
Zaczytana Madusia: „Ostatni nokturn” Lucyna Olejniczak – recenzja przedpremierowa
Jednym z moich największych podróżniczych marzeń są angielskie wrzosowiska, tak pięknie opisywane w literaturze angielskiej. Klimat tamtych okolic to coś, czego chciałabym doświadczyć na własnej skórze, nawet jeśli oznaczałoby to demonicznie wyjący wiatr i bezwzględnie zacinający deszcz. Rzeczywistość zwykle jest bardziej prozaiczna niż romantyczna, o czym przekona się bohaterka „Ostatniego nokturnu”, drugiego tomu serii Pani na wrzosowisku, autorstwa Lucyny Olejniczak. Zapraszam na recenzję!

„Preludium” było doskonałym wprowadzeniem do tego, co czeka nas w „Ostatnim nokturnie”. Eliza wiedzie stabilne życie w Londynie, ma pracę, mieszkanie u rodziny, a także adoratora, z którym zaczyna powoli planować wspólną przyszłość. Na przeszkodzie stanie jednak jej praca, została bowiem zaangażowana jako pianistka akompaniująca na próbach do nowej opery Richarda Wintera (którego ciągle myliłam z Wagnerem, jednak siły skojarzeń nie da się tak łatwo wyplenić), przez co oddaliła się nieco od ukochanego. Na uwadze należy mieć także zamiary charyzmatycznego kompozytora, na którym piękna Polka wywarła spore wrażenie. A gdy stanie się ona prawdziwą damą w opałach tylko jeden z nich pospieszy jej na ratunek.
Nie jest to jednak kolejna banalna historia, zresztą spod pióra autorki takie nie wychodzą. Dostajemy tutaj znów solidny kawał świetnie napisanej powieści historycznej, nie skupiającej się wyłącznie na samym romansie. Przyznam się szczerze, że mam wielką słabość do wątku małej Nelly, rezolutnej dziewczynki, której życie nie oszczędza. Czytając o jej perypetiach, aż ciężko uwierzyć, że ma ona zaledwie osiem lat. Ulice Londynu to bezwzględne miejsce, a to one stają się jej domem po ucieczce ze szkoły, która wcale nie okazała się bezpieczną przystanią. Nelly jednak ma dużo szczęścia, trafia bowiem w miejsce, w którym radzi sobie całkiem nieźle. Jest to dla mnie dobre zrównoważenie wątków w powieści, bo jak małą Nelly uwielbiam, tak wątek brata Elizy wyjątkowo mocno mnie irytował. Nie przepadam za takim typem człowieka, jaki sobą reprezentuje, a jego przemiana zupełnie mi się nie podobała.
Cieszę się, że w drugim tomie doczekaliśmy się wyprawy na tytułowe wrzosowiska, których bardzo mi brakowało w „Preludium”. Spełniły pokładane w nich oczekiwania – mamy stare domostwo, duchy dawnych czasów i niepokojące tajemnice. Jest nastrojowo, aczkolwiek częściej przerażająco niż romantycznie, co boleśnie odczuwa też Eliza. Nie takiego przywitania się spodziewała, a i o małżeństwie miała trochę inne pojęcie niż jest w rzeczywistości. Takie to jednak były czasy, że młode kobiety niewiele wiedziały, a swoje wyobrażenia opierały głównie na wyidealizowanych wizjach.
Jeden wątek, mocno poboczny i w sumie taki mało pasujący do książki, zrobił na mnie największe wrażenie. W trakcie podróży poślubnej po Szkocji Eliza staje się świadkiem i uczestniczką akcji ratunkowej… w kopalni. Jest to wyjątkowo traumatyczne doświadczenie, które na długo zostanie w jej i mojej pamięci. To brutalny, acz boleśnie prawdziwy, przykład wyzysku robotników i ich rodzin. W pracach takiej kopalni doskonale sprawdzali się nie tylko silni mężczyźni, ale też i kilkuletnie dzieci, które ze względu na swoją niewielką budową, były w stanie dostać się w większość miejsc. Ciemnych i niebezpiecznych. Szczególnie gorzki wydźwięk ma rozmowa Elizy z matką zaginionego dziecka, będącej jednocześnie żoną właściciela kopalni węgla.
„Ostatni nokturn” to wyjątkowa powieść historyczna. Jest połączeniem zaskakujących wątków, pozornie niepasujących do siebie, ale tworzących razem doskonałą melodię, pozostając w temacie muzycznych skojarzeń. Nie ma tu żadnej fałszywej nuty, nie ma kryształowych bohaterów (chociaż Eliza niebezpiecznie zbliża się do tego poziomu) i nie ma łatwych rozwiązań. Cała historia jest daleka od banału, zaskakuje swoją świeżością i oryginalnością, chociaż wydawać by się mogło, że nic innego już w tym temacie nie można wymyślić. Lucyna Olejniczak po raz kolejny udowadnia, że powieści historyczne to jej żywioł. Czekam na kolejne!
Premiera drugiej części Pani na wrzosowiskach „Ostatni nokturn” już w ten wtorek, 22.04.2025.
/*współpraca barterowa z wydawnictwem Prószyński. / dziękuję za egzemplarz do recenzji.
