Książki

Zaczytana Madusia: „Ślady nocy” Leila Mottley – recenzja

Dzisiaj w kąciku niedzielnych recenzji przychodzę z wyjątkowo trudną historią. Niech Was przypadkiem nie zwiedzie okładka, to nie jest radosna opowieść o wróżkach i magicznym pyle, tylko zupełne jej przeciwieństwo. To porażająca opowieść o nastolatce, która stała się ofiarą przemocy z rąk tych, którzy powinni ją chronić. Leila Mottey z powieścią „Ślady nocy” stała się najmłodszą autorką nominowaną do nagrody Bookera, a to już o czymś świadczy. Przygotujecie się na prawdziwy huragan emocji, które na pewno nie dadzą o sobie szybko zapomnieć.

Najbardziej przerażającą kwestią w przypadku „Śladów nocy” jest fakt, że powstały na kanwie prawdziwych wydarzeń, które miały miejsce w Stanach Zjednoczonych, a dokładniej w Oakland w 2015 roku.

Główną bohaterką książki jest siedemnastoletnia Kiara, która mieszka w biednej dzielnicy wspomnianego już Oakland ze starszym bratem Marcusem. Ich matka siedzi w więzieniu, ojciec zaś nie żyje, więc są zdani tylko na siebie. A dokładniej to Kiara musi radzić sobie sama, gdyż jej brat tonie w niespełnionym marzeniu bycia raperem i zupełnie nie interesuje się młodszą siostrą. Dodatkowo dziewczyna zajmuje się dziewięcioletnim sąsiadem, którego porzuciła matka narkomanka. Sytuacja wygląda fatalnie, a w rzeczywistości jest jeszcze gorzej.

Kiara nie może znaleźć stałej pracy, a ponieważ jest nieletnia i nie skończyła szkoły, więc chwyta się każdego zajęcia, by dorobić parę groszy, które muszą wystarczyć na czynsz i utrzymanie jej, brata i małego chłopca, który jest oczkiem w głowie dziewczyny. Stara się zapewnić mu w miarę normalne dzieciństwo, którego sama też nie miała. W pewnym momencie zdesperowana dziewczyna wychodzi po prostu nocą na ulicę i zaczyna sprzedawać swoje ciało, by móc przeżyć. To właśnie wydarzenie staje się początkiem jej bardzo poważnych problemów, bowiem za którymś razem wpada w ręce policjantów, którzy uczynią z niej swoją zabaweczkę w zamian za opiekę. I w ten oto sposób niepełnoletnia Kiara staje się dziewczynką na telefon dla zdegenerowanych stróżów prawa, którzy wykorzystują ją na wiele sposobów. Jednak dzięki temu dziewczyna ma za co żyć, płacić rachunki i opiekować się najbliższymi.

Porażające wrażenie robią opisy przeżyć Kiary, zupełnie pozbawione emocji, wszystko sprowadza się bowiem do zwykłego instynktu przetrwania. Dziewczyna robi wszystko, by po prostu przeżyć. I nagle zdarza się coś, co sprawia, że jej nazwisko pojawia się w związku ze skandalem w policji, który zaczyna zataczać coraz szersze kręgi. Kiara traci poczucie bezpieczeństwa i jej świat zaczyna chwiać się w posadach. Na szczęście ma wokół siebie osoby, które chcą i są w stanie jej pomóc. Jednak zdobycie jej zaufania to nie jest prosta rzecz – przyjdzie jej wybierać między prawdą a bezpieczeństwem, między swoją godnością a chęcią przeżycia. Nie ma tu łatwych wyborów, Kiara swoimi przeżyciami spokojnie mogłaby obdarować kilka innych osób.

„Ślady nocy” to zapis niezwykle przygnębiającej historii, gdy cały świat wydaje się być przeciwko tobie, gdy nie masz absolutnie nikogo, kto troszczyłby się o ciebie, a dodatkowo sama musisz zadbać o innych, bo nikt inny tego nie zrobi. Relacja Kiary z Trevorem (tym porzuconym synem narkomanki) to taki promyczek rozjaśniający ciemności panujące wokół – daje nam nadzieję, że znajdzie się coś, co może je rozproszyć.

Historia Kiary jest krzykiem, który ma zwrócić uwagę na problemy tych najmniej zaopiekowanych grup społecznych, znajdujących się poza nawiasem zwykłego życia. Są to ludzie niewidzialni, na których nikt nie zwraca uwagi. Z przykrością myślę, że gdyby Kiara miała jasny odcień skóry, to wydźwięk tej historii byłby zupełnie inny. Niestety zupełnie inaczej patrzy się ciągle na kwestie rasowe, mimo iż czasy segregacji w Stanach słusznie minęły już jakiś czas temu. Pokłosie tamtych podziałów ciągle jednak jest widoczne – młode, samotne, niebiałe kobiety są zwykle niewidzialne. I to właśnie głosem tych kobiet jest przede wszystkim ta książka.

„Ślady nocy” to brutalnie szczera książka, poraża skalą zła i bezradności. Bez żadnego lukru pokazuje bezwzględne prawdy życiowe i czasy, w których przyszło nam żyć. Jest to opowieść porażająco współczesna, która nawet najbardziej krnąbrne umysły zmusi do bolesnej refleksji nad stanem obecnego społeczeństwa. I jest to też powieść, którą koniecznie warto przeczytać, aby uwrażliwić się na zło, które może kryć się za najbardziej przyjazną twarzą.

/*współpraca barterowa z wydawnictwem Muza/ dziękuję za egzemplarz do recenzji.

Leave a Reply

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *