Zaczytana Madusia: „W starym Wiedniu” Paulina Rabczak – recenzja
Recenzowanie książek, które mi się podobają, jest w większości proste. Czasem tylko się zdarza, że ciężko mi ubrać zachwyt w odpowiednie słowa i muszę odczekać kilka chwil, aż spłynie na mnie natchnienie. Najgorzej jest jednak w przypadku tych, które podobają mi się mniej bądź zawiodły mnie na całej linii. I dzisiaj właśnie nadszedł czas na jedną z takich recenzji. Powieść o melodyjnym tytule „W starym Wiedniu” Pauliny Rabczak to książka, w której pokładałam spore nadzieje, niestety niewiele z nich się ostało po zakończeniu lektury. Mimo tego – zapraszam na recenzję.
Wiedeń końca dziewiętnastego wieku musiał być miastem niesamowitym. Jako stolica cesarstwa stanowił centrum wszelkich wydarzeń i przemian, a tych nie brakowało. Powoli do głosu dochodziły różne grupy i warstwy społeczne, na czele z kobietami, które zaczęły domagać się swoich praw. Daleko im jednak było do słynnych sufrażystek, ale najtrudniejsze są początki. I właśnie taki obraz, społecznych aktywistek, mamy nakreślony na początku powieści w przypadku Klary i Katy. Szkoda tylko, że nie utrzymuje on się zbyt długo. Dziewczyny głównie przesiadują w kawiarniach, gdzie wraz ze swoimi przyjaciółmi (płci męskiej) popijają kawę z ciasteczkiem. Kata przynajmniej pracuje zawodowo i jest samodzielna, ale Klara to panna z wyższych sfer.
To właśnie ona -Klara von Altenburg – jest główną bohaterką powieści. Mieszka z ojcem i bratem, ale bardzo mocno jest także związana z dziadkiem, który dość szybko schodzi ze sceny, zostawiając swój majątek przede wszystkim wnukom, pomijając zupełnie jednego z synów, czyli właśnie ojca Klary. Cała rodzina jest uzdolniona muzycznie, zarówno dziadek jak i ojciec są kompozytorami, więc automatycznie syn też musi nim być. Ale brat Klary, Otton, zupełnie nie czuje tego klimatu, co nie przeszkadza mu w wypuszczaniu kolejnych dzieł sygnowanych własnym nazwiskiem. Autorką jest oczywiście Klara, dla której ta praca jest spełnieniem marzeń. Chociaż w trakcie lektury różnie z tym bywa, szczególnie bolesna jest jedna ze scen, gdy zostaje publicznie wyśmiana. Tu akurat mocno jej żałowałam, bo taka reakcja zawsze boli.
„W starym Wiedniu” to kompilacja tak wielu wątków, że ciężko o wszystkich napisać. Jednym z nich jest zaginięcie Ottona i szantaż Klary przez ojca, która musi odnaleźć brata. Swoją drogą – dziwne to zadanie, a rozwiązuje się ledwo za połową książki. Dużo pojawia się także kwestii rasowych i narodowych, mamy tu do czynienia z prześladowaniem znajomych Klary, w tym wspominanej wcześniej Katy, dlatego że jest Chorwatką i prowadzi swój własny biznes w tym, jak się okazuje, niezwykle ksenofobicznym mieście. Są one jednak tylko dodatkiem.
Najważniejszym wątkiem jest Klara i jej podejście do mężczyzn i związków. Przyznam szczerze, że ciężko było mi polubić tę dziewczynę (ta sztuka aż do końca książki się nie udała), zupełnie nie rozumiałam jej zachowania. I było mi przykro, że tak doskonale zapowiadająca się lektura, okazała się być zwyczajnym, acz kostiumowym, romansem. Niemal od początku można było założyć, jak się skończy ta historia i raczej by się nie przegrało. Szkoda, bo ten tytuł naprawdę miał w sobie wielki potencjał. Chwilami na pierwszy plan wybijały się inne wątki, aczkolwiek wszystko zawsze sprowadzało się do dylematów Klary, która koniecznie chciała wszystkimi drygować, aby postępowali dokładnie tak, jak ona tego chciała. Jej rozpieszczona postawa sprawiała, że chwilami miało się ochotę potrząsnąć nią, żeby się dziewczyna ogarnęła, a nie żyła tylko w świecie swoich iluzji. Męczyła mnie i cieszyłam się, gdy akcja przechodziła na innego z bohaterów. Chociaż i tak zwykle wszystko sprowadzało się do romansu i oceny Klary.
Należy jednak nie oceniać zbyt okrutnie, to wszak debiut autorki. Za doskonały pomysł ma ode mnie wielkie słowa pochwały, ale z wykonaniem poszło już gorzej. Mimo iż uwielbiam grube książki i długie historie, tu można spokojnie zrezygnować z połowy opisów i wątków, a na pewno wyszłoby to całej powieści na dobre. Jest mi naprawdę przykro, ale niestety nie jest to książka, którą bym Wam z czystym sumieniem poleciła. Aczkolwiek przynajmniej okładkę ma wyjątkowo przyjemną dla oka.
/*współpraca barterowa z wydawnictwem Prószyński Media / dziękuję za egzemplarz do recenzji.