
Zaczytana Madusia: „Nauczyciele” Freida McFadden – recenzja przedpremierowa
Freida McFadden szturmem zdobyła moje serduszko i od pierwszego spotkania z „Pomocą domową” każdą kolejną jej książkę czytam jeszcze przed premierą, bądź tuż po niej. I chociaż zdarzają nam się też i ciche dni, bo po ostatniej części tak zachwalanej „Pomocy domowej” zarzekałam się sama sobie, że więcej po nią nie sięgnę, to oczywiście robiłam zupełnie odwrotnie. Aż nadszedł czas „Nauczycieli”! Zapraszam na recenzję!

„Nauczyciele” mają w sobie absolutnie wszystko, czego wymagam od pasjonującej lektury. Wciągająca od pierwszych stron fabuła, zaskakujące zwroty akcji, bohaterowie skrywający wstydliwe sekrety, doskonałe tempo – przeczytałam ją w jeden wieczór, zabierając sobie cenne godziny snu w tygodniu przedurlopowym, gdy każda minuta była na wagę złota. I co? I coś między nami nie pykło i jak do tego doszło, to zupełnie nie wiem. Serio.
Uwielbiam książki rozgrywające się w szkole, to fantastyczne miejsce, w którym thrillery są na porządku dziennym. A co dopiero, gdy bohaterami jest nauczycielskie małżeństwo – ona wymagająca matematyczka, a on to nauczający angielskiego niespełniony poeta. Zdecydowanie nie podobało mi się podkreślana w naprawdę wielu miejscach różnica poziomów atrakcyjności, gdzie to mężczyzna jest absolutną dziesiątką (oczywiście też wśród wielu uczennic), a kobieta to taka niepozorna siódemeczka. I wszyscy wokół zastanawiają się, jak to możliwe, że on w ogóle z nią jest, przecież tak bardzo się od siebie różnią. Nie spodziewałam się po Freidzie takich słabych zagrywek.
Osobiście najgorzej oceniam nieszczęsną Addie, naszą nastoletnią bohaterkę, wokół której kręci się cała historia. Ciężko powiedzieć, że intryga, bo tu praktycznie wszyscy spiskują i skrywają naprawdę dziwne sekrety. I chociaż powinno być mi żal Addie, to budziła we mnie inne, dość skrajne emocje, a chwilami jej postępowanie było dla mnie absolutnie niezrozumiałe. Zresztą, nie tylko jej, mam wrażenie, że bohaterowie „Nauczycieli” zostali przez autorkę potraktowani wyjątkowo niechlujnie i każdemu czegoś brakowało. To mogła być naprawdę świetna opowieść, potencjał miała ogromny. Szkoda jednak, że został on zmarnowany.
I mimo wszystkich tych zarzutów, mimo braku mojej akceptacji dla niektórych zachowań, uważam, że jest to książka, z którą warto się zapoznać. Zaletą dobrej książki, moim skromnym zdaniem, jest to, żeby budziła emocje i zostawała w pamięci, co „Nauczyciele” na pewno uczynią na długo. Nie jest też tak, że wszystko w tym thrillerze było złe – zakończenie mocno mnie zaskoczyło i wywróciło kilka wątków do góry nogami, co poczytuję za ogromny plus. To przynajmniej McFadden wyszło! I już czekam na jej następną powieść, bo wiem, że na pewno po nią sięgnę. Jak zawsze.
Premiera w środę 27.08.2025
/*współpraca barterowa z wydawnictwem Czwarta Strona Kryminału/ dziękuję za egzemplarz do recenzji.
