Książki

Zaczytana Madusia: „Poradnik grzebania kotów” Mika Modrzyńska – recenzja

Piątkowy wieczór po ciężkim tygodniu to idealny moment na relaksującą lekturę i tak się składa, że ostatnio takich mi nie brakuje. Dzisiaj przychodzę z recenzją piekielnie ciekawej książki o zagadkowym tytule „Poradnik grzebania kotów”. Niech Was on jednak nie zmyli – pod nim kryje się małomiasteczkowy kryminał z neuroatypową bohaterką w roli głównej, osadzony w realiach mazurskiej wioski. Czy z takiego połączenia może wyjść coś dobrego? Mika Modrzyńska udowadnia, że tak – zapraszam recenzję!

Przyznam szczerze, że czytałam niewiele książek z neuroatypową główną bohaterką, dlatego początkowo miałam dość dziwne wrażenie. Szybko jednak przyswoiłam sobie podejście Stefanii do życia i chwilami nawet zazdrościłam jej takiego zadaniowego myślenia, bez niepotrzebnego rozpraszania się. Na jej przykładzie widać jednak doskonale, że osoby z takimi trudnościami mogą mieć problem z prawidłowym komunikowaniem się ze światem, ponieważ rozumują nieco inaczej. Bardzo dokładnie widać to na przykładzie relacji dziewczyny z jej sąsiadem, Wincentym, który odegra w tej historii ważną rolę. Ich początkowe dialogi są ciekawym doświadczeniem, a dla czytającego na pewno stają się dodatkową rozrywką. Wynika z tego czasem trochę nieporozumień, które budzą uśmiech na twarzy w trakcie lektury.

Historia jednak jest poważna, nie ma co żartować. Stefania powraca do kraju i rodzinnej wioski na Mazurach po dłuższym pobycie w Kanadzie. Dziewczyna jest wolnym duchem, nie ma problemu, żeby zmienić swoje życie całkowicie i nagle wyjechać na zupełnie inny kontynent, żeby tam zamieszkać. Tym razem jej powrót z Kanady nastąpił szybciej niż się tego spodziewała, co nas, czytelników intryguje, bo prawie do samego końca nie wiemy, dlaczego tak postąpiła. A dodatkowo zbiegło się to w czasie z wakacyjnym wyjazdem jej rodziców, więc przypadła jej rola opiekunki dwóch nieznoszących się wzajemnie kotów – Flipa i Flapa. Ale nie martwcie się, ich nikt nie będzie grzebał.

Się rozpisałam, a ciągle nie doszłam do sedna. Otóż powrót Stefanii nastąpił niedługo odnalezieniu zwłok jej koleżanki z dzieciństwa – zaginionej piętnaście lat temu Marceliny. Naszą bohaterkę przez cały ten okres gryzły wyrzuty sumienia, bowiem dziewczynka zaginęła w noc, gdy razem miały uciec z domu. Stefania wtedy stchórzyła, a Marcelina zaginęła. Zarówno te piętnaście lat temu, jak i teraz, policja niezbyt przejmuje się sprawą, więc tym razem Stefcia postanawia wziąć sprawy we własne ręce i odkryć, co tak naprawdę stało się z Marceliną. I tu dopiero zaczyna się najciekawsza część historii – Stefania uparcie prze do przodu, nie zważając na przeszkody, trudności czy nawet kolejne niepokojące wydarzenia. Jest jak prawdziwy taran skoncentrowany na wykonaniu zadania, dzięki czemu sam proces dochodzenia do prawdy jest niezwykle interesujący. Nudzić się na pewno nie będziecie.

„Poradnik grzebania kotów” to nie tylko błyskotliwy kryminał. Jest on dodatkowo mocno obudowany warstwą obyczajową, która jest chyba nawet trudniejsza niż wątek detektywistyczny. Stefania w trakcie pobytu w rodzinnej Brzózce usiłuje poukładać swoje sprawy, których trochę jej się nazbierało. Dzięki temu ta historia to nie tylko dobra rozrywka, to także podróż w głąb samego siebie i poszukanie odpowiedzi na te gnębiące nas pytania – co chcę w życiu robić i jak w ogóle żyć dobrze. I poradzenie sobie z momentem, gdy trzeba zacząć myśleć o samej sobie, a nie przekładać zadowalanie innych ponad własne potrzeby. Myślę, że każdy z nas to już przerabiał albo powinien to przerobić – rozważając to razem ze Stefanią jest na pewno trochę łatwiej. Nie znaczy to, że wnioski są proste, łatwe i przyjemne, nie, to dopiero początek ciężkiej pracy. I Stefania też zdaje sobie z tego sprawę. Po cichu mam nadzieję, że ta historia doczeka się kolejnego tomu (albo nawet tomów), bo bardzo polubiłam Stefcię i chciałabym jej dalej kibicować. Myślę, że jej postać może nas jeszcze zaskoczyć.

Jeśli szukacie ciekawej historii, pełnej napięcia, zaskakujących zwrotów akcji, a jednocześnie ciepłej opowieści, to „Poradnik grzebania kotów” jest pozycją dla Was. Niestety, tytułowy wątek też się w niej pojawia, co wyjątkowo smuciło moje serduszko, ale trzeba przyznać, że jest on wyjątkowo zaskakujący i mający sporo sensu dla całej fabuły. A i co najważniejsze – zakończenie zaskakuje! Przekonajcie się sami!

/*współpraca barterowa z Autorką Miką Modrzyńską i wydawnictwem Zysk i S-ka./ dziękuję za egzemplarz do recenzji.

Leave a Reply

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *