Zaczytana Madusia: „Alter” Marcel Moss – recenzja przedpremierowa
Emocje po Targach Książki w Krakowie jeszcze nie opadły, a tu wielkimi krokami zbliża się środa wraz ze swymi doskonałymi premierami (aczkolwiek już jutro pojawi się najbardziej wyczekiwana przeze mnie powieść w tym tygodniu). Na pierwszy ogień postanowiłam wziąć autora, który ostatnio chyba postawił sobie za punkt honoru, aby przegonić Remigiusza Mroza w ilości wydawanych książek i całkiem nieźle mu to wychodzi. Zapraszam na recenzję najnowszej powieści Marcela Mossa „Alter” – zapnijcie pasy, bo będzie się działo!

Wydawać by się mogło, że temat seryjnych morderców jest już dość mocno wyeksploatowany w literaturze i ciężko jest na kanwie ich niecnych czynów utkać coś nowego. I tu pojawia się właśnie Marcel Moss i jego najnowsza książka „Alter”, którą udowadnia, że jednak pole do popisu nie zostało całkiem wykorzystane i można napisać coś interesującego, unikając przy tym sztampowych rozwiązań.
„Alter” opowiada nam historię Jakuba Krause cierpiącego na wyjątkową przypadłość – o północy w sobotnią noc traci świadomość, którą odzyskuje dopiero w poniedziałek rano. Przez ten czas jego psychika zostaje przejęta przez jednego z najokrutniejszych seryjnych morderców i działając według jego schematu poluje na swoje ofiary. Początek tygodnia zwykle schodzi mu na odkrywaniu tego, co zrobił i na sprzątaniu całego bałaganu tak, aby uniknąć zatrzymania przez organy ścigania. I zwykle mu się to udaje.
Jakub jest tylko jednym z narratorów, bowiem całą historię poznajemy także z przeciwnego punktu widzenia, towarzysząc komisarzowi Błażejowi Hellerowi w rozwiązywaniu sprawy. Wszystko zaczyna się w Bolesławcu od znalezienia zmasakrowanego ciała Kai Rzeplińskiej, a komisarz do pomocy dostaje świeżą krew, którą okazuje się być młodsza aspirantka Malwina Zygart. Początkowo Heller broni się przed tą współpracą, bowiem dziewczyna jest córką Raptora, seryjnego mordercy, który dziesięć lat wcześniej zamordował żonę komisarza. Nic zatem dziwnego, że ma wątpliwości, ale Marcel Moss nie ma litości nawet dla swoich bohaterów i to tych z założenia pozytywnych.
Chociaż tak naprawdę, to nikt tutaj nie jest czarno-biały, każdy skrywa swoje większe bądź mniejsze grzeszki, a funkcjonariusz policji niekoniecznie musi być wyłącznie stróżem prawa. Niejednoznaczności odgrywają tu znaczącą rolę, a nasza ocena postępowania bohaterów dość często ulega zmianie. Tak szczerze, to akurat się okazało, że w „Alter” żadna z postaci nie wzbudziła mojej sympatii i też do żadnej z nich nie przywiązałam się zbyt mocno, mimo iż historia sama w sobie była całkiem niezła.
„Alter” to wyjątkowo interesujący pomysł, przedstawiony w poprawny sposób, ale czegoś mi w tej historii jednak brakuje. Wiem, że to kryminał, ale ta opowieść lepiej sprawdziłaby się jako thriller psychologiczny, bowiem ten właśnie aspekt najbardziej kuleje. A taka przypadłość z którą zmaga się Jakub, to świetny materiał na nieco bardziej pogłębioną refleksję nad ludzkim umysłem i jego tajemnicami. Także tak ogólnie, to historia całkiem niezła, ale jak dla mnie, z wyjątkowo niewykorzystanym potencjałem. Ostatnie strony dają jednak nadzieję, że uda się to jeszcze naprawić w późniejszych częściach. I taką właśnie mam nadzieję!
/*współpraca barterowa z wydawnictwem Filia Mroczna Strona/ dziękuję za egzemplarz do recenzji.



