Książki

Zaczytana Madusia: „Johnny Panika i Biblia Snów oraz inne opowiadania” Sylvia Plath – recenzja

Dziewiątego sierpnia świętujemy Światowy Dzień Miłośników Książek. Jest to kolejna ważna data w kalendarzu każdego szanującego się książkoholika, którą celebrujemy z prawdziwą przyjemnością. Każda okazja jest przecież doskonałym pretekstem, by spokojnie sobie poczytać cały wieczór bez żadnych wyrzutów sumienia. A dzisiaj mam także krótką opinię na temat pięknego zbioru opowiadań Sylvii Plath w tłumaczeniu Agi Zano, którego lektura była i ciągle jest dla mnie prawdziwym przeżyciem.

Najsłynniejszym dziełem Sylvii Plath jest jej niepokojąco autobiograficzna powieść „Szklany klosz”, której ciągle nie udało mi się przeczytać, mimo kilkukrotnego jej rozpoczynania. Ma to związek z jej niezwykle ciężką tematyką, a także trudnym, acz pięknym językiem, którym Sylvia posługuje się w swój niepowtarzalny sposób. Charakteryzuje się on pewną surowością, za którą ukrywa się niesamowity zmysł obserwacyjny.

Nie inaczej jest w przypadku jej opowiadań – aczkolwiek przyznaję się szczerze, że wszystkich jeszcze nie przeczytałam. Nawet te, zaledwie kilkunastostronicowe, wywierały na mnie tak mocne wrażenie, że musiałam je sobie dawkować naprawdę powoli. Być może takie miałam szczęście, ale trafiłam na takie, w których dominował temat śmierci i przemijania, którym Plath nie dodawała nadmiernego patosu. Zgadzam się z opinią Małgorzaty Rejmer, którą znajdziemy na okładce, że Plath „jest sentymentalna i bezwzględna w pokazywaniu ludzkich słabości. Złakniona szczęśliwego zakończenia i szydercza. Precyzyjna i nieokiełznana. Bezkompromisowa.”

Szczęśliwe zakończenia nie są jej domeną, nie mami czytelnika pięknymi słowami czy bezpodstawnymi nadziejami – życie jest ciężkie, smutne, brutalne i taki świat właśnie nam pokazuje. Na podstawie opowiadań, wiedząc w którym okresie życia powstawały, można także prześledzić rozwój jej talentu, jej dojrzewanie i budowanie świadomości otaczającego jej świata. Będziemy także w stanie wyczytać między słowami jej nastroje i tkwiące w niej demony, z którymi różnie sobie radziła.

Ten zbiór opowiadań sam w sobie staje się jej literacką biografią, dzięki niemu możemy poznać ją bliżej, dodając do obrazu coś więcej niż „Szklany klosz”. Nie jest to książka, z którą spędzicie jeden wieczór – będziecie je sobie wybierać, smakować, rozmyślać nad nimi i przeżywać. Dwadzieścia osiem opowiadań jest podzielonych na cztery cykl, a najbardziej interesującym mnie jest ten piąty (w książce jest to część trzecia) dotyczący wyimków z dziennika. Przyznam szczerze, że właśnie one, a szczególnie „Zapiski z Cambridge” podobały mi się najbardziej. Czuć w nich całkowitą niewymuszoność, taką swoistą lekkość, którą mają wyłącznie pamiętniki i dzienniki. Dzięki nim ma się wrażenie takiej bliskiej znajomości z autorem i szczerości jego słów, bo przecież nie ma sensu kłamać samemu sobie w pamiętniku. Niemniej Sylvię Plath oceniam jako jedną z najszczerszych autorek, która nie owijała w bawełnę, tylko naprawdę dzieliła się tym, co jej w głowie siedziało. Nawet jeśli nie było to piękne. Cieszę się jednak, że to robiła. Świat bez Plath na pewno byłby inny.

/*współpraca barterowa z wydawnictwem Marginesy/ dziękuję za egzemplarz do recenzji.

Leave a Reply

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *