Książki

Zaczytana Madusia: „Wyrobisko” Małgorzata Oliwia Sobczak, Ewa Przydryga – recenzja

Po dwutygodniowej przerwie spowodowanej dorosłym i odpowiedzialnym życiem, powracam w niedzielnym kąciku recenzji. Dzisiaj chciałabym Wam przedstawić bliżej „Wyrobisko” – w pewnym stopniu będący dla mnie eksperymentem, bowiem wyjątkowo rzadko zdarza mi się sięgać po książki pisane w duecie. Zawsze zastanawia mnie jej proces powstania, gdyż tutaj nie jestem w stanie odgadnąć, które fragmenty mogły pochodzić od konkretnej Autorki. A może wygląda to zupełnie inaczej niż sobie to wyobrażam? Niemniej, książka powstała, a jej recenzję możecie przeczytać poniżej. Zapraszam!

Akcja „Wyrobiska” rozgrywa się kopalni w Wieliczce, której osobiście jeszcze nigdy nie odwiedziłam i nie wiem czy w końcu skuszę się na taką wyprawę. Pod ziemią nie ma żartów, o czym czasem dowiadujemy się z telewizyjnych doniesień. Swoją drogą nie wiem i nie chcę wiedzieć w jaki sposób wyprawa do Wieliczki dwóch Autorek sprawiła, że wymyśliły taką, a nie inną fabułę i co tam się wydarzyło. 😉

Osią powieści jest sierpniowa wyprawa ekipy filmowej do kopalni w celu nakręcenia filmu dokumentalnego o niej przez lokalną stację. Pod ziemię schodzi osiem osób, na pierwszy rzut oka połączonych wyłącznie więzami rodzinnymi (właściciel stacji jest mężem redaktorki, która ma prawie dorosłą córkę zainteresowaną dziennikarstwem, która chce nabyć nieco doświadczenia) bądź służbowymi (oświetleniowiec, kamerzysta, przewodniczka itd.).

I zaraz po zejściu pojawia nam się Hitchcock – następuje wielkie bum i akcja się zagęszcza. Bohaterowie w obliczu ekstremalnej sytuacji reagują różnie, szczególnie gdy odkrywają ciało jednego z nich dryfujące w kopalnianym jeziorze. I nie jest to wynik wybuchu, bowiem wyraźnie widać zakrwawiony nóż i wykonane nim cięcia. Okazuje się, że nie dość, że są w zamkniętej dziś kopalni, pod ziemią, to jeszcze jedno z nich jest mordercą. Brzmi jak idealny przepis na świetny thriller.

Jednak nie do końca tak jest, niby wszystko gra, są emocje (i to skrajne chwilami), są trudne decyzje (uciąć przysypaną dłoń koledze czy zostawić go samego), ale brakowało mi czegoś więcej. Nie mogłam się emocjonalnie zżyć z żadnym z bohaterów – ich historie, które powoli wychodzą na jaw, są takie strasznie papierowe. Okazuje się, że wszyscy są w jakiś sposób ze sobą powiązani, mieli ze sobą jakieś przejścia w przeszłości, ale to wszystko jest takie trochę miałkie i potraktowane zupełnie powierzchownie (hehe, powierzchownie w kopalni ;p).

Na duży plus jest na pewno sama intryga i zakończenie tej historii, które nieco mnie zaskoczyło (niespodziewane zakończenie zawsze podwyższa moją ocenę książki, bo nie zdarza się to zbyt często), ale te wyjaśnienia też są takie bardzo skrótowe. Mam wrażenie, że gdyby książka miała dodatkowe sto stron, wtedy wyszłoby jej to zdecydowanie na plus. Sama zauważam, że ostatnio jest tendencja do pisania wyjątkowo długich książek, gdzie spokojnie można wyciąć połowę tekstu, ale to nie jest ten przypadek. Tutaj bardzo przydałby się rozwój postaci, tak aby można było którąś polubić, utożsamić się z nią czy też jej kibicować. Niestety, zabrakło mi tego w „Wyrobisku”.

Trochę jestem tą książką rozczarowana, bo znam twórczość obu Autorek i osobno każda mi się bardzo podoba (zwłaszcza ostatnie ich książki), a tutaj zabrakło jakiegoś flow. Mogło wyjść z tego połączenia coś wyjątkowo dobrego, a tak otrzymaliśmy niezłą i poprawną książkę (co i tak jest niezłym osiągnięciem, jak czasem czytam recenzje różnych innych). To jednak zdecydowanie zbyt mało. Na plus poczytuję wątek o Białej Damie – duchu z wielickiej kopalni, o których po lekturze musiałam więcej poczytać. 😉

/*współpraca barterowa z wydawnictwem W.A.B./ dziękuję za egzemplarz do recenzji.

Leave a Reply

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *