów i wymoszczenia sobie jak najlepszego kawałka pod carską władzą.

„Pożegnanie z ojczyzną” to wyjątkowo słodko-gorzka, a momentami nawet kwaśna, opowieść o tym, że ludzie nie są kryształowi, że nie wszystko jest tylko czarne i białe. Jak żyć w narzuconych przez silniejszych realiach, gdzie znaleźć miejsce dla siebie. I czy działać pragmatycznie czy też z nadzieją walczyć o lepszy los? Te pytania stawiają sobie przed nami główne bohaterki książki, chociaż ciężko jednoznacznie określić, która ze szlachetnych dam jest najistotniejsza i najważniejsza.

Nie brakuje tutaj księżnych, hrabin, generałowych, marszałkowych i innych owych – chwilami aż trudno się zorientować o kogo chodzi, gdyż wymiennie są używane ich imiona, tytuły i nazwiska. Wszak w tamtej epoce to właśnie tytuły odgrywały największą rolę i marzeniem każdej panny (a na pewno jej matki) było zostać księżną. Najczęściej rosyjską, więc tu pojawiały się dylematy – czy bratać się z wrogiem czy też nie. Dla wielu jednak kariera rodzinna była ważniejsza od wzniosłych ideałów, co też obserwujemy w tej powieści.

Książka jest świetnie dopracowana pod względem historycznym, autorka wyraźnie dba o szczegóły, by oddać ducha epoki. Zresztą nie spodziewałam się po niej niczego innego, bowiem każda jej wcześniejsza powieść też się tym wyróżniała. I dlatego też czyta się ją bardzo dobrze, żaden niepotrzebny zwrot czy nierealistyczny detal nie wybija czytelnika z pochłaniania kolejnych stron „Pożegnania z ojczyzną”.

„Pożegnanie z ojczyzną” to książka niezwykle dynamiczna – intryga goni intrygę, z jednej wyrastają trzy następne, każdy gra pod siebie, czasem tylko lekko maskując prawdziwe intencje patriotycznym nalotem. Niestety rok 1793 to wyjątkowo bolesne podsumowanie złotych lat polskiej magnaterii – na tacy zostaje nam podana słabość państwa polskiego, w którym król jest już tylko marionetką i nawet nie utrzymuje się pozorów, że cokolwiek znaczy. Żal mi króla Stasia, oj żal, że to właśnie jemu przypadło niechlubne miano ostatniego króla Polski.

Jeśli kochacie powieści historyczne, to na pewno nie muszę Wam przedstawiać Renaty Czarneckiej – znacie jej twórczość doskonale i na pewno z wielką przyjemnością sięgniecie po jej najnowszą książkę. Jeśli jednak nie znacie, a szukacie dobrej, realistycznej powieści z mnóstwem świetnych bohaterek i mnóstwem większych i mniejszych intryg, to jest to książka dla Was. Na pewno nie będziecie żałować wyboru. Polecam z całego serduszka.

/*współpraca barterowa z wydawnictwem Lira/ dziękuję za egzemplarz do recenzji.

Leave a Reply

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *