Książki

Zaczytana Madusia: „Nim skończy się noc” Bartosz Szczygielski – przedpremierowa recenzja.

Jeśli jeszcze jakimś cudem nie znacie twórczości Bartosza Szczygielskiego i chcecie sięgnąć po tylko jedną jego książkę, to koniecznie niech to będzie ta najnowsza. „Nim skończy się noc”, które ma premierę w najbliższą środę, jest zdecydowanie najlepszą pozycją autora (a czytałam wszystkie, to mogę się wypowiedzieć ;p). O tym dlaczego tak uważam, przeczytacie poniżej.

Uwielbiam twórczość Bartosza Szczygielskiego od czasów jego trylogii kryminalnej o Pruszkowie, a każdą jego nową książkę pochłaniam od deski do deski. Nie inaczej było w przypadku thrillera „Nim skończy się noc” – gdybym nie musiała iść rano do pracy, to na pewno przeczytałabym ją za jednym zamachem. Jest to książka z gatunku tych nieodkładalnych. I to nie tylko dlatego, że wyjaśnienie znajdziemy dopiero na końcu, nie, ona wciąga już po pierwszym zdaniu, a każde kolejne sprawia, że otwieramy coraz szerzej oczy.

Mamy tu tak naprawdę trzy historie, trzech różnych par, które (cytując opis z okładki) „spędzają weekend […] w idealnym miejscu, by naprawić swoje związki”. Każda para ma swój problem do przepracowania, ma inną historię i zmaga się z własnymi demonami. W swoich wyborach są bardzo ludzcy, każdy z czytelników na pewno odnajdzie się w co najmniej jednym z bohaterów. Miejsce, w którym wylądowali na wspólny weekend jest sielskie, malownicze, wybitnie instagramowe. Nieprzypadkowo użyłam tego słowa, bowiem życie i związek jednej z par opiera się właśnie na wizerunku w mediach społecznościowych. Jest to zdecydowanie najbardziej rozbudowany wątek, który (w moim przypadku też) zmusza bardzo do myślenia, do zastanowienia się nad swoimi zachowaniem i wyborami życiowymi. Na ich przykładzie widać też doskonale, jak mocno wyostrzył się Bartoszowi humor, wiele razy chichotałam pod nosem czy czytałam wybrane fragmenty mężowi.

Akcja książki jest duszna i powolna, toczy się w rytmie padającego za oknem śniegu. Ze strony na stronę zaczyna się robić klaustrofobicznie, wszystkie emocje urastają do ogromnych rozmiarów i wypływają na powierzchnię. „Nim skończy się noc” jest tak naprawdę świetnym thrillerem psychologicznym, bardzo dojrzałym w swej treści i ocenie. Podoba mi się, jak na przestrzeni lat i twórczości, autor rozwinął się pod tym względem – każda kolejna książka robi na mnie coraz mocniejsze wrażenie (boję się co będzie w przypadku następnych, skoro już ta tak mocno na mnie podziałała).

Gdybym miała porównać książkę do jakiejś innej, to powiedziałabym, że Bartosz czerpał z najlepszych powieści Agaty Christie i bardziej współczesnej Ruth Ware (ale czy tak było naprawdę, to nie wiem), ponieważ klimatycznie jest zdecydowanie na ich poziomie (baaardzo wysokim, a ciężko jest wymyślić coś dobrego w konwencji „zamkniętego pokoju”). Już sam ten fakt powinien wystarczyć za najlepszą rekomendację do sięgnięcia po „Nim skończy się noc”. Polecam z całego serduszka, po prostu MUSICIE to przeczytać! To jedna z lepszych książek na naszym rodzimym rynku czytelniczym w tym roku – mówię Wam!

*egzemplarz do recenzji otrzymałam dzięki uprzejmości wydawnictwa Czwarta Strona Kryminału.

One Comment

Leave a Reply

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *