Książki

Blogmas: dzień 7. – zabawa razy tysiąc, czyli Połącz Kropki. :)

        I po Mikołajkach! 😉 Bierzemy głębszy oddech i powoli zaczynamy szykować się do Świąt. Od kilku lat zawsze robię listę prezentów dla rodziny, żeby ułatwić im zadanie. Najczęściej znajdują się na niej oczywiście książki, bo prezenty to idealny moment, aby uzupełnić biblioteczkę (to, że nowe pozycje się już na niej nie mieszczą, nie ma absolutnie żadnego znaczenia ;p). W tym roku na liście pojawiła się dość nietypowa pozycja, bo nie jest to książka sensu stricte, ale pierwszy egzemplarz, który mam, tak mi się spodobał, że zażyczyłam sobie najnowszą edycję \”1000x Połącz Kropki\”. I to właśnie o niej będzie dzisiaj słów kilka. Zapraszam serdecznie! 🙂

        Jak widać na zdjęciu moje kropki składały się na zwierzątka. Do wyboru były także arcydzieła światowego malarstwa, ale padło jednak na zwierzątka, gdy tylko zobaczyłam ich okładkę. Ten piesek tak mi się spodobał, że zdecydowałam się praktycznie od razu. I nie pożałowałam. 😉 Takie kropki kojarzą mi się z dzieciństwem, gdy była to bardzo popularna rozrywka i chyba nawet gdzieś w otchłaniach mojej pamięci mam takie wspomnienie, że mama sama mi je robiła. A tutaj dostajemy od wydawnictwa Insignis absolutnie fantastyczną wypasioną wersję, którą pokochałam z całego serduszka.

         Po pierwsze – ten format! Sto razy tak, bo dzięki temu nie trzeba dłubać ani też szukać zbyt długo kolejnych kropek. Jakoś inne książki pełne kropek dostępne na rynku, mimo fajnych pomysłów, przegrywają wielkością. Tutaj jednak ma ona znaczenie, uwierzcie. ;p

tak prezentuje się obrazek na samym początku, zanim zaczniemy go wypełniać.

          Po drugie – każda setka kropek ma swój kolor. To też rozwiązanie baardzo dobre, ułatwiające zabawę, ale zdecydowanie jej niepsujące. I tak zwykle za kolejną kropką trzeba się porozglądać, ale przynajmniej wiemy, czego szukać. Kolorkom też mówię tak! 😉

króliki w wersji kropkowanej. 🙂
lisek.
nie mogło też zabraknąć pandy. 😉

         Po trzecie, ale właściwie najważniejsze – istnieje możliwość bezproblemowego wyrwania pojedynczego obrazka z książki tak, aby zdecydowanie łatwiej móc łączy kropki. I tutaj ogromne brawa za pomysł (a przecież tak prosty i wydawałoby się logiczny), bo przy takich rozmiarach o wiele łatwiej jest sobie po prostu kartkę wyrwać, położyć na stole i obracać w dowolne strony w zależności od tego jak wychodzi nam połączenie. Jestem zaskoczona, że nikt wcześniej na to nie wpadł, bo naprawdę ułatwia to całą sprawę i pozwala się cieszyć zabawą w pełni, a nie irytować, że w pewnym momencie książka nam się nie chce odpowiednio wygiąć. ;/

świniaka nie mogło zabraknąć. 🙂

      Za cenę 40 zł dostajemy dwadzieścia obrazków zwierzątek oraz duży plakat o wymiarach 48 x 35 cm. Nie da się ukryć, że książka Thomasa Pavitte jest jedną z droższych pozycji kropkowych dostępnych na rynku, ale też najlepszą. I mam nadzieję, że czekające na mnie pod choinką \”Pejzaże miast\” potwierdzą wyjątkowość tych kropek. 😉

jest i cały piesek. 🙂

         Na zakończenie jeszcze ocena. Zastanawiałam się nad systemem oceniania poszczególnych pozycji i doszłam do wniosku, że skala będzie wynosiła od 1 do 10, gdzie jedynki totalnie nie polecam, zaś dziesiątka podbiła moje serduszko i polecam ją szczerze, zawsze i wszędzie. Do tego jako zobrazowanie oceny będzie zawsze któraś ze świnek. I dzisiaj – uwaga, uwaga…

10/10, bo jaram się kropkami w wersji 1000 jak Kluska ogórkiem. <3

~~Madusia.

28 komentarzy

Leave a Reply

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *