Zaczytana Madusia: „Szpiedzy Putina” Grzegorz Rzeczkowski – recenzja przedpremierowa
Jeden z bardziej zamotanych tygodni w tym roku rozpoczynam z przytupem! Dziś poważna recenzja, bowiem książka dotyczy niezwykle poważnego tematu. W najbliższą środę swoją premierę będzie miała nowa książka Grzegorza Rzeczkowskiego o wiele mówiącym tytule: „Szpiedzy Putina. Jak ludzie Kremla opanowują Polskę”. W obecnych czasach, gdy za wschodnią granicą naszego kraju toczy się regularna wojna, w której czynny udział bierze kraj pod rządami Putina, ta książka powinna obudzić w nas głęboki niepokój, dlatego zachęcam do jej lektury, żeby poznać jak to wszystko wygląda z bliska i po naszej stronie.
Już sam tytuł budzi obawy, a w środku znajdziemy jeszcze więcej powodów do zmartwień. Grzegorz Rzeczkowski w każdym z sześciu rozdziałów odkrywa ciemne strony polskiej polityki i powiązania, które trwają już od ładnych kilkudziesięciu lat i rozciągają się na czasy przed powstaniem trzeciej Rzeczpospolitej, w której przyszło nam żyć. Muszę przyznać, że robi to w sposób niezwykle skrupulatny, odwołując się do dostępnych źródeł, choć pewna ich część jest utajniona i nie wiemy co się może w nich kryć. W sumie po lekturze tej książki można dojść do wniosku, że lepiej jednak nie wiedzieć, bo wtedy możemy spać spokojniej. No, ciut spokojniej.
Jak na osobę, która pasjonuje się polską polityką od lat wydawało mi się, że sporo o niej wiem. A tu trafiłam na ten tytuł i oniemiałam – większość z tych rzeczy jest dla mnie nowością. Nie zmienia to jednak faktu, że osoba totalnie niezorientowana w polityce będzie miała problem z tą książką. Nazwisko goni nazwisko, ciągle pojawia się ktoś nowy, kto jest powiązany z tamtym poprzez tego trzeciego, a ten czwarty jest kolegą tego pierwszego i razem kręcili interesy trzydzieści lat temu, gdy dopiero kapitalizm w naszym kraju zaczynał raczkować. Mniej więcej tak to wygląda, także trzeba się mocno orientować i skupiać, żeby nie pogubić wątków. W trakcie lektury myślałam nawet, żeby rozrysować sobie sieć powiązań, ale tak wielkiej kartki papieru to ja w domu nie mam. 😉
„Szpiedzy Putina” są niezwykle smutnym opisem stanu naszego wywiadu i kontrwywiadu oraz działalności służb specjalnych. Można w skrócie rzec, że wywiady państw trzecich nie miały u nas wyjątkowo utrudnionej roboty, pada tam nawet anegdotka, że gdyby pojawił się rosyjski żołnierz w mundurze i przedefilował przed naszymi służbami, to i tak by go nie zauważyli. Może śmieszyć do chwili, gdy zdamy sobie sprawę co to oznacza.
Podaruję sobie komentarze do polityki poprzednich rządów i obecnych, autor sporo wylicza uwag, które są stawianie szczególnie poprzedniej ekipie – jeśli faktycznie tak było, tym smutniejsze wnioski z tej książki można sobie samemu wyciągnąć. W ogólnym odbiorze „Szpiedzy Putina” nie tkną optymizmem, nastrój po ich lekturze nie będzie najlepszy. Najważniejsze to jednak wyciągnąć wnioski (chociaż to raczej nie jest uwaga do nas – aczkolwiek można sobie poczytać też o trollach w internecie i jak na nich uważać) i zacząć łatać dziury. Oby poszło to w dobrą stronę i zapewne taka była intencja autora w trakcie pisania tej książki. Polecam, ale jednak tym, którzy mają o naszej polityce jakiekolwiek pojęcie. Inni raczej się w niej pogubią i po prostu się nie zmęczą.
/*współpraca barterowa z wydawnictwem W.A.B./ dziękuję za egzemplarz do recenzji.