
Zaczytana Madusia: „Czarodziej śmierci” Katarzyna Bonda – recenzja
Wyjątkowo rzadko zdarza mi się pisać recenzję od razu po przeczytaniu książki. Zwykle muszę ochłonąć, przetrawić emocje i przede wszystkim – a to najważniejsze! – znaleźć odpowiednie pierwsze zdanie. To właśnie ono jest kluczowe w procesie tworzenia – nadaje ton i lekkość, bowiem całość tekstu zawsze zależy od niego. Czasem trwa to zaskakująco długo, potrafią nawet minąć miesiące, ale na szczęście są to odosobnione przypadki. Inaczej jest przy najnowszej książce Katarzyny Bondy, bowiem „Czarodzieja śmierci” skończyłam czytać dosłownie godzinę temu i na gorąco chcę o niej opowiedzieć! Zapraszam do czytania.

Lena Silewicz, niepokorna sierżantka, którą poznaliśmy w „Kolekcjonerze Lalek”, powraca! Tym razem pracuje pod przykrywką w zdecydowanie najbardziej popularnej obecnie destynacji w Polsce – okolice Karkonoszy przeżywają prawdziwe oblężenie książkowych bohaterów. Tylko czekać, aż powstanie kooperacja, w której wszyscy spotkają się w jednym miejscu, uwikłani w jedną zagadkową sprawę – czuję tutaj duży potencjał!
Wróćmy jednak ze sfery marzeń do Sieli, która nudzi się niemiłosiernie w małym miasteczku, pracując w szkole mundurowej jako nauczycielka. Jej prawdziwym zadaniem jest jednak rozpracowanie siatki przestępczej powiązanej z lokalnym gangsterem, aczkolwiek absolutnie nic się nie dzieje i kobieta ma wrażenie, że tylko traci czas. Zmienia zdanie, gdy przypadkiem poznaje Klarę, jedną z uczennic, która twierdzi, że ocknęła się zdezorientowana na torach kolejowych i ledwo uszła z życiem, a szybko okazuje się, że nie jest to pierwszy taki przypadek z miasteczku. Siela uruchamiając swój policyjny nos, dopatruje się w tych wydarzeniach niebezpiecznego schematu, który okazuje się prawdziwym wierzchołkiem góry problemów toczących tamtejsze okolice. Przed kobietą niełatwe zadanie, szczególnie że tropy do siebie nie pasują, podejrzenia się mnożą, a jedyną osobą, na której wsparcie może liczyć, że dobrze znany nam z pierwszej części podcaster Noa. Cieszę się, że pojawia się ponownie, jego specyficzna relacja z Sielą dodaje pewnej lekkości, tak potrzebnej dla przeciwwagi tego całego zła zamieszkującego tamtejsze okolice. Które, jak to ładnie określono na okładce, „toną we mgle pachnącej jagodową wódką i nowym, groźnym narkotykiem”. To właśnie one stają się prawdziwym przeciwnikiem młodej policjantki, z którego siły i zasięgu nie zdaje sobie sprawy.
„Czarodziej śmierci” przypomina niezwykle pieczołowicie tkany gobelin – misternie połączone ze sobą wątki przeplatają się tworząc absolutnie doskonałą całość. Katarzyna Bonda od zawsze słynie z niesamowitej szczegółowości pisanych przez siebie historii i nie inaczej jest tym razem. Początkowo można się pogubić, nagle pojawia się spore grono nowych bohaterów, w których ciężko się połapać, ale z każdą kolejną stroną jest coraz łatwiej, chociaż nie zaprzeczam, że mnogość wątków, trudnych opowieści, bolesnych fragmentów bywa momentami naprawdę przytłaczająca. Niektóre kwestie mogą wydawać się zbędne, inne można uznać za niepotrzebnie rozwleczone, ale koniec końców, wszystko spina się całkiem zgrabnie, aczkolwiek nieco zawiodłam się na zakończeniu. Mam wrażenie, że zostało potraktowane nieco po macoszemu, wszystko wydarzyło się zbyt szybko, jak na tak mozolnie rozwijaną intrygę. Nie do końca też zrozumiałam powrót jeszcze jednego z bohaterów pierwszego tomu, ale to już sami musicie ocenić po lekturze.
Jeśli jednak spodziewacie się lekkiej rozrywki, to będziecie mocno zawiedzeni. Katarzyna Bonda nie oszczędza swoich bohaterów ani tym bardziej swoich czytelników, nie uciekając od trudnych tematów. Przeciwnie, mam wrażenie, że im coś mocniejszego, tym lepiej się sprawdzi w pisanych przez nią historiach. „Czarodziej śmierci” dodatkowo jest również inspirowany prawdziwymi wydarzeniami, a to zdanie samo w sobie potrafi wzbudzić niepokój. I z tego niezwykłego połączenia narodziła się przerażająca historia, która wciąga od pierwszej do ostatniej strony, czego sama jestem najlepszym potwierdzeniem. Bardzo się cieszę, że Katarzyna Bonda nie kazała nam zbyt długo czekać na powrót Sieli i mam nadzieję, że oczekiwanie na trzecim tom będzie równie krótkie. „Czarodziej śmierci” to wyśmienita lektura, na pewno nie będziecie jej żałować, ale polecam wcześniej jednak zapoznać się z „Kolekcjonerem lalek”. Dopiero wtedy ta historia będzie w pełni satysfakcjonująca!
/*współpraca barterowa z wydawnictwem Muza/ dziękuję za egzemplarz do recenzji.
