Książki

Zaczytana Madusia: „Akt*rka” Michalina Olszańska – recenzja

Jako mała dziewczynka marzyłam czasem, żeby zostać aktorką. Szkolne przedstawienia uświadomiły mi jednak, że występy na scenie to nie moja bajka, chyba że w roli drzewa ewentualnie koguta. Tak, grałam kiedyś koguta i to jeszcze po niemiecku, ale więcej nie powiem. W temacie aktorstwa wolę oddać głos komuś, kto się zdecydowanie lepiej odnajduje w tym świecie, chociaż nie jest to tak kolorowa opowieść, jak moglibyśmy się spodziewać. Zapraszam na recenzję studium przypadku branży filmowej autorstwa Michaliny Olszańskiej pod, jakże wymownym, tytułem „Akt*rka”.

Rebeka Kier fascynuje, zaskakuje, przyciąga i odpycha jednocześnie. Ekscentryczna aktorka, o ugruntowanej pozycji w branży, która wydaje się mieć wszystko. Jej życie wygląda jak spełnienie marzeń każdej dziewczynki, która zmuszała rodzinę do podziwiania swoich popisów na zaimprowizowanej scenie, gdy recytowała wierszyki do swojego ulubionego pluszaka udającego mikrofon. Kobieta piękna, spełniona, budząca nieustający zachwyt. Cóż jednak kryje się za to perfekcyjną fasadą?

Bycie aktorką to nie jest żadna super moc, która sprawia, że wszystkie problemy znikają, jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. Życie Rebeki w blasku fleszy może zachwycać, ale gdy światła gasną, a okrzyk „kamera stop” zatrzymuje taśmę filmową, wówczas wypełzają na wierzch wszystkie, głęboko skrywane problemy. A tych nie brakuje, bo kobieta zmaga się właśnie z pytaniami o sens swojej drogi życiowej oraz o to, kim właściwie jest, gdy przestaje być aktorką. Przeraża ją fakt, że jej zawód tak mocno splótł się z jej życiem, że te dwie sfery przeniknęły się tak mocno, że stworzyły nierozerwalną jedność. I Rebeka czuje się wyjątkowo niepewnie, gdy dopuści do siebie myśl, co z niej zostanie, gdy tą aktorką przestanie w końcu być.

Przemyślenia Rebeki nie są przyjemną lekturą, przepełnia je bowiem mnóstwo goryczy i frustracji. Michalina Olszańska, czerpiąc ze swojego bogatego, jak na tak młody wiek, doświadczenia nie bawi się w półprawdy i półśrodki. Nie owija w bawełnę, nie zasypuje rzeczywistości brokatową posypką, stawiając na szczerość i bezkompromisowość. Perfekcyjnie posługuje się czarnym humorem, który tylko nieco wygładza szorstkość jej relacji, przekazywanych czytelnikowi za pośrednictwem Rebeki Kier. To trochę rozczarowujące doświadczenie, gdy okazuje się, że prawdziwy świat jest przepełniony pustką i samotnością, z którymi zmaga się główna bohaterka. I że te wszystkie kolorowe kadry są w większości tylko grą, trwającą nawet wtedy, gdy zgasną światła. To wyjątkowo przygnębiający obrazek.

„Akt*rka” to doskonałe studium psychologiczne, nie tylko samej branży filmowej, ale przede wszystkim kobiety poszukującej własnej tożsamości. Rebeka nie jest postacią, którą się lubi od pierwszego wejrzenia – przeciwnie, mało kiedy budziła moją sympatię, ale mimo to, odnalazłam w niej sporo podobieństw. To sprawia, że ta historia jest mocno uniwersalna, pomimo jednoznacznie określonego tematu przewodniego. I jej lektura sprawia sporo satysfakcji, zmuszając jednocześnie do wymagających przemyśleń. Ale zdecydowanie warto odbyć taką podróż! Polecam!

/*współpraca barterowa z wydawnictwem Materia/ dziękuję za egzemplarz do recenzji.

Leave a Reply

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *