Książki

Zaczytana Madusia: „Wzrok. Zwodnicze zmysły” Magda Stachula – recenzja

Długie jesienne wieczory to mój ulubiony czas na lekturę. Kiedy za oknem robi się ciemno tuż po godzinie szesnastej, mój organizm dochodzi do wniosku, że to już czas na odpoczynek i odmawia współdziałania. W tym roku nieco utrudnia mi to funkcjonowanie, bo nie wyrabiam się ze wszystkim przed zachodem słońca, ale i tak staram się jak najwięcej czasu przeznaczać na czytanie. I dzięki temu mogę tchnąć więcej życia w blogaska, bo materiałów do recenzji nie brakuje. Dziś kilka słów o nowym cyklu Magdy Stachuli „Zwodnicze zmysły”, którą otwiera „Wzrok” – zapraszam na jego recenzję!

Magda Stachula opanowała do perfekcji sztukę łączenia wątków kryminalnych z duszną atmosferą psychologicznych thrillerów, a jej nowa seria „Zwodnicze zmysły” zdecydowanie utwierdza mnie w tej opinii. I dopiero pisząc te słowa dotarło do mnie, że tytułowy wzrok nie jest przypadkowy, skoro całość ma dotyczyć zmysłów, on się do nich zalicza. Wcześniej jakoś mój mózg podrzucał mi automatycznie zbitkę „zwodnicze umysły” i zastanawiałam się, skąd ten wzrok się wziął. Taki to właśnie leniwy umysł mam. Do rzeczy jednak!

W centrum Krakowa znalezione zostaje ciało kobiety, aczkolwiek z tym centrum bym się aż tak nie rozpędzała, moje pojęcie jest zdecydowanie węższe w tym przypadku. Lubię czytać książki osadzone w miejscach, które znam, zawsze staram się skojarzyć konkretną lokalizację. A pod tym względem „Wzrok” dostarczył mi sporo emocji, ponieważ niektóre wydarzenia dzieją się tuż obok mieszkania, w którym spędziłam dwa lata na studiach. Takie smaczki sprawiają, że książka ma od razu kilka punktów wyżej w ogólnej ocenie, chociaż akurat pierwszy tom „Zwodniczych umysłów” nie potrzebuje, by podciągać mu na siłę ocenę.

Ależ mnie dzisiaj na dygresje wzięło, to chyba z tego zmęczenia. Wracając jednak do fabuły, to z ciałem jest problem – mnóstwo krwi, brak narzędzia zbrodni i żadnych świadków, więc sprawa trafia do młodej, acz doświadczonej już mocno życiowo komisarz Julii Koseli. Szybko dowiaduje się, że ofiarą jest ceniona w Krakowie ginekolożka, żona znanego muzycznego dziennikarza, aczkolwiek ich małżeństwo jest właściwie fikcją. Mężczyzna wyprowadził się z domu i związał z młodszą koleżanką z pracy, chociaż mimo rozstania wspierał swoją żonę, gdy tylko go potrzebowała. Do czasu.

Komisarz Julia Kosela nie jest jedyną narratorką, razem z jej losami przeplatają się inne perspektywy, czasem pozornie niezwiązane z głównym wątkiem, ale nie martwcie się – tu wszystko zaskakująco się łączy. Zwodnicze zmysły w tytule na pewno nie wzięły się przypadkowo, autorka umiejętnie wodzi czytelnika za nos, udowadniając, że nie wszystko jest dokładnie tym, na co wygląda i czasami naprawdę szczegóły mają wielkie znaczenie.

„Wzrok. Zwodnicze zmysły” jest doskonałym otwarciem nowej serii thrillerów psychologicznych, który wciąga wyjątkowo mocno, oplatając czytelnika podczas lektury lepką mgłą niedopowiedzeń i mrocznych klimatów. Tutaj zło czai się wszędzie i przybiera niespodziewane formy, dzięki czemu trwamy w napięciu przez cały czas, a zakończenie niekoniecznie przynosi wytchnienie czy zrozumienie. Niektóre tematy nie tak łatwo przepracować, bohaterki też radzą sobie z nimi w różny sposób, a my jako czytelnicy, możemy się tylko zastanawiać, jak sami byśmy zareagowali. Polecam, to zacna lektura warta uwagi!

/*współpraca barterowa z wydawnictwem W.A.B./ dziękuję za egzemplarz do recenzji.

Leave a Reply

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *