Książki

Zaczytana Madusia: „Porzucone dziecko” Marcel Moss – recenzja

Czasem po prostu trzeba odpuścić. Zatrzymać się, zrobić krok wstecz i spróbować spojrzeć z dystansu. To zawsze jest najtrudniejsze, szczególnie gdy dotyczy kwestii, które od dawna w sobie pielęgnujemy, chociaż nic dobrego z nich nie wynika. „Porzucone dziecko”, najnowsza książka Marcela Mossa, skupia się właśnie na traumatycznych przeżyciach z dzieciństwa, tkwiących ciągle głęboko w głównym bohaterze i determinujących całego jego dorosłe postępowanie. Zapraszam na recenzję!

Wspomnienia większości ludzi zaczynają się dopiero w okolicach czwartego roku życia, wszystkie wcześniejsze spowite są tzw. dziecięcą amnezją, aczkolwiek zdarzają się wyjątki. Jest nim Kornel Malicki, bohater najnowszej książki Marcela Mossa „Porzucone dziecko”. Mężczyzna dokładnie pamięta traumatyczne przeżycia swojego wczesnego dzieciństwa – znęcającego się nad nim ojca i matkę staczającą się szybko w ramiona narkotykowego nałogu. Doskonale pamięta również moment, który zaważył na całej jego przyszłości – moment, w którym matka porzuca go na leśnej drodze, odjeżdżając samochodem w siną dal. Wszystkie kłębiącej się w nim wtedy uczucia nie przemijają, pielęgnuje je w sobie i tylko podsyca coraz bardziej rosnący w nim gniew. I ciągle ma nadzieję na zemstę.

Materializuje się ona dopiero po trzydziestu czterech latach w malowniczych Bieszczadach. Kornel jest obecnie autorem bestsellerowych reportaży, dumnym ojcem i mężem umierającej na raka kobiety. To właśnie dla niej przenoszą się do Cisowic, w których mieści się luksusowa klinika, będąca tak naprawdę hospicjum, którego zadaniem jest zapewnienie całodobowej opieki i godnego odejścia kobiecie. Kornel na pierwszy rzut oka wydaje się mieć wszystko pod kontrolą, czule opiekuje się żoną, ale to tylko pozory. Mężczyzna ma problem ze swoimi emocjami, a nieprzemijająca trauma z dzieciństwa podsyca je jeszcze mocnej. Chwilowe wytchnienie znajduje w brutalnych stosunkach seksualnych z kochanką, nad którą często się wręcz znęca. To wyjątkowo poplątany i niezdrowy układ dla obu stron, ale to zarazem jeden z lżejszych wątków tej historii.

„Porzucone dziecko” to jedna z mocniejszych książek autora, chwilami wręcz przerażająca swoim mrokiem. To nie tylko opowieść o zemście, chociaż to ona jest motorem napędowym działań Kornela, ale to również bolesna refleksja dotycząca wpływu traum i przemocy na wychowanie człowieka i jego późniejsze zachowanie. Kornel w wielu miejscach powiela schematy znane mu z dzieciństwa, mimo iż wydaje mu się, że postępuje zupełnie inaczej. Jego konfrontacja z ojcem doskonale obrazuje zmiany, jakie zaszły w obu mężczyznach, a także daje dobry wgląd z ich zmieniającą się psychikę.

Książki Mossa to zawsze dobre studium psychologiczne, autor mocno skupia się na wewnętrznych przeżyciach swoich bohaterów, chociaż nie zawsze znajduje dla nich dobre wyjaśnienie. Mimo iż zemsta to motyw dominujący, to na podkreślenie zasługuje także relacja Kornela z żoną i córką, momentami niezwykle wzruszająca, pełna miłości i przebaczenia. Przyznam się szczerze, że chwilami szkliły mi się oczy.

„Porzucone dziecko” nie jest łatwą lekturą, nie jest też przyjemne. Opisy znęcania się, przemoc psychiczna, brutalne stosunki – jest tego sporo, dlatego też warto podejść do książki z dystansem. Sama czytałam ją przez kilka dni, mimo iż zwykle pochłaniam podobne lektury w jeden wieczór. Tutaj musiałam zrobić wyjątek, żeby wszelkie zło nagromadzone w książce mnie nie przytłoczyło. Mimo tego – warto sięgnąć po tę lekturę. Dobrze opisuje mechanizmy tego, czego na co dzień (mam nadzieję!) nie spotkamy w naszym życiu i podpowiada, czego należy unikać. Traktuję ją jako dobre ostrzeżenie!

/*współpraca barterowa z wydawnictwem Filia Mroczna Strona/ dziękuję za egzemplarz do recenzji.

Leave a Reply

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *