
Zaczytana Madusia: „Rytuał” Wojciech Chmielarz – recenzja
Ależ daje nam popalić ten tydzień. Jest duszno, gorąco i najchętniej ciągle bym spała, bo praca w takich warunkach odbiera mi całą energię. A że jest jej dużo, to z nadzieją czekam na weekend. Zanim jednak on, to chciałabym się podzielić wrażeniami z ostatniej książki Wojciecha Chmielarza, która idealnie nadaje się na wakacyjną lekturę. „Rytuał” to już siódme spotkanie z moim ulubionym komisarzem Jakubem Mortką i emocji, w trakcie niego nie brakowało. Zapraszam na recenzję!

Komisarz Jakub Mortka powraca po raz siódmy! Wojciech Chmielarz wysłał go w najbardziej ostatnio popularny region wśród polskich twórców, czyli w Karkonosze – niezwykle malownicze góry, kryjące w sobie niezliczone tajemnice. Mortka jest jednak na urlopie, razem ze swoją francuską ukochaną, którą oprowadza po ustronnych szlakach, wykorzystując piękne okoliczności przyrody jako tło spontanicznych miłosnych uniesień. I podczas jednego z nich natykają się na porzucone zwłoki, sugerujące swoim położeniem, iż mogły stać się częścią niebezpiecznego rytuału. Zanim jednak komisarz skontaktuje się z miejscową policją, zwłoki znikają. Ulatnia się również towarzyszka Mortki, bojąc się, że powiązanie jej ze sprawą może skutkować ujawnieniem jej obecności w Polsce, o której nie ma pojęcia jej mąż… Tak, Jakub zdecydowanie nie ma lekko.
W „Rytuale” odkrywamy ciemniejszą stronę Karkonoszy, gdzie ciągle żywe są opowieści o skarbach ukrytych w trakcie drugiej wojny światowej, satanistyczne obrzędy czy też niepokojąca wiara w Bestię z Izer. Zło wydaje się mieszkać w okolicy, a za swoje siedlisko obrało niewielką wioskę, w której każdy zna każdego, a zarazem nikt nie ma pojęcia, co tak naprawdę dzieje się za zamkniętymi drzwiami. Atmosfera jest duszna, momentami groźna i niebezpieczna, szczególnie gdy w grę wchodzą narkotyki i zaskakujące metody rozwoju duchowego. Mortka, za pomocą miejscowej aspirantki Marii Szulej, będzie próbował rozszyfrować wszystkie zagadki, dążąc do rozwiązania jak największej liczby problemów. Wydaje się to być zadaniem niemal niemożliwym do wykonania, bo czego i gdzie się komisarz nie dotknie, tam wychodzi na jaw kolejna tajemnica.
Wojciech Chmielarz zafundował nam wyjątkowo mroczną historię w swoim niepowtarzalnym, chmielarzowym stylu. Książka wciąga już od pierwszych stron, chociaż mnogość bohaterów i wątków na początku może nieco komplikować wgryzienie się w opowieść. Chwilami można odnieść wrażenie, że czytamy o czymś, co zupełnie nie pasuje do całości, jest dygresją od dygresji, ale uwierzcie – absolutnie wszystko ma tu sens. Chmielarz misternie tworzy całą intrygę, splatając pozornie niełączące się ze sobą wątki, w jedną, doskonałą całość. Warto docenić też jego dbałość o każdy szczegół, historia jest dopracowana pod każdym względem. Autor wplata do fabuły prawdziwe lokalne legendy czy drobne smaczki, dzięki czemu książka nie tylko bawi. Charakterystyczne u Chmielarza jest również skupienie się na zbudowaniu realistycznych i wiarygodnych postaci z własnymi lękami, problemami i traumami, które wpływają na ich zachowania. No i oczywiście sam komisarz Jakub Mortka – ciągle pokiereszowany przez życie, mierzący się z kolejnymi wyzwaniami, które znacząco wpłyną na jego przyszłość. Tak, to było kolejne, świetne spotkanie, chociaż żeby nie popadać w taki całkowity zachwyt dodam, że wątek francuskiego romansu komisarza kompletnie mi nie podszedł. Nie pasuje mi do takiej relacji i chociaż sam siebie przekonuje, że jest w porządku, to wiem, że w głębi serduszka jest romantykiem i chciałby od związku czegoś więcej niż to, co do zaoferowania ma Justine.
„Rytuał” jest doskonałą lekturą pod każdym względem – dostajemy mroczny kryminał osadzony w malowniczych Karkonoszach, które w miarę rozwoju akcji stają się niemal pełnoprawnym bohaterem. Komisarz Mortka w siódmym tomie prezentuje się całkiem świeżo i odnalazł w sobie ten policyjny pazur, którym charakteryzował się na początku swoich przygód. Cieszę się, że możemy obserwować jego ewolucję, która prowadzi go w dobrze znane miejsca – stąd pokładam dużą nadzieję, że następnej części, jeśli faktycznie spełni się to wszystko, co zakładał w zakończeniu „Rytuału”. Jeśli książka jeszcze przed Wami, to polecam spędzić z nią letnie wieczory – na pewno nie będziecie zawiedzeni!
/*współpraca barterowa z wydawnictwem Marginesy/ dziękuję za egzemplarz do recenzji.
