Jak dobrze nam zdobywać góry: Biskupia Kopa.
Naszą wędrówkę rozpoczęliśmy w przeuroczej miejscowości Jarnołtówek, gdzie zostawiliśmy samochód pod kościołem. Akurat była niedziela i trwała msza, więc z miejscem było ciężko, ale nasze autko jeszcze się zmieściło. Przebraliśmy buty, zapakowaliśmy plecaki i raźnym tempem ruszyliśmy przed siebie, cofając się kilkaset metrów wzdłuż głównej ulicy. Planowaliśmy zrobić pętelkę i dlatego też początek naszej marszruty wyznaczał żółty szlak. Początkowo wiódł on wzdłuż zabudowań mieszkalnych, jednak dość szybko odbiliśmy w las.
Już sam początek trasy wiódł naprawdę malowniczą ścieżką wśród drzew. Raz opadał w dół, raz trzeba było się ciut zmęczyć wchodząc pod górę – generalnie szło się bardzo miło. Jedynie pogoda z lekka zaczynała nas wykańczać. Było strasznie duszno i parno i nawet w lesie żadnego przewiewu nie było, w związku z czym męczyliśmy się podwójnie. Po kilkunastu minutach takiej wędrówki dotarliśmy do Piekiełka, będącego nieużytkowanym już starym kamieniołomem. Swoją nazwę, o czym można dowiedzieć się z tablicy informacyjnej umieszczonej nieopodal, zawdzięcza legendzie, według której na dnie głębokiego wyrobiska znajdowały się mityczne wrota do piekła. Nam nie udało się ich przyuważyć, ale możliwe, że są tam gdzieś faktycznie ukryte. Bo czemu by nie. 😉
Po krótkim postoju w Piekiełku, ruszyliśmy dalej. Chwilami szlak był dość mocno zatarasowany i mimo naprawdę doskonałych oznaczeń, ciężko się momentami szło. Widać było, że trochę wiało, bo natykaliśmy się na sporo powyrywanych drzew i połamanych gałęzi, chociaż część z nich była celową wycinką. W swojej środkowej części droga wiodła skrajem lasu, dzięki czemu pojawiło się nieco widoków, ale nie było to raczej nic spektakularnego. Niemniej, przyjemnie było zobaczyć coś innego niż tylko drzewa. 😉
Ostatni etap wędrówki żółtym szlakiem prowadził momentami ostro w górę, prosto do Górskiego Domu Turysty pod Biskupią Kopą. Szczególnie fragment tuż pod samym schroniskiem był dość ciężki, bowiem wiódł po kamieniach, które momentami się gwałtownie osuwały. I bardzo podziwiałam w tym momencie dwie pary, które nas mijały. Panie w klapeczkach i na szpileczkach prowadziły za rękę małe dzieciaki, a ich drugie połówki schodziły prowadząc wielkie dziecięce wózki. To jak zjeżdżali po tych kamieniach pozostanie dla mnie tajemnicą, bo ja już pewnie dawno połamałabym nogi. 😉
Schronisko przywitało nas ciepłą atmosferą, lekkim deszczykiem i mnóstwem ludzi, których zupełnie nie widzieliśmy na szlaku. Minęliśmy bowiem na naszej trasie może kilkanaście osób, a tutaj było ich zdecydowanie więcej. Widocznie mało kto wybierał szlak, którym my wchodziliśmy, większość szła nieco łatwiejszymi, jak przykładowo czerwonym, którym mieliśmy schodzić. W samym budynku schroniska tłumu nie było i mogliśmy spokojnie podziwiać jego wystrój, w tym znaną wystawę krawatów, obciętych turystom, którzy przypadkiem właśnie mając je na sobie wejdą na szczyt. Jak głosi przestroga umieszczona w Sali Kominkowej schroniska: \”Oświadcza się wszem, wobec i każdemu z osobna/że kto na Kopę w krawacie wejdzie, hańba temu okropna/albowiem każdy prawdziwy wie turysta/że krawat w górach to bzdura oczywista\”. Na szczęście żadne z nas takowego nie miało na sobie i nie dorzuciliśmy swojej cegiełki do sporej już kolekcji artefaktów wiszących pod sufitem.
Niestety, na szczycie wieży potwierdziły się wszystkie moje obawy i widoków za bardzo nie było. A szkoda, bo można wyczytać w internecie, że roztaczają się stamtąd naprawdę przepiękne landszafty. Nam nie było dane ich zobaczyć, chociaż nie mogę powiedzieć, że nie widzieliśmy zupełnie niczego. Po prostu spodziewałam się, że będzie lepiej i byłam smutna, że nie udało nam się, bo raczej drugi raz się tutaj już nie pojawimy. Na wieży nie siedzieliśmy zbyt długo, bo wiatr skutecznie uniemożliwiał nawet robienie zdjęć, więc dość szybko ruszyliśmy w drogę powrotną.
Schodziliśmy wspominanym już czerwony szlakiem, prosto do Jarnołtówka. Tutaj także chwilami można było dostrzec między drzewami zarys miasteczka i jego okolic, jednak tylko w początkowej jego części. Później znowu schodziliśmy drogą przez las, o dość sporym stopniu nachylenia, bo niemalże nią zbiegaliśmy, wyprzedzając wszystkich, których napotkaliśmy na naszej drodze. W końcowej fazie naszej wędrówki, gdy praktycznie wyszliśmy już z lasu, przejaśniło się, wyszło piękne słońce i znów zrobiło się bardzo ciepło. 🙂
Naszą wędrówkę czerwonym szlakiem zakończyliśmy na Moście Zakochanych, obowiązkowo przyozdobionym kłódkami. Widać nie tylko w wielkich miastach mają taką nową świecką tradycję. Nawet jeden z mijanych przez nas mieszkańców proponował nam zrobienia zdjęcia na tym mostku, jednak grzecznie podziękowaliśmy, ograniczając się jedynie do fotografii samej atrakcji. Bo co by nie mówić, wyglądał naprawdę bardzo ładnie. 🙂
~~Madusia.
36 komentarzy
Kathy Leonia
ojoju nie mogę się napatrzeć na widoki!
Katies
Tam akurat nie byłam:(:P
Gabstyle
Wpadłam tu przypadkowo, ale chętnie zostanę!!!<3 http://gabstylee.blogspot.com/
Unknown
To musiała być świetna wyprawa! Aż mi się wspomniało lato, a ja tutaj pod kocem siedzę, haha.Świetne zdjęcia!my-life-story-2.blogspot.comPozdrawiam! 🙂
dwieperspektywy
piękne widoki :)/K
swiatmia223
Świetny post,może wspólna obserwacja?Zgłoś się u mnie słońce :)fashion–twins.blogspot.comPozdrawiam cieplutko kochanie<3
Agnieszka
Ale śliczne widoki tam są ! http://agnieszka-agaa.blogspot.com/
Unknown
Fajne fotki
LuzBluezz
pięknie tam jest! Pozdrawiam 🙂
Magda i Mateusz
nie pamietam kiedy ostatnio szłam na Kopę żółtym szlakiem, musze sobie go przypomniec 🙂 rzadko sie zdarza, ze az tyle wycieczek tam jest, dziwne az 😀
mowiacslowami
Zawsze mi się marzyły góry. Może nie az takie szczyty, ale jednak ten klimat, to powietrze, aura za oknem, widoki, ludzie… Zawsze marzyły mi się podróże i mam nadzieję, że wyjdzie z tego coś kiedyś, bo kurde, przesiedzieć na tyłku całe życie to trochę słabo a oglądanie tego na monitorze nigdy nie zastąpi faktycznego zwiedzania. Gratuluję zdobytych szczytów i powodzenia w zdobywaniu kolejnych!:) Pozdrawiam:)http://somethingdiffernet-imagine.blogspot.com/
bezimienna
Uwielbiam polskie góry 🙂
Megi
Kocham góry <3 Super fotkiU mnie nowy post, poklikasz w linki? http://odbicie-lustra.blogspot.com/
MilaLanusa
Beautiful pics. I like it. Sweet greetings,MilaLanusahttp://milalanusa.blogspot.de/
Oliwia Kownacka
Super widoki-uwielbiam podróżować :)yolooliwkaa.blogspot.com
Jointy&Croissanty
Po przeczytaniu Twojej relacji, stwierdziłam, że chyba spróbuję namówić męża na jakiś weekendowy wypad w Pieniny lub Bieszczady (jeśli tylko pogoda się poprawi;). Ogólnie uwielbiam góry (ale morze jeszcze bardziej:). Piękne zdjęcia i choć piszesz, że byłaś zawiedziona, to wydaje mi się, że widoki bardzo ładne:)
swiatmia223
Super wycieczka :).Kocham góry <3.Może wspólna obserwacja?Zgłoś się u mnie na blogu :).fashion–twins.blogspot.comPozdrawiam cieplutko!<3
Klaudencja
Kocham chodzić po górach! <3http://sapphireblog1.blogspot.com/
Nicolestraveljournal
Góry są piękne, szczególnie jesienią, gdy jeszcze jest ciepło i złoto, albo zimą, gdy jest już taki malowniczy, biały krajobraz. Spora ta kolekcja szarf, fajna taka wycieczka ;)malinowynotes.blogspot.com
Anonimowy
Świetna wycieczka, cudne zdjęcia, aż chciałoby się wziąć plecak i ruszyć zaraz na szlak!
ukryta rzeczywistość
Super wycieczka 🙂 Na nas ten szczyt wciąż czeka na zdobycie 🙂 Zapraszam do nas : http://naszapasjasagory.blogspot.com/Pozdrawiam 🙂
Unknown
Fajne zdjęcia 🙂NOWY POST leutey.blogspot.com
Ayuna
ach ten piękny język czeski 😀 co ja się naśmiałam mając okazję go poznać :)świetna relacja i fotorelacja, zazdroszczę, niby mieszkam w górach, ale w stołowych :)wszystkie inne są mi obce, chodź mój chłopak obiecał że również zwiedzimy góry ;)pozdrawiam cieplutko myszko :*ayuna-chan.blogspot.com
Unknown
bardzo podoba mi się Twój wygląd bloga ;* jest świetny 🙂 Wspólna obserwacja ? Daj znać u mnie justperfectfashion.blogspot.com
Sandicious
widoki są niesamowite! Moi przyszli teściowie są zafascynowani zdobywaniem gór i chcą mnie wkręcić w taką miłość – myślę,że szybko się zakocham:pSandicious
Unknown
Super wycieczka!
Madusia
można sporo. 😉 a największa podróż tego roku jeszcze przede mną. :))
Unknown
Ile można podróżować?! Podziel się trochę! 😀 :*Mam nadzieję, że na moim blogu znajdziesz coś miłego dla siebie 🙂 http://szyszunia-life.blogspot.com/2015/10/5-blogow-ktore-chciaabym-wam-polecic.html
♥ Łucja-Maria ♥
Madusiu,znowu kolejna rewelacyjna relacja. Troszeczkę Wam tego zazdroszczę.Przepiękne krajobrazy. Przywieźliście przepiękne zdjęcia.Z ostatniego urlopu wróciłam chora. Chorowałam przez tydzień a teraz odrabiałam zaległości.Pozdrawiam serdecznie:)*
Unknown
Obserwuje cię i liczę na to samo
Unknown
Piękne zdjęcia <3 świetne są take wędrówki w góry <3Pozdrawiam http://nataliaxxxsmile.blogspot.com/
Anonimowy
Dawno nie byłam w górach. Dzięki Twojej notce przypomniały mi się czasy, może koło 10 lat wstecz, kiedy to jeszcze co roku chodziłam po różnych szlakach. Też zawsze wracałam z milionem zdjęć, a mama się wkurzała, że większość z nich to same widoki 😀 Aż mam ochotę znów to poczuć i wybrać się gdzieś 🙂 A nazwa 'piekiełko' zdecydowanie zachęca do zwiedzenia tego miejsca 🙂 Nie rozumiem tylko, dlaczego nie chcieliście zdjęcia przy moście zakochanych, takie ładne widoki, to na pewno byłoby genialne zdjęcie 🙂 Pozdrawiam 🙂
Kinga On Tour
Uwielbiam Twoje relacje odnośnie zdobywania szczytów z Korony! Super, że jedynie 18 się Wam zostało, bo to naprawdę nie jest aż tak dużo, jakby się mogło wydawać 🙂 Jestem ciekawa, który chcecie zostawić sobie na sam koniec, jako wisienkę na torcie? Rysy? Czy jednak jakiś inny szczyt? :)Mnie widoki z wieży się podobają 🙂 Zdziwił mnie most zakochanych, bo nie spodziewałam się go w tak małej miejscowości!Pozdrawiam :)!
Land of Vanity
Kochana nominowałam Cię do Libster Award, mam nadzieję, że weźmiesz udział :)Po szczegóły zapraszam do siebie 🙂
emyllka
Muszę Ci podziękować, bo poniekąd zainspirowałaś mnie do tych polskich gór ! 🙂 Właśnie zabookowaliśmy z chłopakiem hotel i taaak, JA będę łazić po górach! Co to to się dzieje….:)
Czasem tak jest...
Piękne widoki,aż Wam zazdroszczę takich wędrówek 🙂