Zaczytana Madusia: „Paląca obsesja” Mike Omer – recenzja
Tytuł „Paląca obsesja” wyjątkowo mocno kojarzy mi się z jakąś niezwykle uczuciową książką, pełną miłosnych uniesień. Na szczęście Mike Omer poszedł w zupełnie inną stronę i zaserwował nam trzymający w napięciu do ostatniej strony kryminał. Jest to zarazem zwieńczenie trylogii tajemnic Abby Muller, ale akurat spokojnie można ją czytać jako osobną historię. Polecam jednak sięgnąć po całość, bo trzyma naprawdę dobry poziom. A czy tom trzeci spełnił pokładane w nim oczekiwania? Czytajcie koniecznie dalej!
Temat pożarów w książkach zawsze mnie przeraża, bo jest to żywioł, który budzi moje największe obawy. Ogień jest najbardziej bezwzględny, pożera wszystko nie zadając przy tym żadnych pytań. Panuje też przekonanie, że ogień oczyszcza, a przejście przez niego staje się swoistym chrztem. I właśnie taki chrzest ognia jest jednym z motywów występujących w książce, który jest absolutnie porażającym wątkiem, wywołującym u mnie dreszcze.
Kiedy przez małe amerykańskie miasteczka przechodzi fala podejrzanych pożarów, pociągających za sobą ofiary, policyjna negocjatorka Abby Mullen zaczyna podejrzewać, że jej koszmary z dzieciństwa powróciły, bowiem sama była jedną z ocalałych właśnie z podobnego pożaru wywołanego przez Mosesa Wilcoxa, fanatycznego przywódcę sekty. Powszechnie uważa się, że zginął on w tym pożarze sprzed trzydziestu lat, ale Abby nie zgadza się z tą wersją, uważa, że się wymknął i dalej kontynuuje swoje „dzieło”. W głębi serca przeczuwa, że historia Mosesa nie zakończyła się przed laty, a obecna seria podpaleń wydaje się być dość powtarzalna, by można ją nazwać przypadkową. Zbyt wiele motywów je łączy, powoli układając się w seryjną zbrodnię.
I właśnie dlatego sprawą podejrzanych pożarów zajmuje się profilerka Zoe Bentley (znana z innego cyklu książek Omera, który zastosował w „Palącej obsesji” ciekawy motyw spotkania swoich dwóch bohaterek z różnych swoich powieści), która nie może sobie poradzić z tak wyrachowanym sprawcą. Zbudowanie profilu osoby odpowiedzialnej za pożary wydaje się być najtrudniejszą sprawą w jej karierze, szczególnie gdy dorzuci do całości obrazu wątek sekt, na których nie zna się zbyt dobrze. I tu właśnie pojawia się Abby, która jest ekspertką w tej dziedzinie, ale też osobiście zna Mosesa i sposób jego działania. Obie kobiety łączą swoje siły w tej właśnie sprawie i jest to prawdziwa jazda bez trzymanki. Dwie różne osobowości, które więcej dzieli niż łączy, potrafią jednak znaleźć nić porozumienia i dążyć razem, często na własną rękę, do wykrycia sprawcy. Jest ciekawie.
„Paląca obsesja” to również niezwykłe studium psychologiczne poświęcone sektom, bowiem spotkamy tu wszystkie charakterystyczne zachowania, które stosują ich przywódcy i wyznawcy. Za każdym razem jest to niezwykle poruszająca dla mnie lektura, jak łatwo można manipulować człowiekiem, który znajduje się w potrzebie i jak bardzo trzeba być bezwzględnym, żeby taką nieporadność życiową wykorzystywać. I dlatego tak mocno kibicowałam Abby i Zoe, żeby udało im się zapobiec kolejnym niepotrzebnym śmierciom i uratować uwięzionych w sekcie ludzi.
Nie spodziewałam się po opisie, że książka tak mocno mnie wciągnie, że nie będę się mogła od niej oderwać. Jest to naprawdę interesujący, ciekawie napisany kryminał bądź thriller, bo jak dla mnie łączy w sobie oba gatunki. Niezwykle pozytywnie oceniam obie bohaterki i wiem, że na pewno sięgnę po pozostałe książki z ich udziałem, bo totalnie lubię ten typ kobiet, które sobą prezentują. I bardzo podobało mi się to ich wspólne spotkanie, to naprawdę świetny zabieg, który sprawia, że książka mocno zyskuje na jakości. A i tak jest niemal doskonała. 🙂
/*współpraca barterowa z wydawnictwem Świat książki/ dziękuję za egzemplarz do recenzji.