Książki

Zaczytana Madusia: „Hacjenda” Isabel Cañas – recenzja przedpremierowa

Przyszła jesień, zrobiło się szaro, ponuro i deszczowo. I wreszcie można spokojnie czytać książki pod kocem bez żadnych wyrzutów sumienia, że skoro tak jest ładnie, to powinnam iść/zrobić itp. itd. Skończyło się, nadszedł teraz czas na nadrabianie zaległości. Zanim jednak się do tego zabierzecie, przychodzę do Was z recenzją „Hacjendy”, która swoją premierę będzie miała w najbliższą środę. Jest to zdecydowanie najlepsza lektura na jesień – mroczna powieść gotycka idealnie pasuje do szumu deszczu za oknem i migoczącego światła lampki oświetlającej kolejne strony, które pochłania się dosłownie jedna po drugiej. Aż do samego końca. Czy dobrego? – koniecznie czytajcie dalej.


Każdy z nas szuka swojego miejsca na Ziemi, które może nazywać domem. Nie inaczej jest w przypadku Beatriz – młodej dziewczyny, córki meksykańskiego generała, który w wyniku obalania rządu (trwa bowiem wojna o niepodległość) zostaje zamordowany, jego dom spalony, a żona z córką porzucone na pastę losu. Przygarnia je pod opiekę dalsza rodzina, która na każdym kroku podkreśla ich podrzędną rolę (matka Beatriz poślubiła mężczyznę z niższej kasty, co w tamtych czasach miało kolosalne znaczenie). Dodatkowo Beatriz nie jest tak biała jak powinna być typowa Kreolka – problem rasizmu i klasowości jest wyjątkowo mocno zarysowany, co wtedy było prawdziwym problemem i wpływało znacząco na los człowieka.

Beatriz udaje się jednak schwytać byka za rogi- znajduje męża – przystojnego, acz tajemniczego don Rodolfo. Jego niezbyt dobra reputacja (śmierć poprzedniej młodej żony oraz współpraca z obecnym rządem, czyli wrogami ojca dziewczyny) nie staje na drodze do jej szczęścia. Wychodzi za niego i przenosi się do doliny Apan, gdzie mieści się ona – hacjenda San Isidro.

Tak naprawdę głównym bohaterem książki jest miejsce – stary nieprzyjazny dom, który od początku wywiera na dziewczynie niepokojące wrażenie, szczególnie gdy mąż zostawia ją tam samą. Jest co prawda kucharka i jej córka, a także siostra Rodolfo – Juana. Beatriz od pierwszych chwil musi mierzyć się z mrocznymi siłami tkwiącymi w nieprzyjaznych murach i z wielką samotnością. Siostra męża zajmuje się swoim życiem w hacjendzie, a pozostałe kobiety odnoszą się do niej z dystansem, jak do wielkiej pani, rządzącej tym miejscem.

Oprócz historii Beatriz, równocześnie poznajemy losy – Andrésa – księdza, kryjącego w sobie jeszcze więcej zagadek niż sama hacjenda. To właśnie ona doprowadzi do połączenia ich losów, które splotą się ze sobą we wspólnej walce o przetrwanie. Będą to mroczne klimaty, które powodują w trakcie czytania przyspieszone bicie serca i chęć spoglądania do tyłu, czy aby na pewno nic się nam za plecami nie czai.

Klimat jest niesamowity, sama Autorka wspomina na końcu, książka powstała z połączenia jej strachu przed ciemnością (powiem szczerze, że sobie dość radykalny sposób na wyleczenie z niego wybrała), fascynacji powieściami Daphne du Maurier (czuć to wyraźnie) oraz jej zainteresowań. Z wykształcenia jest bowiem historyczką i czerpie garściami z historii Meksyku – stąd mocno zarysowany jest problem kolonializmu, którego to w naszym kraju praktycznie nie odczuwamy. Na koniec aż zacytuję samą Autorkę, bo piękniej sama tego nie napiszę: „Powieści historyczne mogą nas czegoś nauczyć o dawno minionych czasach, ale muszą też inspirować do refleksji nad teraźniejszością. Jako historyczna, Amerykanka meksykańskiego pochodzenia i czytelniczka mam nadzieję, że ta powieść wzbudzi odwagę, złość i współczucie potrzebne nam wszystkim, by stawić czoło demonom kolonializmu, które po dziś dzień dręczą świat.”

Przyznam szczerze, że nie spodziewałam się po „Hacjendzie” aż tylu emocji, poruszenia różnych strun w moim serduszku i tak wielkiego materiału do przemyśleń. Jednocześnie była to porywająca lektura, która oczarowała mnie wykreowanym przez Autorkę mrocznym klimatem, który wyziera z każdej strony. Podejrzewam, że długo nie zapomnę spotkania z Beatriz i Andrésem, a ich losy zostaną w mej pamięci. Jest to książka warta przeczytania i zapamiętania. A dostępna będzie już od środy dwudziestego siódmego września.

/*współpraca barterowa z wydawnictwem Mova/ dziękuję za egzemplarz do recenzji.

Leave a Reply

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *