Zaczytana Madusia: „Pomsta” Maciej Kaźmierczak – recenzja premierowa
Deszczowe środowe popołudnie to idealny moment, żeby pogadać sobie o książkach, a właśnie dzisiaj swoją premierę ma nowy kryminał Macieja Kaźmierczaka „Pomsta”. Autor ten znalazł się w top 30 najpoczytniejszych pisarzy 2022 roku, stworzonej wg raportu Biblioteki Narodowej i zupełnie nie dziwi mnie ten fakt, bo każdą jego poprzednią książkę czytało mi się wyjątkowo dobrze. Czy tak samo było z „Pomstą”? Zapraszam do lektury premierowej recenzji. Zaparzcie sobie kubek herbaty i jedziemy – Gustaw zaprasza!
Nie przeciągając na wstępie – „Pomsta” to świetny kryminał. Bardzo mocno cieszy mnie fakt, że jest to dopiero początek świetnej serii, bo już pierwszy tom daje nadzieję na dobre i mocne książki. Mamy tu idealnego głównego bohatera, trochę zaniedbanego, trochę porywczego, działającego czasem na granicy prawa i głównie na własną rękę policjanta z problemem z żoną. Sporo było momentów, gdy Robert Foks (tak bowiem nazywa się nasz bohater – jakże łatwo nazwisko wpada w ucho i jeszcze to skojarzenie z Wiktorem Forstem od Mroza gdzieś huczy w oddali) sam sobie tłumaczył, że zgodnie z prawem i przepisami powinien postąpić inaczej, ale on musi zrobić tak, żeby się dowiedzieć czegoś więcej. Chwilami było to irytujące, bo skoro wie, że nie powinien tak robić, to po co to robi. Taka moja dygresja malutka, bo jednak nie mam do Roberta większych uwag. Podoba mi się ten nowy bohater, który pojawił się na naszym rynku czytelniczym. Liczę na więcej.
Przechodząc jednak do samej książki powiem tyle – jest grubo i jest ciekawie. Szczególnie, że pierwsze morderstwo odbywa się w Złotych Tarasach, po których sama hasałam raptem kilka dni temu. To działa mocno na wyobraźnię, a ja osobiście lubię jak akcja dzieje się w miejscach, które istnieją naprawdę. Komisarz Robert ma przed sobą niełatwe zadania, które dodatkowo komplikuje mu własna żona i pewna młoda dziewczyna – Nadia – spotkana przypadkiem. Ale czy na pewno? Czy jest to taka niewinna znajomość czy gdzieś jednak kryje się w niej drugie dno?
Pojawiają się kolejne morderstwa, atmosfera się zagęszcza, a komisarz dalej nic nie wie i my razem z nim. Poczytuję Maciejowi Kaźmierczakowi za wielki plus, że zaskoczył mnie w wielu momentach, co nie zdarza się zbyt często. Lubię jak Autor prowadzi ze mną w trakcie lektury grę pozorów, że nagle wszystko się układa, że już wiem co się wydarzyło i co się jeszcze zdarzy (i myślę sobie „łeeee… co to za banał, sama lepiej bym to wymyśliła) i nagle jest bum – wszystko odwraca się do góry nogami i całe moje rozkminy rozpadają się w pył. A dodatkowo to wszystko naprawdę ma sens! Chapeau bas, panie Macieju!
Jeśli szukacie dobrego kryminału, który Was porwie i którego nie będziecie chcieli odłożyć aż nie przeczytacie go do końca, to koniecznie polecam sięgnąć po „Pomstę”. I od razu po ostatniej stronie, będziecie chcieli sięgnąć po tom drugi. Napis „koniec tomu pierwszego” wiele obiecuje i mam nadzieję, że Autor w nim nie zawiedzie, bo w „Pomście” zawiesił poprzeczkę wyjątkowo wysoko. Szczerze polecam!
/*współpraca barterowa z wydawnictwem MUZA S.A./ dziękuję za egzemplarz do recenzji.