
Zaczytana Madusia: „Przypowieść o Siewcy” Octavia E. Butler – recenzja przedpremierowa
Twórczość dystopijna od zawsze mnie przeraża. Wszystkie te apokaliptyczne wizje, gdy znany nam świat przemienia się w gruz i pył, a na jego zgliszczach ludzie próbują zbudować coś nowego, działa na mnie niezwykle przygnębiająco. Sama nie wiem co mną powodowało, gdy zgodziłam się zrecenzować głośną „Przypowieść o Siewcy”, napisaną prawie przed trzydziestu laty. Myślę, że wpłynął na to fakt, że akcja powieści rozpoczyna się w roku 2024, który jest już za nami, a który był właśnie czasem kryzysów klimatycznych, gospodarczych i politycznych. Czy wizja opowiedziana w „Przypowieści o Siewcy” może się ziścić? Koniecznie czytajcie dalej!

Jest rok 2024, świat ogarnęły pożary, ludzie przestali sobie ufać, tworząc pozornie bezpieczne enklawy w miastach, otoczone murami. Po ulicach snują się tysiące chorych i bezdomnych rywalizujących ze sobą o absolutnie każdą rzecz. Woda stała się towarem luksusowym, a najlepszych przyjacielem człowieka jest broń. Ludzie faszerują się narkotykami, które sprawiają, że tracą nad sobą kontrolę, a największym zachwytem staje się widok rozszalałego ognia, więc podpalają wszystko, co tylko wpadnie im pod dłonie. Wizja absolutnie koszmarna i przerażająca, która ciągle ma prawo się wydarzyć.
Naszą bohaterką jest stojąca u progu dorosłości Lauren Olamina, córka lokalnego pastora, żyjąca właśnie w takiej zabezpieczonej enklawie nieopodal Los Angeles. Dziewczyna cierpi na hiperempatię, co sprawia, że współodczuwa emocje innych osób, szczególnie gdy są blisko niej. W tak bezwzględnych czasach jest to prawdziwe przekleństwo, której jej rodzina ukrywa przed wszystkimi współmieszkańcami ich osiedla. Życie na nim nie jest sielanką, ale daje pewien rodzaj ochrony, która w pewnym momencie zostaje przerwana i Lauren musi się ratować ucieczką. Jest do niej przygotowana, bowiem sama planowała wydostać się z miasta w celu poszukiwania lepszego życia na północy, ale nie spodziewała się, że tak szybko zostanie do tego zmuszona. W jej podróży towarzyszy jej początkowo dwoje sąsiadów, najprawdopodobniej jednych ocalałych z tragicznych wydarzeń, które dotknęły ich wspólnotę. I tak rozpoczyna się wielka podróż w poszukiwaniu lepszego życia.
Nie jest to jednak ani łatwe ani przyjemne ani tym bardziej bezpieczne. Na każdym kroku czyhają na nich niedogodności i niebezpieczeństwa, bowiem w świecie, gdy trzeba walczyć o przetrwanie, każdy automatycznie staje się wrogiem, a życie przestaje mieć znaczenie. Lauren, mimo wszystko, się nie poddaje, a dzięki wysiłkom całej trójki, ich grupa powoli się powiększa, po drodze dołączają do nich kolejne osoby. Jest to trudna, acz niezwykle ważna podróż, bohaterowie powoli odbudowują w sobie wiarę w drugiego człowieka i w dobroć, która ciągle gdzieś się w nim tli.
Lauren ma marzenie, by na zgliszczach starego świata, stworzyć coś nowego. Dużo mamy tutaj dywagacji religijnych, pytań o kwestie fundamentalne, wszak nasza bohaterka jest córką pastora. Nie zgadza się jednak z założeniami wyznawanej przez rodzinę religii i z tego jej buntu powstają niesamowite „Nasiona Ziemi. Księgi żywych”. W prostych wierszach dziewczyna zawiera najważniejsze wskazówki i założenia swoich Nasion, które staną się zarzewiem tej nowej wspólnoty, którą pragnie zbudować. Są to niezwykle piękne fragmenty, dające wyjątkowo dobry materiał do przemyśleń w trakcie jak i po zakończeniu lektury. W mojej głowie niektóre Nasiona są ciągle żywe i podejrzewam, że pozostaną ze mną na długo.
„Opowieść o Siewcy” to historia pełna nadziei. Mimo walącego się świata (przed oczami mam tutaj pamiętną scenę z „Przeminęło z wiatrem”, w której zmęczona Scarlett pada na ziemię, bierze jej grudkę w dłoń i wygraża światu, że nigdy więcej nie będzie głodna) zawsze znajdzie się ktoś, kto odnajdzie w sobie siłę do czynienia dobra. To pocieszająca myśl, chociaż mam nadzieję, że taka apokalipsa nam się nie przydarzy. Octavia E. Butler napisała naprawdę wybitną książkę, z którą warto się zapoznać. Cieszę się, że trafiła w moje dłonie i do mojego serduszka. Premiera w najbliższą środę, także nie wahajcie się nad jej zakupem. Zdecydowanie warto, coś mam wrażenie, że pojawi się ona w wielu zestawieniach najlepszych książek roku 2025. W moim będzie na pewno.
/*współpraca barterowa z wydawnictwem W.A.B./ dziękuję za egzemplarz do recenzji.
