Podróże

Szlakiem Orlich Gniazd: Zamek Tenczyn.

         Po każdym deszczu zawsze przychodzi słońce, czego idealnym przykładem jest kończący się weekend. W sobotę pogoda była tak fatalna, że nie ruszyliśmy się dalej niż do kuchni, natomiast niedziela przywitała nas przepięknym słońcem, które żal było zmarnować. Mimo iż wstaliśmy dość późno, to zdążyliśmy się w miarę szybko ogarnąć i pojechać na pierwszą prawdziwie wiosenną wycieczkę. I zdecydowanie była to wycieczka bardzo udana, bo wybraliśmy się do leżącego niedaleko Krakowa Rudna, gdzie mieszczą się bardzo malownicze ruiny zamku Tenczyn. I o nim właśnie będzie dzisiejsza opowieść. 🙂

      Zamek Tenczyn zalicza się do Szlaku Orlich Gniazd i pochodzi najprawdopodobniej z XIV wieku. Niestety od połowy wieku XVIII, po pożarze spowodowanym uderzeniem pioruna, popadła w ruinę, czego skutki widoczne są do dnia dzisiejszego. Patrząc po tych malowniczych pozostałościach, aż żal bierze, że do tej pory nikt nic z nim nie zrobił, bo naprawdę mógłby wyglądać fantastycznie po renowacji. Może kiedyś się za niego wezmą. 😉
         Droga dojazdowa do zamku jest dość kiepsko oznakowana, skutkiem czego zrobiliśmy kilkanaście dodatkowych kilometrów od Krzeszowic, żeby wreszcie do niego trafić. Zaparkowaliśmy na leśnym parkingu i kierując się żółtym szlakiem wspinaliśmy się pod górę, na której mieści się zamek. Chwilami majaczył nam w oddali. W blasku słońca wyglądał pięknie. A to był dopiero jedynie jego fragment. 🙂

        Niestety brama zamku straszy wielkimi kłódkami zatrzaśniętymi na wszystkie spusty. Przyzwyczajeni już do faktu, że u nas sporo rzeczy jest pozamykanych na zimę albo nieczynnych w ogóle, postanowiliśmy obejść zamek dookoła, żeby móc przyjrzeć mu się z bliska. Chwilami spacer stawał się dość ciężki, bo śliskie błoto zalegało miejscami na ziemi, ale i tak było warto. Chociaż najlepsze było ciągle przed nami.

       Spacer wokół murów zamku uświadomił nam na czym polegały prace remontowe, o których wspomina wielka żółta tablica na bramie. Miejscami widać, że zostało dołożonych sporo nowych cegieł, pewnie dlatego, aby nikt nie wspinał się na mury i nie chodził wewnątrz ruin. Co prawda, zdarzają się śmiałkowie, którym nie straszne żadne bariery, jednego nawet widzieliśmy podglądając wnętrze zamku z małego niezamurowanego okienka niedaleko głównej bramy. Przyznam się szczerze, że też miałam ochotę w jednym miejscu wdrapać się na górę, jednak nieodpowiednie obuwie i dość spory ruch wokół zamku mnie powstrzymały. 😉

widok na wnętrze zamku.

        Jednak zdecydowanie najpiękniej ruiny zamku w Tenczynie prezentują się z oddali. Myśmy wchodzili akurat od drugiej strony, ale można też dojechać z przeciwnego kierunku, z tej bardziej płaskiej strony. Dzięki takiemu położeniu można przejść na sąsiednie wzgórze, z którego rozciąga się naprawdę fantastyczny widok. Nie tylko my nie mogliśmy się na niego napatrzeć, amatorów takich spacerów było tego dnia zdecydowanie więcej. I zupełnie nas to nie dziwi. Pogoda była fantastyczna, słońce przygrzewało, ptaszki śpiewały, a oczy cieszył widok malowniczych ruin. Takie niedziele lubię. 🙂

~~Madusia.

49 komentarzy

Leave a Reply

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *